O mnie

Moje zdjęcie
dreams. troubles. love. life.

niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział 6.


~~~~~~~następny dzień~~~~~~~ 



~~~~~~~perspektywa Natie~~~~~~~


Następnego ranka obudził mnie piękny zapach mojej ulubionej herbaty o smaku pomarańczy i imbiru. Okazało się, że Paula przyniosła mi śniadanie do łóżka. Gdy wzięłam tacę na kolana ujrzałam przyjaciółkę siedzącą na fotelu w ciuchach (LOOK) zakupionych przed wyjazdem do Londynu. Spostrzegłam, że bacznie mi się ona przygląda z dziwnym uśmiechem. Nagle wrzasnęła: 
-Natie, ale obiecaj, że dziś wyjdziemy na zakupy! Wiem, że kupiłyśmy dużo ciuchów, ale błaaaagam! – wykrzyczała na kolanach. 
-No dobra, ogarnij się – roześmiałam się – A to śniadanie to ma być łapówka? – zapytałam z wielkim uśmiechem, na co ona odpowiedziała twierdzącym ruchem głowy. 
Pina uśmiechnęła się i zaczęła patrzeć, jak pałaszuję posiłek, który dla mnie przygotowała. Po zjedzeniu poszłam do garderoby i wybrałam ciuchy, w które się przebrałam (LOOK). Następnie zrobiłam lekki makijaż, spięłam moje kręcone włosy w wysoką kitkę i na koniec skropiłam się moim ulubionym perfumom, a mianowicie różową Hannah Montana. W mieście wstąpiłyśmy do Starbucks, gdzie zamówiłyśmy to, co zwykle, czyli czekoladowe i karmelowe latte z bitą śmietaną. Nałożyłam okulary przeciwsłoneczne na nos i ruszyłyśmy dalej. Oczywiście rozśmieszałam Paulę, przez co nie mogła iść. Zatrzymała się, zgięła się w pół i znów nastąpił wybuch niekontrolowanego śmiechu, którym mnie zaraziła. Gdy trochę się uspokoiłyśmy z wielkimi bananami na twarzy ruszyłyśmy w dalszą drogę. Przechodząc obok wystawy jakiegoś butiku uśmiech zszedł mi z twarzy i nagle się cofnęłam. Weszłam do niego, a po niecałych 10 sekundach wyszłam z dużą torbą. Paula znowu zaczęła się śmiać. Nasze zachowanie obserwowało kilkoro chłopaków idących z naprzeciwka. Poznałyśmy ich po ich wielkich uśmiechach. Był to cały zespół One Direction, na co szepnęłam Pinie na ucho: 
-Ale super dziś wyglądają. - westchnęłam 
-No witam panie! – wykrzyczał Louis – Kogo moje piękne oczy widzą? 
Podniosłam okulary, zmierzyłam go i z powrotem nałożyłam je na nos, udając, że ich nie znam. 
-No nie mówcie, że nas nie poznajecie! – powiedział prawdopodobnie obrażony Zayn. 
-No jak mogłybyśmy was zapomnieć? – odpowiedziała Pauline, po czym wysłała najsłodszy jaki tylko potrafiła uśmiech w stronę Nialla. Nie zdziwiło mnie, gdy odpowiedział jej tym samym. 
-Żartuję tylko! Jak można stracić pamięć w jedną noc? 
-No właśnie nie można! – powiedział Zayn szczerząc się do nas 
-Hm… A może tak mała kawa? – rzucił pytanie Niall, chyba do Pauline, ale nie byłam pewna, bo cały czas topiłam się w oczach Harrego. 
-Chętnie! – zgodzili się wszyscy oprócz mnie. 
-No ja odpadam, bo mam plany, ale Pina chętnie – odpowiedziałam lekko pchając przyjaciółkę w ich stronę. 
-No nie rób nam tego! – poprosił Louis rzucając się przede mną na kolana, co zaczęło przyciągać uwagę przechodniów. 
-No dobra, dobra. Pójdę, ale już wstań, o wszyscy zaczynają się gapić. 
-Yeeey! – wykrzyczał i wziął mnie pod rękę, po czym zaprowadził do najbliższej kawiarni. 
Siedząc już przy stoliku złożyliśmy zamówienie i rozmawialiśmy. Głównie to śmialiśmy się, ale rozmowy też były prowadzone. Chłopcy opowiedzieli nam o sobie rzeczy, których nie zamieszczono w sieci. Potem przyszedł czas na nas. Pina zaczęła opowiada jak się poznałyśmy, potem co ona lubi robić i różne także śmieszne rzeczy. Gdy skończyła przyszła moja kolej na opowiadanie o sobie, ale przyjaciółka widząc, że nie wiem od czego zacząć, sama opowiadała o mnie, czyli co lubię robić, różne śmieszne historie, które nam się przydarzyły, o szkole i moich ocenach, a potem o imprezach na jakie chodziłyśmy, albo urządzałyśmy. Skończyło się na historii, z tegorocznego sylwestra, na którą wybrałyśmy się bez wiedzy rodziców, wmawiając im, że idziemy na noc do Wiktorii, którą lubili, a nie znali rodziców. Więc ta impreza była w klubie. Urządzili ją nasi znajomi, którzy tylko zbierali kasę na opłatę lokalu, alkoholu i innych potrzebnych do balowania rzeczy. Paula powiedziała jednak, że opowie o tym więcej, jakby chłopcy nas kiedyś odwiedzili, bo bez dowodów nie uwierzyliby, że mogłam się aż tak dobrze bawić. Chłopcy spojrzeli po sobie i nagle wyrzucili pieniądze na stolik i wykrzyknęli: 
-Idziemy! 
-Ale gdzie? – zapytała zdezorientowana Pauline. 
-No do was! Musimy wiedzieć, jak imprezujecie! – wykrzyknął Harry, po czym wziął mnie za rękę i wyciągnął z lokalu. Gdy byliśmy już na zewnątrz podniosłam okulary, spojrzałam na splecioną rękę moją i Harrego, po czym chłopak szeroko się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech, z powrotem założyłam okulary na nos i mocniej złapałam go za nią. Idąca za nami reszta pogwizdała na nas, po czym się roześmialiśmy. Szliśmy tak razem, aż do mojego i Piny domu. Wpuściłam ich do środka, po czym sama weszłam do domu jako ostatnia. Pauline zaproponowała, że ona odpali płytkę ze zdjęciami, a ja żebym oprowadziła gości po domu. Zaczęliśmy od wielkiej kuchni połączonej z jadalnią. Cały czas słyszałam za sobą okrzyki zachwytu. Czułam się jak przewodniczka turystyczna. Potem salon, w którym siedziała Pina, która próbowała rozkminić obsługę pilota od DVD. Następnie moja sypialnia, 2 pokoje gościnne, 4 podobne łazienki i sypialnia Pauline. Nie obyło się też od wejścia od naszych garderób. 
-Został jeszcze garaż z samochodami, ale… - nie dokończyłam, bo bezczelnie mi przerwano 
-Samochody?! Gdzie?! 
-Ach ci chłopcy i ich samochodowe hobby… - mruknęłam pod nosem z nikłym uśmiechem –Chodźcie za mną. 
Musieliśmy wyjść z domu, by dostać się do garażu. Gdy stanęliśmy przed jego drzwiami nacisnęłam na guzik pilota, który automatycznie uruchomił otwarcie się drzwi. Stanęli jak wryci, a potem szybko podbiegli do samochodu siadając na różnych siedzeniach, próbując kierować, albo siedzieć w bagażniku. Ten widok nie mógł u mnie wywołać niczego innego oprócz śmiechu. Po obejrzeniu pojazdów wróciliśmy do domu, gdzie Pina przygotowała dla nas popcorn i 7-up. Zaczął się „seans” opisujący nasze, ale głównie moje wybryki na imprezach. Zdjęcia wywołały uśmiech i podziw na twarzach chłopców. Gdy zobaczyli zdjęcie, na którym stoję na barze i oblewam się jakąś cieczą z butelki wyrwało się Zaynowi: 
-OMG! Ja chcę iść z tobą na imprezę! – po czym szeroko się uśmiechnął nie spuszczając wzroku z plazmowego telewizora. 
Spojrzałam na godzinę w swoim Blacberrym, po czym w głowie zaświta mi pewien pomysł. 
-No to chodź. Jest 20:00. Jakaś impreza na pewno już trwa. Pójdę się tylko przebrać. 
Zaynowi opadła szczęka, tak jak i innym w tym pomieszczeniu. Tak jak się spodziewałam, mój spontan ich zaskoczył. Poszłam na górę i szybko nałożyłam sukienkę (LOOK), rozpuściłam włosy, po czym spryskałam je lakierem. Znowu skropiłam się swoim perfumom Hannah Montana, po czym zeszłam na dół po marmurowych schodach. Zayn też był gotowy, chociaż dziwne było to, że miał inne ciuchy. 
-A ty gdzie mieszkasz, że tak szybko się przebrałeś? – palnęłam. 
-Niedaleko. 
-Co?! 
-No… Mieszkamy kilka domów obok 
-Super – odpowiedziałam – Czyli jesteś gotowy? – zapytałam towarzysza 
-Jak widać – padła odpowiedź, z której był dumny jak paw. 
-A wy nie idziecie? – zadałam pytanie reszcie. 
-Dojdziemy później. Bawcie się dobrze! – pożegnali nas, a my wyszliśmy.

_________________________________________
Okeey, teraz małe ogłoszenie! Razem z Paulą napisałyśmy więcej rozdziałów. Postanowiłyśmy, że będziemy zamieszczały posty, gdy pod ostatnim z nich znajdzie się trochę więcej komentarzy. 
Natt. xX.

3 komentarze:

  1. Świetny! Czekam na następny! <3

    Mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać :) x

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle wspaniały rozdział <3

    Przy okazji weszłybyście też do mnie :D miło by było ;3

    http://music-is-my-life-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń