O mnie

Moje zdjęcie
dreams. troubles. love. life.

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Rozdział 16.


Nie miałam ochoty nic robić, wiec weszłam na laptopa czego dawno nie robiłam. Po przyjeździe do Londynu tyle się działo, że nie miałam kompletnie czasu. Weszłam na twittera. Miałam znacznie więcej obserwujących, w tym całe 1D, El i Dan. Dużo osób do mnie pisało, wiec odpisałam większości i zaczęłam czatować ze starymi znajomymi. Dziewczyny cieszyły się, ze przyjaźnię się z 1D. A najbardziej, że przyjadą oni w końcu do Polski. Dużo dobrych słów pisały, a mi się zrobiło naprawdę miło. Directionerki z Polski są niezastąpione. Oczywiście nie obyło się też bez Hejnów, którzy pisali już mniej przyjemne rzeczy. 
„Gdy tylko poznałam One Direction to już zapomniałam o innych” „Że myślę że jestem lepsza i nie odpisuję nikomu". 
Nie przejmowałam się tym. Obiecałam wchodzić na TT częściej i po 3 godzinnym siedzeniu przed komputerem zrobiłam się głodna. W końcu nic nie jadłam od rana. Zrobiłam sobie naleśniki i oglądałam TV w salonie, aż do chwili gdy do pokoju wpadła Natie.
-Musisz mi pomóc! Dzisiaj miałam mieć tą bardzo ważną randkę z Harrym, wiesz mówiłam ci rano... Ale ja nie mogę iść!
-Czemu? I jak ja mam ci pomóc?
-No bo… mam ten… no spotkanie z… menagerem i… no pójdziesz za mnie do Harrego i przeprosisz, że nie mogę przyjść? Proooszę.
-Yhh… a nie możesz do niego zadzwonić?
-No nie, bo… telefon mi się rozładował, a poza tym on już na pewno na mnie czeka. No proszę, cały dzień siedzisz w domu. Idź się przejdź, dobrze ci zrobi.
-No dobra. Ale masz u mnie dług.
-Tak, tak. Będziesz mi jeszcze dziękować. On czeka w parku przy fontannie. – powiedziała i zniknęła w swoim pokoju
Dziękować, za co? Dobra, nie ważne. Idę się przebrać. Jednak jak mam gdzieś pójść to muszę porządnie wyglądać. Przebrałam się (LOOK), zrobiłam szybki makijaż, ułożyłam włosy i wyszłam. Gdzie on miał być? A tak, w parku. Szłam więc w kierunku fontanny. Była świetna pogoda, ale o dziwo nikogo nie było w parku. Zaczęłam szukać Harrego, lecz przy fontannie zobaczyłam tylko jakiegoś blondyna z różą w ręce. Podeszłam bliżej.
-Niall?
-Pauli? Co ty tu robisz?
-Właśnie chciałam cię zapytać o to samo.
-Yy, na ja przyszedłem przeprosić Natie za Harrego, bo nie mógł przyjść na tą ważną randkę.
-To ciekawe, bo Natie mnie prosiła o to samo.
-Czyli to było zaplanowane, żeby nas tu ściągnąć? No tak, mogłem się domyślić.
-Więc o to im chodziło z tym planem…
-Kiedy?
-No dziś rano jak wstałam to oni wszyscy gadali o jakimś planie, który na pewno się uda.
-No i się udał…
-Tak, a ta róża to dla kogo?
-No Harry mi ją dał, żebym dał Natie ale teraz myślę, że to jednak ma być dla ciebie. Prosze – speszył się.
-Dzięki. – usiedliśmy na ławce i zapadła cisza
-Niall?
-Wiesz, Pauli chyba naprawdę musimy porozmawiać.
-Tak, wiem.
-Pauline, co tak naprawdę między nami jest? Co ty o mnie myślisz? Tylko tak szczerze.
-Naprawdę chcesz wiedzieć? Ale jak tak, to ty też powiesz mi prawdę.
-Zgoda.
-No to… Na początku, jak jeszcze cię nie poznałam byłam w tobie zakochana. Najbardziej z One Direction uwielbiałam ciebie. Nawet nie wiesz jak się cieszyłam, gdy z tobą rozmawiałam na koncercie. Potem, gdy się zaprzyjaźniliśmy zobaczyłam, że jesteś niesamowitym chłopakiem. Z każdym dniem ta przyjaźń do ciebie zmieniała się w coś mocniejszego. Aż dzisiaj w nocy uświadomiłam sobie, że nie jesteś mi obojętny Niall. Ja już nie potrafię traktować cię tylko jak przyjaciela. Wybacz, że zepsułam naszą przyjaźń. – rozkleiłam się. Chłopak uśmiechnął się i mocno mnie przytulił
-A ty już nic nie powiesz? – zapytałam odrywając się od niego.
-Może i nasza przyjaźń się skończyła… ale…
-Nie, wiesz co… Ja nie chciałam tego… nie chciałam tego psuć. Wybacz, nie powinnam ci tego mówić. Zapomnij. O mnie, o tym co ci powiedziałam. Naprawdę przepraszam, że namieszałam ci w życiu. – wstałam i zaczęłam biec. 
Byle gdzieś indziej, byle najdalej stąd. Wybiegłam z parku i chciałam przejść przez ulicę. Usłyszałam przerażony krzyk Nialla. Odwróciłam się i zobaczyłam go, jak biegnie ze łzami w oczach. Potem huk, ogromny ból i zapadła ciemność. 

~~~~~~~3 dni później~~~~~~~


~~~~~~~PERSPEKTYWA natie~~~~~~~



Siedzieliśmy wszyscy w szpitalu już 3 dzień. Po wypadku, Pauline zapadła w śpiączkę i jeszcze się nie obudziła. Dan, El i ja prawie cały czas płakałyśmy. Chłopacy próbowali nas pocieszać. A Niall? On kompletnie zamknął się w sobie. Z nikim nie rozmawiał, nie jadł, nie spał. Chłopcy chcieli mu pomóc, ale on nikogo nie słuchał. Całe dnie i noce spędzał w szpitalu przy Pauli. Było naprawdę źle. 
Weszliśmy do sali, w której leżała nasza przyjaciółka. Nialler jak zwykle siedział koło łóżka. Usiedliśmy wszyscy w ciszy. Nagle Niall wziął gitarę i zaczął grać ulubioną piosenkę Pauli – More Than This. 

"If I’m a Lauder, Would you see me?
Would you lay down in my arms and rescue me?
Cause we are the same
You save me when you leave it’s gone again…"


Refren zaczęliśmy śpiewać wszyscy razem. I nagle krzyknęłam: 
-Patrzcie! Ona rusza ręką! Ona się rusza! Śpiewajcie dalej. 
Faktycznie ruszała się, nie mogliśmy w to uwierzyć ale śpiewaliśmy dalej. Po skończonej piosence i słowach Love you more than this Pauli otworzyła oczy. 
-Boże, Pauli nareszcie! – wszyscy się na nią rzuciliśmy i przytuliliśmy. Lecz po niej widać było tylko strach. 
-Ymm… kim wy jesteście i co ja tutaj robię? – spytała niepewnie 
-Potrącił cię samochód, gdy przechodziłaś przez ulicę i byłaś w śpiączce. 
-Acha, no dobra tylko kim wy jesteście? 
-Jesteśmy twoimi przyjaciółmi przecież! 
-A, ale ja was nie znam. – mówiła poważnym tonem 
-No nie żartuj sobie, dopiero się wybudziłaś. Nie musisz udawać! 
-Ale ja was naprawdę nie poznaję. – łza spłynęła po jej policzku 
-Przestań, Lou. Ona nie udaje. – powiedziałam zaczynając płakać – Paula, musisz pamiętać! – krzyknęłam do niej – przecież znamy się od dziecka i … - już nic nie powiedziałam, bo zaczęłam dławić się łzami.
Harry przytulił mnie. Nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałam. Chłopak odprowadził mnie na łóżko obok i mocno przytulił, a ja zaczęłam ryczeć jak małe dziecko.

~~~~~~~PERSPEKTYWA zayna~~~~~~~



-Hej, a wiesz w ogóle jak masz na imię?
-Ym… no… ten... Nie pamiętam. – spuściła głowę
-Dobra, Harry biegnij po lekarza! Ona chyba straciła pamięć.
Przyszedł doktor i wyrzucił nas z sali. Chcieliśmy zostać ale nie mieliśmy innego wyboru. Pół godziny później, które ciągnęły się w nieskończoność, nareszcie wyszedł.
-Pacjentka jest w bardzo dobrym stanie, ale straciła pamięć. To typowe objawy po śpiączce. Niestety straciła ją całkowicie. Zanim ją odzyska może minąć od kilku tygodni do kilku lat. Możecie do niej teraz wejść. Opowiadajcie jej jakieś ciekawe przeżycia z przeszłości, może coś sobie przypomni.
-A jest coś co mogłoby jej tą całą pamięć przywrócić? – odezwał się po raz pierwszy Niall
-Tak, ale jest to nieokreślone. Ta pamięć może powrócić jak pacjentka poczuje coś bardzo znajomego. Coś co kochała nad życie.
-Dziękujemy. – weszliśmy do Pauli.

_________________________________________
Hej! Mam nadzieję, że podoba się Wam nowy rozdział... Niestety nie mam dobrych wieści :( Na dalsze przygody będziecie musieli poczekać, bo Pauli zepsuł się komputer, a miała w nim rozdziały, których mi nie wysłała. Tak więc do powrotu jej kompa nie umieścimy nowych postów. Ale zaglądajcie codziennie, bo nie wiadomo, kiedy dostanie go z powrotem, więc coś może się pojawić. Natt. xX.

niedziela, 29 kwietnia 2012

Rozdział 15.


-Ja zaczynam! – powiedziała El.
-Ej, no! Ja chciałem. Ale dobra. – udał obrażonego Lou
-Więc, Liam prawda czy wyzwanie?
-Wyzwanie.
-Hmm… pomyślmy.. Wiem! Poudawaj sexowną modelkę! – Liam zaczął strzelać pozy a Lou krzyczał:
-Więcej sexapilu, więcej! – wszyscy nie mogliśmy ze śmiechu.
Po wykonaniu zadania Liam dał wyzwanie Lou, Lou Natie, Natie Harremu, a Harry Danielle. I w domu zaczęły dziać się dziwaczne rzeczy. Ktoś udawał krowę, biegali w bieliźnie, całowali rośliny, jedli podejrzane rzeczy i wiele innych dziwnych pomysłów. W końcu Danielle zapytała:
-Pauline, prawda czy wyzwanie?
-Każdy bierze wyzwanie, nie wiem czemu, więc niech będzie prawda. – Danielle uśmiechnęła się podejrzanie.
-A więc, Pauli czy między tobą a Niallem coś jest? Wiesz o co mi chodzi… – uśmiechnęła się triumfalnie.
Miałam ochotę ją zabić. Co ja mam teraz powiedzieć?! Przy nim…
-O, robi się ciekawie! –zaśmiał się Lou. 
Spojrzałam na Nialla. Świdrował mnie wzrokiem. Z pewnością był ciekawy co powiem. 
-Więc… - spuściłam wzrok w dół - … Nie wiem…
-Oj Pauli, jesteś wśród przyjaciół.
-Dobra, nie męczcie jej. – odezwał się Niall.
-Nie martw się Nialler, do ciebie kolejka zaraz dojdzie. – uśmiechnął się Lou – O.K., teraz ty pytaj Pauli.
-Zayn, prawda czy wyzwanie?
-Prawda.
-O czym myślisz?
-O tym, że jesteście głupi, że nie jesteście razem.
-Idę do toalety. – nie chciałam się wplątywać znowu w temat o mnie i Niallu.
-Nie, zaczekaj. Jesteś potrzebna. Niall prawda czy…?
-Wyzwanie. – widocznie przestraszył się tej prawdy
-Pocałuj Pauline! – bez zastanowienia powiedział Zayn. Wszystko miał zaplanowane
-Zayn! – krzyknął Niall
-No co? Raz, dwa! Wszyscy robią wyzwania.
-Yh. Zabiję cię kiedyś! – wstał i podszedł do mnie. Zrobiło mi się dziwnie gorąco. Popatrzył mi w oczy. Widziałam w nich iskierki. Przybliżył swoją twarz i pocałował… w policzek!
-Ejj…! Buu! – słychać było zawód
-No co? Nie mówiłeś gdzie. – wystawił Zaynowi język
-No wiadomo o co chodziło, a ty…
-Wykonałem zadanie Lou, a teraz jak już wszyscy byli chodźmy spać. Jest już… o! Po 1:00 w nocy.
-Tak, chyba już wszyscy jesteśmy zmęczeni. – zrobiliśmy sobie na środku salonu jedno wielkie „łóżko” z kilku koców, kołder i wielu poduszek. Wszyscy położyliśmy i zasnęliśmy.
Obudziłam się około 4:00. Nie wiem jakim cudem ale każdy był w innej pozycji, niż jak szliśmy spać. Na moich nogach leżała Danielle, a ja głowę miałam na brzuchu Nialla. Gdy tylko go zobaczyłam przypomniał mi się mój sen i wczorajsza gra. Po cichu i powoli żeby nikogo nie obudzić wyczołgałam się z tej plątaniny, wzięłam jakiś koc i wyszłam na taras. Zaczęłam myśleć o mnie, o Niallu, o moim śnie. Śniło mi się , że Niall chodził z jakąś paskudną dziewczyną, i że przestał się ze mną przyjaźnić. Potem, gdy przestałam się z nim kontaktować ona go zabiła. Automatycznie poleciały mi łzy. To tylko sen. Ale on uświadomił mi że Niall nie jest mi obojętny. Ale on chyba traktuje mnie tylko jak przyjaciółkę. Jeszcze bardziej zaczęłam płakać. Czemu mam takiego pecha w miłości? Nagle usłyszałam za sobą czyjeś kroki. To była Danielle.
-Pauli, co się stało? Czemu płaczesz?
-Obudziłam cię? Przepraszam…
-Trochę jak wstawałaś, ale co się stało?
-No… bo miałam sen. O Niallu… i on uświadomił mi, że się chyba zakochałam.
-No to nie jest powód do płaczu, kochana.
-Tylko, ze on nie odwzajemnia moich uczuć.
-Skąd to wiesz?
-No na przykład wczoraj. Mógł mnie pocałować, ale nie zrobił tego.
-Słuchaj, Niall nie jest zbyt dobry w okazywaniu uczuć, on chciał to zrobić ale bał się twojej reakcji.
-A ty, skąd to wiesz?
-Znam go trochę dłużej, więc wiem. Poza tym nie powinnam ci tego mówić ale on rozmawiał o tobie z Liamem.
-I co mówił?
-Dokładnie nie wiem. Wiesz, męskie sprawy, ale podobno bardzo miłe rzeczy. Naprawdę, nie rozumiem czemu nie jesteście razem.
-Bo nie chcę psuć naszej przyjaźni.
-Nie zepsujesz, a czy to naprawdę jest przyjaźń? Bo tak z boku to nie wygląda. Uwierz mi i z nim porozmawiaj. Tak szczerze.
-Spróbuję.
-Chodź, nie będziemy tu tak siedziały. Robi się chłodno. Jeszcze możemy parę godzin pospać.
-Tak, to dobry pomysł.
Położyłyśmy się i zasnęłyśmy. Rano obudziłam się słysząc śmiechy dobiegające z kuchni. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Nialla, który też dopiero się budził. Nikogo więcej nie było w salonie.
-Cześć Pauli – usłyszałam zaspany głos
-Dzień dobry – odpowiedziałam ale nie miałam odwagi na niego spojrzeć po wczorajszym. Wstałam i skierowałam się do kuchni.
-No, to mamy plan. Uda się, zobaczycie. – usłyszałam wchodząc do kuchni
-Jaki plan? – spytałam, a inni się trochę zmieszali
-Emm… nie, nic.
-Dzień dobry Pauli, jak się spało? – zmienił temat Harry
-Hmm… nie najlepiej ale jakoś przeżyłam  – nie będę im przecież opowiadała o zajściu na tarasie. Mam nadzieję, że Dan też nic nie wypaplała. Poszłam zrobić sobie kawę.
-Cześć wszystkim! – usłyszałam wchodzącego Nialla
-O! Nasz drugi śpioch się obudził. Siadajcie, zaraz podam wam śniadanie.
-Dzięki, nie jestem głodny. – odpowiedział
-Tak, mi też wystarczy ta kawa. – usiadłam do stołu
-Jak to?! – wszyscy byli zaskoczeni – Wy, największe głodomory na świecie nie jesteście głodni?
-Nie wierzę! – skomentował krótko Zayn ale ani ja, ani Nialler się nie odezwaliśmy.
Potem wszyscy rozmawiali jeszcze lecz ja nie słuchałam. Piłam swoją kawę myśląc tym, jak porozmawiać z Niallem. Niestety nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Natie.
-Hallooo! Ziemia do Pauli!
-Emm… co? O co chodzi?
-Czy ty nas w ogóle słuchasz? Tak samo Horan. Wcale się nie odzywacie. Gapicie się w ten stół jak zaczarowani. Co się z wami dziś dzieje?
-Nic, a co mówiłaś wcześniej? - spytał Niall
-Mówiłam, że mamy dziś z Harrym ważną randkę. Planowaliśmy ją już tak długo. To będzie bardzo ważna randka. – opowiadała Natie
-Acha. To się cieszę. A teraz sorry, idę na górę. – Włożyłam pusty kubek po kawie do zmywarki i chciałam iść do pokoju. Nie mogłam siedzieć z nim w jednym pomieszczeniu. Nie wiem czemu ale to było stresujące.
-Wiecie, ja też już pójdę. Jak chcecie to zostańcie chłopaki. – Niall wstał i zaczął zbierać swoje rzeczy.
-Nie, to my już wtedy pójdziemy. – chłopcy pożegnali się i wyszli.
Zostałyśmy we cztery. Eleonor zwróciła się do mnie.
-My wiemy co się dzieje, ale żeby aż tak…
-Skąd wiesz co się dzieje?
-Dan nam powiedziała – wtrąciła Natie
-Co?! I chłopakom też?
-Yy… no wszystkim oprócz Nialla ale oni też nam powiedzieli coś ciekawego.
-No to co powiedzieli?
-Tego już ci nie powiemy. Jak porozmawiasz z Niallem to się dowiesz.
-Nie będę z nim rozmawiać. Nie dam teraz rady.
-Dasz, dasz! A teraz my też będziemy się zbierać. – powiedziały dziewczyny
-No to pa! – pożegnałyśmy się i poszłam do siebie.

sobota, 28 kwietnia 2012

Rozdział 14


~~~~~~~kilka dni później~~~~~~~


~~~~~~~perspektywa paulii~~~~~~~


Przez te kilkanaście dni bardzo zaprzyjaźniliśmy się wszyscy ze sobą. Prawie codziennie spotykaliśmy się i spędzaliśmy miło czas. Chłopcy w tym czasie mieli kilka koncertów i parę wywiadów. Na którymś z nich zapytano o mnie i Natie, więc chłopacy opowiedzieli że się przyjaźnimy. No i Natie jest dziewczyną Harrego. Od tego czasu zrobiło się o nas dość głośno. Nie przejmowałam się tym ale musiałam już uważać na to co robię i mówię, bo wszędzie kręciło się pełno fotoreporterów. Dziś Harry, Niall, Zayn, Lou i Liam mieli udzielić wywiadu w telewizji oraz ogłosić coś ważnego dla fanów. Ja, Natie, El i Dani postanowiłyśmy zrobić babski wieczór. Około 17:00 miały do nas przyjechać dziewczyny. My z Natie nakupowałyśmy różnych smakołyków i przygotowałyśmy salon. Rozłożyłyśmy wszędzie pełno poduszek oraz cztery śpiwory i czekałyśmy na przyjaciółki. Gdy się zjawiły zaczęłyśmy imprezę. Śpiewałyśmy karaoke, tańczyłyśmy, śmiałyśmy się, rozmawiałyśmy, aż w końcu wybiła godzina 19:00 czyli wywiad 1D w TV. Usiadłyśmy wszystkie przed telewizorem i oglądałyśmy. Na początku gadali o muzycznych sprawach, koncertach itp. A potem prezenter zapytał:
-Znaleźliśmy w Internecie pewien filmik. Bardzo nas wzruszył i myślę że wam też się spodoba. Chcecie go obejrzeć?
-No jasne.
Gdy go puścili, normalnie mnie zamurowało. Było to filmik robiony przeze mnie gdy miałam około 14 lat. Przedstawiał on flash-mob polskich Directionerek, cover „Moments” – mój i Natie oraz wyciskające łzy podziękowania dla One Direction.
-Pauline to jest twój filmik! – zaczęła się ekscytować Natie
-Jeeju, jakie byłyście małe – zachwycały się Eleonor i Danielle – Ale dużo się nie zmieniłyście.
-Boże, pamiętam jak go robiłyśmy. Wszyscy oglądając ten filmik płakali, a potem spamowali do 1D, żeby obejrzeli go i przyjechali do Polski. I teraz po 2. latach, jak wszyscy o tym zapomnieli, a my przyjaźnimy się z chłopakami oni to oglądają. Niesamowite. Ciekawe czy się skapną, że to my. – wspominałam
Gdy chłopcy skończyli oglądać mieli łzy w oczach.
-Dziękujemy, strasznie dziękujemy temu kto zrobił ten filmik. Nasi fani są naprawdę najlepsi na świecie. A ci z Polski… cóż nigdy nie byliśmy w Polsce ale myślę, że to się musi zmienić.
-Masz rację Lou. Myślę, ze wszyscy się zgodzą, żebyśmy na premierę naszej niespodzianki pojechali do Polski. – powiedział Liam
-O tak! – zgodzili się pozostali
-Czekajcie, chłopaki jakiej niespodzianki? –spytał prezenter
-No bo właśnie mieliśmy ogłosić ważną wiadomość dla naszych fanów. Mamy dla was niespodziankę. Nagrywamy film o nas, o naszym dojściu do sławy. Będzie też trochę rzeczy z naszego życia prywatnego. O naszych rodzinach, dziewczynach. Mamy nadzieję, ze się cieszycie. – opowiadał Harry
-Dokładnie, i na premierę tego filmu jedziemy do Polski.
-Bardzo się cieszymy. Będziemy czekać na efekt końcowy. Teraz bardzo wam dziękuję ale to koniec wywiadu. Proszę państwa, One Direction! – powiedział prezenter i wszyscy zaczęli się żegnać.
Z dziewczynami siedziałyśmy zaskoczone. Mogłam sobie wyobrazić jak teraz cieszą się Directionerki w Polsce.
-Kręcą film i nic nam nie powiedzieli? – odezwała się El
-Właśnie! I w dodatku my mamy też tam być. Mówili: „o naszych rodzinach, dziewczynach” Czy my na to wyraziłyśmy zgodę? – oburzyła się Dan, oczywiście w żartach
-Wow, gratuluję będziecie grały w filmie z 1D – zaśmiałam się
-A co, ty nie? – spytała Natie
-No wiecie… ja nie jestem ani ich rodziną, ani nikogo dziewczyną.
-A Niall? – dziewczyny dziwnie po sobie spojrzały
-Co, Niall? Przecież nie jesteśmy razem! – I rozległ się dzwonek do drzwi, który mnie uratował od dalszej rozmowy.
-Wrócimy jeszcze do tej rozmowy – krzyknęła Natie idąc do drzwi. Usłyszałam krzyki i chwilę potem chłopacy wbiegli do salonu.
-Co wy tu robicie? – spytałyśmy zaskoczone
-No jak to co? Wpadliśmy na imprezę!
-Ale to miał być babski wieczór.
-No to ubierzemy sukienki i będziemy z wami malować paznokcie. – wygłupiał się Lou damskim głosem.
-hahaha Nie trzeba, możecie zostać ale i tak jesteśmy na was obrażone.
-Za co?
-Jak mogliście nam nie powiedzieć nic o filmie?
-Bo to miała być niespodzianka!
-I że my mamy też tam grać? – spytała Natie
-Tak! To będzie film dokumentalny, na faktach, a że wy jesteście ważną częścią naszego życia obowiązkowo musicie się tam znaleźć.
-Aww… dziękujemy – wszystkie się do nich przytuliłyśmy
-Dobra, dosyć tych czułości – krzyknął Harry – Pauli, Natie, przyznać się! Która zrobiła ten filmik co nam go w TV puścili? – rzucili się na nas i zaczęli łaskotać
-hahahaha Przestańcie! Hahaha skąd wiecie, że to my?
-Poznaliśmy po głosach, a poza tym dużo się nie zmieliłyście, może trochę wyładniałyście…
-hahahaha Dobra, przyznaję się! To ja! Hahah Ale proszę przestańcie!
-No dobra – przestali –Kiedy ty to zrobiłaś?
-Dwa lata temu. Jak byłam waszą największą fanką.
-A co już nie jesteś?
-W sercu zawsze będę Directionerką ale teraz nie traktuję was jak idoli, tylko jako najlepszych przyjaciół.
-Aww, dobra, przyjaciółko. Trzeba rozkręcić imprezę. Co robimy?
-Wiesz, Zayn… my tu chciałyśmy teraz oglądać filmy.
-O! Ja też chcę oglądać! – krzyknął Niall
-No to dobra, tylko jaki film?
-Może jakiś horror? – zapytał Liam
-O nie! Nienawidzę horrorów! Poza tym nie mam się do kogo przytulić jak będzie strasznie.
-Kupiłem ci misia, przecież. – wypalił Niall, a wszyscy zaczęli się śmiać.
-No co?
-Wiesz, Niall. Myślałem, że będziesz tak miły i zaproponujesz Pauli swoje ramiona. A ty mi tu wyjeżdżasz z misiem! No nie mogę… - Lou już leżał na podłodze ze śmiechu
-Okej, wiem że Harry też się boi horrorów, więc możemy obejrzeć jakąś komedię.
-Ej, no może i się boję lecz mam się do kogo przytulać. Ale mimo wszystko wolę komedię.
Włączyliśmy Kac Vegas w Bankoku, a potem Titanica. Po obejrzeniu filmów nikt nie był śpiący, a chłopacy mieli ochotę na zabawę.
-Może zagramy w „prawda czy wyzwanie”?
-Dobra. – wszyscy się zgodzili.



_________________________________________
O.K. jest już ponad 1000 wejść! DZIĘKI!!! Tak jak prosiłam kiedyś pod notkami codziennie jest kilka komentarzy, więc to też wlicza się do podziękowań. Za to, że to nas motywuje do pracy mam dla Was nowinę (mam nadzieję, że dobrą). Mamy już o wiele więcej rozdziałów, które tak jak zawsze codziennie będą się tu pojawiać. Więc zaglądajcie tu dzień w dzień, bo zawsze znajdziecie coś nowego. Natt. xX.

piątek, 27 kwietnia 2012

Rozdział 13.


W łazience umyłam twarz i żeby, potem robiąc lekki makijaż. Kierując się w stronę garderoby spojrzałam przez okno. Było troszkę pochmurno, ale ciepło, więc na zwiedzanie wybrałam luźne, ale stylowe ciuchy (LOOK). Gotowa zeszłam na dół, gdzie czekali chłopcy wraz z Piną całą wyszykowaną (LOOK). Miała na sobie moje ulubione buty. Najpierw Wesołe miasteczko. Chłopcy, jak dzieci biegali wszędzie i skorzystali z wszystkich znajdujących się tam atrakcji nawet tych dla 5-latków. Potem lody, które były najlepsze, jakie do tej pory jadłam. Następnie Big Ben. Dołączyły do nas Eleonor - dziewczyna Louisa i Danielle – dziewczyna Liama. Znowu dzikie wygłupy chłopaków rozbawiły mnie do łez, gdyż próbowali wypchnąć się z niego nawzajem w dół. Chwilę po tym, jak ochroniarz zwrócił im uwagę wszyscy oprócz Zayna przytulili się do swoich połówek podziwiając widok. Hm… Objęcie Nialla i Pauline było raczej przyjacielskie, bo nie wspominała mi o tym, że są ze sobą.
Stałam odwrócona tyłem, a Harry wtulając się we mnie muskał mnie po szyi.
-Tu jest cudownie, prawda? – wyszeptał mi do ucha Harry.
-Tak, masz rację.
Odwróciłam się opierając się o barierkę. Odległości między nami nie było żadnej. Patrzyliśmy sobie w oczy, ale po chwili jego zielone tęczówki zaczęły kierować się ku dołowi i zatrzymały się na moich ustach. Chłopak przybliżał swoją twarz do mojej i pocałowaliśmy się. To nie był zwykły pocałunek. Był niezwykły. Nigdy nie czułam czegoś takiego. Zaczęłam myśleć, że odkąd przyjechałam z Pauline do Londynu dzieją się same dobre rzeczy. Miałam przeczucie, że niedługo stanie się coś, co odmieni moje życie, ale nie chciałam na razie myśleć, co to takiego i oddałam się pocałunkowi z moim ukochanym. Gdy zeszliśmy z wielkiego zegara udaliśmy się na London Eye. Paulina usiadła z Niallem, Liam z Danielle, Louis z Eleonor, ja z Harrym, a Zayn z dużym pluszakiem, którego wygrał w wesołym miasteczku za rzut piłką w puszki. Jazda była niesamowita, a widok jeszcze piękniejszy. Chłopak objął mnie i tak minęła nam ta jazda. Wychodząc z wagoników stwierdziliśmy, że jesteśmy głodni, więc udaliśmy się do włoskiej restauracji. Każdy zamówił sobie spaghetti. Nagle do głowy wpadła mi świetna stylizacja. Wyciągnęłam ze swojej torby szkicownik i zaczęłam rysować.
-Znowu bazgrzesz? – zapytała Paula zaglądając mi przez ramię.
-Tak, bo potem mogłabym zapomnieć – na tą odpowiedź moja przyjaciółka wywróciła tylko oczami.
-O co chodzi? – zapytał Zayn.
-A o nic. Tylko Natie jak dozna olśnienia zaczyna szkicować jakieś projekty ciuchów. Potrafi rysować to wszędzie i o każdej godzinie – powiedziała Pina ze znużeniem.
-Projekty? – zaciekawiła się Eleonor – Mogę zobaczyć?
-Ehh… Jasne, ale ten nie jest dokończony. Jeszcze kilka jest na innych stronach.
-Są cudowne! – krzyknęła Eleonor z zachwytem i iskierkami w oczach – naprawdę. Ty sama je szkicujesz? – zachwycała się dalej.
-Tak, ale to tylko tak z nudów.
-W domu jest tego jeszcze więcej – wtrąciła się Paula.
-Musisz to pokazać projektantom. Najlepiej tym największym. One są nieziemskie! Jesteś młodym talentem. Niesamowite, że poznałam odkrycie mody. Mogę pokazać je kilku znajomym? Znają się w tej branży i mogliby ci pomóc się wypromować.
-Raczej nie… - odpowiedziałam zabierając szkicownik – one są nieprofesjonalne. Nikogo by nie zainteresowały.
-I tu się mylisz. Ale dobrze, nie będę cię zmuszać – odpowiedziała Eleonor przygnębionym głosem.
Dokończyłam pod stołem szkic, podczas którego wykonywania dostawałam czułe buziaki w policzek od Harrego, który cały czas mnie obejmował. Dostaliśmy dania. Chłopcy od razu zaczęli się wygłupiać sypiąc sobie po kilogramie parmezanu na swoje spaghetti. Ja z dziewczynami oczywiście śmiałyśmy się z nich w najlepsze. Gdy trochę się ogarnęli Harry wziął jeden koniec nitki makaronu do ust, a drugi podał mi. I tak wciągając ten makaron pocałowaliśmy się, na co wszyscy zaczęli mówić:
-Awww, jak słodko!
I to nie tylko nasi znajomi, ale także inni goście w restauracji robiąc zdjęcia. Po zjedzeniu wyszliśmy udając się jeszcze do centrum handlowego po parę drobiazgów. Na piętrze domu towarowego Eleonor zobaczyła swojego znajomego. Okazało się, że jest to Jimmy Choo – jeden z największych światowych projektantów mody. Po zamienieniu paru słów z El, jego oczy zaczęły lustrować mnie i moja przyjaciółkę Paulę.
-A co to za dwie damy?
-To są moje przyjaciółki i dziewczyny tych oto chłopców – i wskazała na Harrego i Nialla, który się zaczerwienił.
-Hm… Zacnie cudowne figury. Jesteście modelkami? – wypalił.
-Nie, skąd… - odpowiedziałam trochę zawstydzona, mimo, że to do mnie nie podobne.
-To jest Natalie – wskazała na mnie – A to Pauline – pokazała moja przyjaciółkę – Natalie ma rękę do rysunków. Szczególnie projektów ciuchów. Hej! To jest świetna okazja, czy mogłabyś pokazać Jimmiemu kilka twoich rysunków? Uwierz Jimmy, są naprawdę fenomenalne.
-No dobrze… - wydukałam sięgając trochę skrępowana po mój szkicownik.
Facet lustrował moje rysunki z oczami sowy.
-Ty je narysowałaś?
-Tak, ale nie są profesjonalne…
-Co ty mówisz?! – przerwał mi wyraźnie zdegustowany – są niesamowite. Masz talent. Musisz się rozwijać w tym kierun… - urwał – Posłuchaj, czy miałabyś teraz dla mnie trochę czasu? Chciałbym ci coś zaproponować.
-No nie wiem… Nie wypada mi zostawić przyjaciół – odpowiedziałam trochę się wahając.
-Natie, idź. Spotkamy się, jak skończycie. Zadzwoń do nas O.K.? – zachęcali.
-No dobra. A więc znajdę chwilę czasu, ale może chodźmy na kawę.
-Nie ma sprawy.
Zamówiliśmy kawę, po czym projektant zaproponował mi, żebym stworzyła z nim kolekcję tym samym promując siebie. Powiedział, że poleci mnie kilku projektantom np. COCO CHANEL, VERSACE, PRADA, ARMANI itp. Trochę się wahałam, ale jednak po namowach zgodziłam się z nim współpracować. Dał mi namiar do pewnego faceta. Na wizytówce było napisane „NESTOR HALLIWEL, MENAGER”. Powiedział, że koleś jest świetnym menagerem, i że zadzwoni do niego, by pracował dla mnie, a ten skontaktuje się ze mną i zaprosi na spotkanie, by omówić szczegóły. Po skończonej rozmowie zapłaciłam za swoja kawę i zadzwoniłam do przyjaciół, z którymi miałam się spotkać na dole. Szłam przez korytarz otoczony sklepami. Wszyscy siedzieli na ławce i machali, gdy mnie zobaczyli.
-Ej, mała… - zaczepił mnie jakiś koleś.
-Słucham? – zapytałam grzecznie.
-Może wyskoczymy gdzieś razem?
-Nie dzięki, przyjaciele na mnie czekają, po czym odwróciłam się.
Na ich twarzach pojawił się niepokój. Nagle ten cymbał szarpnął mnie za rękę.
-Nie pytałem cię o zdanie – i zaczął ciągnąć mnie w stronę toalet.
-Zostaw mnie zboczeńcu!!! – krzyknęłam i przywaliłam mu w twarz.
Gdy się odwróciłam widziałam, że Zayn idzie szybkim krokiem w moją stronę.
-Chodź, powiedziałem! – krzyknął nieznajomy, ale ja mu się wyrwałam.
-Nic ci nie jest, mała? – zapytał Zayn.
-Nie…
-Jeszcze z tobą nie skończyłem su… - urwał, bo Zayn przywalił mu z całej siły w pysk.
-Na pewno nic się nie stało? – powtórzył pytanie, a mi poleciały łzy.
-Na pewno, tylko trochę się wystraszyłam – po czym mnie przytulił.
-Chodź stąd… – powiedział, po czym pociągnął mnie w stronę reszty.
Gdy dołączyliśmy do reszty nie obyło się bez pytań o tego kolesia, uścisków i pocałunków od Harrego. Po tym całym ekscytującym dniu postanowiliśmy pójść do mnie i Pauli, żeby pooglądać zdjęcia z wcześniejszych lat i imprez, na które chodziłyśmy. Oczywiście to był pomysł chłopców, bo chcieli nas bardziej poznać. El i Dan też z nami poszły, które także chciały dowiedzieć się o nas czegoś więcej. Włączyliśmy DVD i włożyliśmy płytę. Ja poszłam się wykąpać, bo po dzisiejszym dniu byłam przemęczona. Gdy dołączyłam do reszty wyszykowana do spania położyłam się na sofie obok Harrego i podczas oglądania zdjęć i krótkich filmików zasnęłam.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Rozdział 12.


Wyszliśmy z budynku i szliśmy rozmawiając o wszystkim. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do MSC po shake’a. Niestety tam jest pełno osób, które go rozpoznają. Tak też stało się tym razem. Gdy tylko zamówiliśmy podbiegło do nad pełno dziewczyn i zaczęło pytać o nas, o zdjęcia i autografy. Niall tylko uśmiechnął się i powiedział.
-Dziś spędzam dzień z Pauline – objął mnie ramieniem – I nie mam zbytnio czasu na autografy ale możemy sobie wszyscy zrobić jedno grupowe zdjęcie okej? – fanki się od razu zgodziły ustawiły się po obu naszych stronach tak ze byliśmy w samym środku. Byłam trochę zszokowana tym wszystkim ale powoli się przyzwyczajałam. Ktoś zrobił zdjęcie, a my poszliśmy po shake.
-Zmywamy się i to szybko. – szepnął mi Niall – Zaraz będzie tu pełno paparazzi i więcej fanów.
-Tak szybko się dowiedzą?
-O tak, dziwię się że jeszcze nikogo nie ma. - wziął mnie za rękę i pobiegliśmy w stronę domu. Śmialiśmy się przy tym jak małe dzieci. W końcu dobiegliśmy do mojego i Natie domu.
-Dzięki, za wspaniały spacer.
-Nie gniewasz się o te fanki i ten bieg?
-Nie, przez to bawiłam się jeszcze lepiej. Jeszcze raz dziękuję. To do jutra zapewne. – dałam mu buziaka w policzek
-Tak, na pewno. – uśmiechnął się szeroko. – Jakby znowu śnił ci się koszmar to dzwoń.
-Dobrze, ale chyba nie będzie takiej potrzeby. Mam misia jakby co.
-No tak, to pa.
-Pa! – uśmiechnęłam się ostatni raz i weszłam do domu. Postanowiłam wziąć prysznic i usiadłam w salonie czekając aż Natie przyjdzie do domu.
 
 

~~~~~~~następny dzień~~~~~~~



~~~~~~~Perspektywa natie~~~~~~~


Następnego ranka obudziły mnie krzyki dobiegające z salonu. Wybiegłam z pokoju w mojej piżamie w panterkę i rozczochranych włosach.
-Nie! Najpierw London Eye!
-Nie!!! Big Ben!
-London Eye!!!
-Big Ben!!!
-Co tu się dzieje?! – wrzasnęłam jeszcze głośniej niż Niall i Harry kłócący się o zabytki
-No bo chcemy was zabrać na zwiedzanie Londynu, ale ten czubek chce zacząć od najfajniejszej rzeczy, a każdy wie, że na najfajniejsze rzeczy idzie się na końcu. A tak poza tym, to hej mała! – powiedział Harry całując mnie w czoło na powitanie.
-A co jest jeszcze w planie? – spytałam.
-Lody, wesołe miasteczko i nasze towarzystwo – wyrwał się Niall.
-A więc! Najpierw park rozrywki potem lody, dalej Big Ben, a na koniec London Eye. Może być? – zaplanowałam za nich bardziej twierdząc niż pytając.
-O.K. – odpowiedzieli chłopcy i szeroko się uśmiechnęli.
Zayn, Louis i Liam, którzy patrzyli na całe zajście siedząc na sofie także twierdząco ruszyli głową.
-Hehe, sexy pidżamka – powiedział Zayn.
-Ehh, y… dzięki – odpowiedziałam nieco zawstydzona – a gdzie Pina?
-Poszła się szykować.
-To czemu mnie nie zbudziliście? – wszystkie oczy skierowały się w stronę Harrego.
-No nie miałem serca cię budzić – wybuchnął – znowu się uśmiechałaś, więc jak to był miły sen, to po co miałbym ci go przerywać? – ciągnął dalej.
-Uśmiechasz się przez sen? – zapytał Louis wyraźnie rozbawiony.
-Nie wiem… Bo śpię… - odpowiedziałam jeszcze bardziej zażenowana – No dobra, idę na górę się wyszykować – powiedziałam kierując się na schody.
-Możesz iść w tym twarzowym wdzianku, które masz na sobie – dopowiedział Louis szeptam, który dosłyszałam.
-Słyszałam!

wtorek, 24 kwietnia 2012

Rozdział 11.




~~~~~~~Po południu~~~~~~~


~~~~~~~PERSPEKTYWA nialla~~~~~~~

Jest około 16. Harry poszedł na randką z Natalie. Cały czas o tym gadał, potem męczył Zayna w co ma się ubrać. Zależało mu, bardzo mu zależało. Zmienił się trochę, ale to dobrze. Zmienił się na lepsze, trochę wydoroślał. Jak jedna osoba potrafi zmienić człowieka. Nie, źle mówię. Jak miłość potrafi zmienić człowieka. Nagle z moich rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi.
-Proszę. – to był Liam
-Hej, o czym tak myślisz? - spytał i rozsiadł się na fotelu
-O Harrym. Chyba nareszcie znalazł swoją prawdziwą miłość.
-A tak, Natie to świetna dziewczyna, trochę go zmieniła pozytywnie. Ja próbowałem to zrobić od dawna. Co miłość robi ludziom.
-Taak. – westchnąłem
- Ej, a jak tam z Pauli
-Jak ma być?
-No nie mów mi, że nic miedzy wami nie ma. Przecież chemią od was jedzie na kilometr.
-Nie wiem Liam. Bardzo ją lubię. Przy niej naprawdę szuje się swobodnie. Mogę być sobą. Jest jedną z niewielu osób, które są dla mnie ważne. Wczoraj jak ją zobaczyłem na imprezie z tym gościem serce mi pękło. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś jej się stało. Jest inna niż wszystkie dziewczyny. Zabawna, miła, zawsze uśmiechnięta. Dziś myślałem, że będzie tylko płakać ale ona już od rana śmiała się ze mną. Po prostu jest niesamowita.
-I kocha jedzenie. –zaśmiał się
-Tak, to też.
-Coś czuję, ze nasz Irlandczyk się zakochał – szturchnął mnie w bok
-Nie… nie wiem czy się zakochałem, czy nie. Pierwszy raz coś takiego czuję.
-To się nazywa pierwsza prawdziwa miłość.
-A czy ja wiem czy jest odwzajemniona? Co jeśli ona traktuje mnie tylko jak przyjaciela?
-Nie sądzę. Widać jak na ciebie patrzy. Poza tym, pamiętasz co było w ogrodzie? Jak to było… „pani Horan” Natie bez powodu by na nią tak nie wołała. One się sobie zwierzają z takich rzeczy. Mówię ci, wykorzystaj szansę i zaryzykuj.
-Dzięki Liam z tobą zawsze można porozmawiać.
-Do usług. Ale czekaj, ty tu sobie siedzisz i się żalisz, a ona tam siedzi w domu sama.
-No właśnie. Nie pomyślałem o tym. Idę do niej.
-Tak, leć. I pozdrów ją od nas. – powiedział i wyszedł
-Dobra. – przebrałem się w czystą bluzkę i nałożyłem czapkę i buty. Po czym skierowałem się w stronę domu Pauline. Zapukałem do drzwi. Cisza. Spróbowałem jeszcze raz ale dzwonkiem. Nadal cisza. Przecież musi być w domu. Miała odpoczywać. Nacisnąłem klamkę, o dziwo drzwi były otwarte. Wszedłem do środka i zobaczyłem Pauline rzucającą się na kanapie w salonie. Była cała rozpalona ale spała. Szybko ją obudziłem.
-Boże Niall, co ty tu robisz?
-Przyszedłem do ciebie ale nikt mi nie otwierał. Zobaczyłem że są otwarte drzwi więc wszedłem i obudziłem cie bo strasznie się rzucałaś przez sen. Co się stało?
-Aaa, śnił mi się koszmar. Znowu.
-Jak to znowu?
-No bo wtedy u ciebie jak spałam też mi się śniło to samo.
-Czemu nic nie powiedziałaś?
-Po co? Przecież to sen. Nie myślałam ze będzie się powtarzał.
-To dalej, ubieraj się i jedziemy.
-Ale gdzie?
-Pojedziemy do tego psychologa. Na pewno ci pomoże.
-Ale…
-Bez żadnego „ale”. Nie chcę żebyś się męczyła.
-Dobra, zaraz wracam.


~~~~~~~PERSPEKTYWA paulii~~~~~~~

Faktycznie w końcu wykończyłyby mnie te koszmary. Przebrałam się szybko (LOOK) Ogarnęłam swoja twarz, rozczesałam włosy i zeszłam do Nialla. Stał już gotowy do wyjścia w okularach przeciwsłonecznych i kapturze.
-Wybacz, że muszę się zamaskować ale jedziemy do centrum. Tam zawsze jest pełno fotoreporterów. Nie chcę żebyś teraz czytała o sobie jakie bzdury.
-A ja już myślałam, że wyglądam tak okropnie, że musisz się ukrywać żeby nikt cię nie poznał z taką brzydulą.
-No coś ty! Wyglądasz pięknie.
-Żartowałam tylko. Wszystko rozumiem. I dziękuję, nie jestem w stanie na konfrontacje z mediami. – weszliśmy do taksówki i podjechaliśmy pod budynek psychologa. Weszliśmy do środka i usiedliśmy w poczekalni. Było tu całkiem miło lecz mimo to zaczęłam się stresować. Pierwszy raz byłam w takim miejscu. Niall chyba to wyczuł bo chwycił mnie za rękę i szepnął:
-Nie bój się, Jestem tu z tobą. Wszystko będzie dobrze. – uśmiechnęłam się i usłyszałam swoje nazwisko. Wstaliśmy i poszłam do gabinetu. Niall za mną.
-Chciałem tylko zapytać ile będzie trwała ta wizyta? – usłyszałam głos za sobą
-Około godziny. – odpowiedziała mu kobieta
-Dziękuję. Będę czekał. – przytulił mnie i wyszedł.
Rozmawiałam z kobietą dość długo. Była bardzo miła. Słuchała mnie tak jak nikt inny do tej pory. Czułam się naprawdę lepiej, gdy pierwszy raz opowiedziałam dokładnie komuś co się stało pod klubem. Następnie kobieta dała mi kilka rad. Powiedziała, że trzymam się naprawdę dobrze i nie są potrzebne dalsze wizyty. Podziękowałam jej, zapłaciłam i wyszłam. Od razu podbiegł do mnie uśmiechnięty Niall.
-I jak, było aż tak strasznie?
-Nie, kobieta bardzo mi pomogła. Dzięki, ze mnie tu zabrałeś.
-Ja się cieszę, ze już jest dobrze. Proszę to dla ciebie. – wręczył mi dużą torebkę
-Ale co to jest?
-Zobacz.
Otworzyłam torbę i wyjęłam pluszowego misia z zieloną muszką i koniczynką w łapce.
-Tak mi się spodobał i od razu pomyślałem o tobie. Będziesz miała do kogo się przytulać w razie koszmarów.
-Ojej… Dziękuję, jest prześliczny. – włożyłam misia z powrotem do torby. – To jak idziemy?
-Tak, już dzwonię po taksówkę, czy może chcesz się przejść?
-Tak, mam wielką ochotę na spacer.

________________________________________________
A więc Natt prosiła mnie, żebym wstawiła dziś jeszcze 11 rozdział. Proszę bardzo. ;) Miłego czytania. To już 11 i mamy ponad 700 wejść. BARDZO BARDZO DZIĘKUJEMY. A najbardziej to za komentarze, które nas motywują do dalszego pisania, więc jeśli ci się podoba - napisz to. Dla nas to ma duże znaczenie. Jeszcze raz dzięki. Love you all. - Pauli xx

Rozdział 10.


~~~~~~~około 11:00 rano~~~~~~~


~~~~~~~PERSPEKTYWA NATIE~~~~~~~
Rano obudziłam się w ramionach Harrego, który przyglądał mi się z uśmiechem na twarzy i to chyba od dłuższego czasu. 
-Długo już nie śpisz? – spytałam.
-Jakąś godzinę – odpowiedział nadal uśmiechnięty głaszcząc mnie po policzku.
-Więc dlaczego mnie nie obudziłeś? Pewnie ci się nudziło.
-Nie miałem serca, bo tak uroczo spałaś – pocałował mnie w czoło – wiesz, że uśmiechasz się przez sen? – zapytał, a ja strzeliłam buraka.
Uśmiechnęłam się i zaczęłam wstawać.
-Naprawdę? To chore
Zaśmialiśmy się, a chłopak przyciągnął mnie powrotem do siebie.
-Taak? A ja uważam, że to słodkie – wyszeptał mi do ucha i pocałował.
Gdy oderwaliśmy się od siebie powiedziałam:
-Musze się trochę ogarnąć.
-Tak, ja też… Chyba pójdę do domu.
-To dobry pomysł.
-Ale zobaczymy się jeszcze dzisiaj? – zapytał błagalnym tonem.
-Mam pomysł. Idź do domu i zrób, co musisz. Gdy skończysz zaproś resztę na śniadanie, oczywiście jak będą chętni. Aha, bo Piny nie ma w domu… Jeśli jest u was, to poproś, żeby wróciła, bo musze z nią pogadać, O.K. ?
-Nie ma sprawy – odpowiedział z rozmarzeniem, pocałował mnie w czoło i wyszedł do siebie.
Po opuszczeniu domu przez chłopaka zaczęłam się zastanawiać, co zrobić najpierw. Wyszło na to, że poszłam pod prysznic, umyłam głowę, nałożyłam szlafrok i poszłam przygotować śniadanie. Wzięłam się za robienie ciasta na gofry, pokroiłam owoce i wyjęłam słodkie dodatki, które ustawiłam na stole. Po jakiejś godzinie, gdy wszystko było gotowe przyszli chłopcy razem z Pauline. Wszyscy zasiedli do stołu, tylko ja na chwilę wróciłam do kuchni po bitą śmietanę w sprayu, a Harry poszedł za mną.
-Wiesz, idziemy z chłopakami na wywiad i teraz nie możemy wyjść razem. Nie będziesz się gniewać? – zapytał, jakby myślał, że wybuchnę gniewem.
-Nie, dlaczego? Przecież masz obowiązki. W końcu jesteś gwiazdą – ta odpowiedź go chyba uspokoiła.
-Ale jak wrócę, to chciałbym cię zabrać na naszą pierwszą randkę. Jeżeli chcesz, oczywiście.
-Oczywiście, że chcę – uśmiechnęłam się do niego.
-To przyjdę po ciebie około 18:00 zgoda?
-Zgoda – uśmiechnęłam się i wróciliśmy do stołu.
Ja jako jedyna byłam ubrana w szlafrok i siedząca w mokrych włosach, co wyglądało trochę zabawnie. Gdy zjedliśmy chłopcy pożegnali się z nami i wyszli.
-I jak się bawiłaś z Harrym? – tak zabrzmiało pierwsze pytanie Pauli, zaraz po zamknięciu drzwi.
Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami, a gdy byłam w momencie pocałunku w deszczu widziałam łzy w jej oczach, które chwile potem zaczęły spływać po jej policzkach. Po skończeniu mojej historii spytałam:
-A ty? Jak się bawiłaś?
-Na początku było fajnie ale potem…
-Co się stało?
-Bo… jakiś pijany facet mnie napadł…
-Co?! Niall był przy tym?
-Nie, ale potem z chłopakami mnie od niego uwolnił…
I opowiedziała mi wszystko. Byłam w szoku. Na szczęście wszystko już było w porządku. Przegadałyśmy tak niecałe 3 godziny. Opowiedziałyśmy sobie już wszystko, więc postanowiłam wejść na twittera, którego ostatnio zaniedbałam. Zaczęła mnie obserwować masa ludzi, nawet tych sławnych. Domyśliłam się, że to sprawka tego buziaka na koncercie. Moje przyjaciółki z Polski pisały do mnie na priv dużo wiadomości, ale przez kilka ostatnich dni nie miałam czasu, żeby spokojnie usiąść przed laptopem albo z telefonem w ręku. Postanowiłam zająć się tym teraz, gdyż miałam trochę wolnego i bardzo się za nimi stęskniłam. Gdy odpowiedziałam na wszystkie wiadomości, ale tylko te od moich znajomych nie chciało mi się już odpisywać innym. Weszłam na kilka stron plotkarskich, co często robiłam z Paulą w Polsce. Znajdowało się na nich dużo nagłówków dotyczących Harrego i mnie np. "Skradziono serce Harremu Stylesowi. To jednak możliwe!". Były tam nasze zdjęcia z koncertu i kilka z klubu, w którym byliśmy wczoraj, jednak na tych drugich nie było mnie widać aż tak bardzo. Siedzenie przed laptopem zajęło mi dużo czasu, więc musiałam zacząć się szykować na pierwszą randkę z Harrym, której nie mogłam się doczekać. Moje kręcone włosy zostały rozpuszczone i spryskane lakierem. Makijaż zrobiłam delikatny, a potem zabrałam się do wybierania stroju (LOOK). Parę minut po 18:00 do drzwi zadzwonił Harry. Przyniósł mi mały bukiecik, który chwilę potem znalazł się w kryształowym wazonie. Gdy wyszliśmy z domu skierowaliśmy się w stronę Starbucks, gdzie kupiliśmy kawę. Okazało się, że lubimy to samo, więc zamówiliśmy 2 karmelowe latte z bitą śmietaną. Z firmowymi plastykowymi kubkami napełnionymi kawą wyszliśmy z kawiarni idąc w stronę parku. Puste kubki wyrzuciliśmy i szliśmy dalej w stronę fontanny, ławek i pięknych zielonych drzew. Kręciło się tam kilku reporterów, którzy jakimś cudem dowiedzieli się, że będzie tam Harry. Szepnął mi na ucho:
-Idź przed siebie i się uśmiechał – po tych słowach zaczęły błyskać flesze.
Zadawano różne pytania, które dotyczyły niczego, albo raczej nikogo innego oprócz „nowej wybranki Harrego Stylesa”, czyli mnie. Minęło kilka minut zanim się odczepili, bo mieli już wszystko czego potrzebowali, a mianowicie zdjęcia, jak Harry daje mi buzi w policzek, uśmiechnięta parę i odpowiedź, żeby dali nam spokój, bo chcemy spędzić pierwszą randkę w tylko i wyłącznie swoim towarzystwie. Chłopak zaprowadził mnie pod największe drzewo w parku. Dojście do niego było wyłożone kostką, dlatego się nie przewróciłam na moich szpilkach. Do drzewa przyczepiona była informacja z legendą. Opowieść ta była o pewnej parze, która swoje najpiękniejsze wspomnienia przeżyła właśnie w tym miejscu, czy jakoś tak. Oparłam się plecami o drzewo.
-Zamknij oczy.
-Dlaczego? – spytałam podejrzliwie.
-Po prostu mam dla ciebie niespodziankę. Proooszę! – odpowiedział, a ja posłusznie opuściłam powieki.
Poczułam łaskotki na prawym nadgarstku.
-Możesz otworzyć – co zrobiłam i od razu spojrzałam na nadgarstek na, którym znajdował się teraz piękny prezent (LOOK)
-Harry, ale y… dlaczego… no… ta bransoletka
-To jest prezent dla ciebie. Zawsze, gdy nie będę przy tobie, żebyś mnie pamiętała.
-Ale naprawdę, nie trzeba. Zawsze będę cię pamiętać i bez tej bransoletki.
-Nalegam – dał mi całusa w usta – Natalie, chciałbym ci coś powiedzieć…
-O co chodzi? – zapytałam trochę zaniepokojona.
-No…Ja, ten… Ehh… - zawstydził się – Wiesz, jesteś mądra, zabawna i taka piękna… Przy tobie czuję się tak swobodnie. Naprawdę mi na tobie zależy. Czy mógłbym… Czy mógłbym nazywać cię swoją dziewczyną? – po tym pytaniu zapadła cisza – Wiedziałem, że to za wcześnie. Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać, bo…
-Oczywiście, że tak! – przerwałam mu cała uśmiechnięta.
Po tych słowach on także się uśmiechnął i pocałował mnie tak jak ubiegłej nocy, gdy staliśmy w deszczu.
-Zakochałem się w tobie, wiesz? – szepnął, gdy na chwilę odsunął swoje usta od moich – naprawdę – dopowiedział.
-Ja w tobie też – wyszeptałam, po czym znów nastąpił pocałunek.
-Ale nadal nie rozumiem po co ten kupowałeś taki drogi prezent… - powiedziałam zdezorientowana.
-Dla ciebie wykupiłbym cały sklep jubilerski, a to i tak byłoby za mało na podziękowanie ci.
-Podziękowanie? Ale za co?
-Za to, że jesteś… - odpowiedział i mnie pocałował - chodź, mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę.

-Co?
Harry pociągnął mnie za rękę. O nic już nie pytałam, bo wiedziałam, że i tak nie powie. Szliśmy jakieś 10 minut. Zatrzymaliśmy się przed wysokim budynkiem. Chłopak wyciągnął jakąś chustę i zawiązał mi oczy.
-Styles, co ty robisz?! - zaniepokoiłam się.
-Spokojnie, zaufaj mi... - szepnął i zaczął mnie gdzieś prowadzić.
Weszliśmy najprawdopodobniej do windy, bo coś szarpnęło i przemieszczało się w pionie. Chłopak objął mnie w talii i zaczął prowadzić dalej, gdy odezwał się sygnał. Byliśmy na powietrzu. W końcu oddał mi oczy, a to co zobaczyłam było nie do opisania. Znajdowaliśmy się na szczycie szklanego wieżowca. Widok rozpościerał się na panoramę całego Londynu, a może i dalej. Ściemniało się i światła były włączone. Czułam się jak w bajce.
-OMG! Harry, tu jest nieziemsko! - wyrwało mi się.
-Hm... Ja patrze na o niebo ładniejszy widok - powiedział wpatrując się w moje oczy - to dla ciebie - wskazał ręką na stolik.
Kompletnie odjęło mi mowę. Na stoliku były wszystkie moje ulubione rzeczy, a na dodatek na drugim stoliku, który stał obok znajdowała się piramida z szampanów. Była niezwykła, bo od wewnątrz rozświetlona światełkami, co dało fantastyczny efekt. Popatrzyłam na chłopaka i chciałam coś powiedzieć, ale położył mi palec na ustach.
-Ćśśś... Nic nie mów, niech ta chwila trwa jak najdłużej - po czym mnie pocałował.
To był najlepszy pocałunek mojego życia. Przebił nawet ten w deszczu. Topiłam się w jego ramionach. Nie mogłam uwierzyć, że zasługuję na coś takiego. Chłopak przerwał na chwilę i 2 cm od mojej twarzy powiedział:
-Kocham cię, Natalie.
To wyznanie mnie zaskoczyło, ale wiedziałam, jak mam odpowiedzieć.
-Ja ciebie też Mr. Styles - zaśmialiśmy się.
Odsunęłam się od niego i oparłam o barierkę. Chłopak poszedł po coś do stolika. Gdy wrócił jedną ręką objął mnie w talii, a nakarmił mnie truskawką w czekoladzie. 
-A ty nie spróbujesz?
-Nie, to dla ciebie.
-No tak, ale jeśli dasz ją mi, a ty jej nie spróbujesz, to może ominąć cię najlepsza truskawka w życiu - zaśmiałam się, on także.
-O.K. Ale najpierw ty.
Ugryzłam pół truskawki, on drugie pół.
-Masz rację, to jest najlepsze truskawka, jaką kiedykolwiek jadłem.
-Widzisz? - uśmiechnęłam się.
Poszliśmy do stolika i karmiliśmy się nawzajem. Było cudownie. Potem Harry nalał szampana do kieliszków i pokazywał mi gwiazdozbiory. Znaleźliśmy gwiazdę, która naszym zdanie świeciła najjaśniej i mianowaliśmy ją naszym dzieckiem. Przymknęłam oczy.
-Jesteś zmęczona?
-Tak trochę, ale to nic. Jest cudownie.
Chłopak uśmiechnął się słodko, znowu pocałował. 
-Widzę przecież, że ledwo trzymasz się na nogach, odprowadzę cię.
Nie stawiałam oporów, bo naprwadę byłam już bardzo zmęczona.Było już dużo po 01:00 w nocy, a krótko spaliśmy po nocnej imprezie, więc poszliśmy do siebie. Na pożegnanie powiedział tylko:
-Będę za tobą tęsknił, moja dziewczyno – po czym dał buzi i odszedł.
W salonie spała Pauline, która prawdopodobnie chciała zaczekać, aż wrócę. Przykryłam ją kocem, a potem poszłam do swojej sypialni, gdzie wyszykowałam się do spania i zasnęłam.

_________________________________________ 
Ze względu na to, że trzecie gimnazjum piszą dziś test (WIELKIE DZIĘKI ZA 3 DNI WOLNEGO!) jeszcze dziś wstawię nowy rozdział. Chciałam też podziękować za komentarze, które niektórzy z Was umieszczają od notkami. To serio daje wenę  twórczą ; d. Natt. xX,



poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Rozdział 9.



~~~~~~~PERSPEKTYWA PAULII~~~~~~


Natie poszła z Harrym do domu. Zapewne już tam zostaną razem do rana. Lou i Zayn bawią się w barmanów, Liam pisze SMSy, a Niall… Nie wiem gdzie jest. Nie widziałam go już dobre pół godziny. Postanowiłam go poszukać. Nigdzie nie znalazłam. Wyszłam na dwór przed klub. Ciemno. Nikogo nie ma. Ale jest ciszej. Trochę spokoju i świeżego powietrza dobrze mi zrobi. Oparłam się o ścianę i sprawdziłam godzinę. 2:03 czas się zbierać. Nie mam siły już dłużej nosić tych szpilek. Już chciałam wchodzić do środka lecz nagle coś mocno uderzyło mnie w głowę. Ból przeszył mnie po całym ciele. Odwróciłam się i zobaczyłam jakiegoś kompletnie pijanego faceta, który z szyderczym uśmieszkiem patrzył się na mnie. Chciałam uciekać ale nie zdążyłam. Mężczyzna przywarł mnie do zimnej ściany i zaczął napierać na mnie swoim obleśnym ciałem. Próbowałam się wyrywać ale on był silniejszy. Nagle wbił mi się w usta. Czułam alkohol, pełno alkoholu i papierosy. Nie tak miał wyglądać ten wieczór. Nie tak miało być. Niall mówić że się mną zaopiekuje. I gdzie on teraz jest? Łzy leciały mi ciurkiem. Nie mogłam nad tym zapanować. Nagle usłyszałam jak ktoś woła moje imię. To pewnie chłopacy mnie szukają. Musiałam się jakoś uwolnić. Krzyknęłam, raz drugi. Darłam się żeby tylko ktoś mi pomógł. Niestety za to zapłaciłam. Facetowi nie spodobało się że ktoś może mnie usłyszeć więc zaczął mnie bić. Uderzył raz. Drugi mocniejszy. Upadłam na chodnik i zamknęłam oczy. Nie miałam siły się bronić. Nagle ciosy ustały zobaczyłam tylko jak Niall obkłada pięściami tego pijaka. Reszta chłopaków wzięła mnie na ręce i wsadziła do samochodu. 



~~~~~~~PERSPEKTYWA NIALLA~~~~~~~


Poszedłem do naszego „boksu”. Trochę przesiedziałem wcześniej w łazience, a potem jakaś fanka chciała ze mną porozmawiać. Nie mogłem jej odmówić. W końcu fani są bardzo ważną częścią naszego życia. Tak więc, trochę mi to zeszło, a gdy wróciłem w „boksie” zastałem tylko Liama.
-Gdzie reszta?
-Harry z Natie już dawno poszli. Zayn i Lou piją zapewne, a Paula siedziała tu ze mną ale potem gdzieś poszła. Myślałem, że do ciebie.
-Ja jej nie widziałem.
-To chodź, poszukamy jej. Może Zayn i Lou ją widzieli. Chociaż w tym stanie to wątpię. – wstaliśmy i poszliśmy w stronę baru
-Widzieliście gdzieś Pauline?
-Tak, jakieś 10 minut temu. Wyglądała jakby kogoś szukała, a potem szła w stronę tylnego wyjścia. Ale dokładnie nie wiem. Za dużo wypiłem. – Lou już ledwo trzymał się na nogach.
-Chyba już starczy na dziś. Idziemy?
-Tylko pomóżcie nam poszukać Pauli i jedziemy do domu.
-Dobra. – wszyscy skierowaliśmy się w stronę wyjścia przed klub. Zaczęliśmy ją wołać. Usłyszeliśmy krzyki i wołanie o pomoc.
-To Paula! – wrzasnąłem i otworzyłem drzwi wyjściowe. To co zobaczyłem będzie mnie nawiedzać w nocy. Jakiś obcy facet całował i bił dziewczynę, a ta bezbronna leżała na chodniku. Wstąpił we mnie jakiś diabeł. Jak można robić coś tak okrutnego w dodatku naszej Pauline? Niewiele myśląc rzuciłem się na niego. Był nieźle schlany, więc trudno było mu ustać. Parę mocniejszych ciosów. Może będzie miał złamaną rękę. I dobrze, zasłużył. Przeciwnik wyczuł, że jestem silniejszy i uciekł do klubu. Chciałem biec za nim i wlać mu tak, ze by się nie pozbierał ale przypomniałem sobie o Pauli. Podszedłem do chłopaków, którzy wnosili ją do samochodu. Usiadłem na tylne siedzenie i wziąłem ją na kolana. Strasznie płakała. Nie dziwie jej się.
-Powinniśmy z nią pojechać do szpitala. – usłyszałem Liama
-Nie, nie ma mowy! Do żadnego szpitala! – sprzeciwiała się Pauline
-Ale powinien cię ktoś obejrzeć. Jakiś lekarz.
-Nie leci mi krew ani nic. Chcę tylko pojechać do domu. – mówiła przez łzy
-Dobra, ale jedziemy do nas. U ciebie Harry i Natie za wiele ci nie pomogą. U nas zadzwonimy po jakiegoś lekarza i zobaczymy okej? – spytałem, ale najchętniej pojechałbym z nią do szpitala
-No niech będzie.
Dojechaliśmy do domu. Położyłem Pauline w moim łóżku. Przykryłem ją kołdrą i przyniosłem herbatę. Liam w tym czasie zadzwonił po lekarza, który zjawił się po 10 minutach.
-Muszę panów prosić, żebyście wyszli z pokoju. Chcę porozmawiać z pacjentką na osobności – powiedział po zbadaniu dziewczyny. Z niechęcią się zgodziłem, nie chciałem jej już nigdzie samej zostawiać. To było dziwne uczucie. Po 15 minutach wyczekiwania medyk wyszedł z pokoju i zwrócił się do nas.
-Nic jej nie będzie. Jest tylko trochę poobijana. Musi dużo odpoczywać. Jest tylko w trochę słabym stanie psychicznym. Dobrze by było, gdyby jutro poszła do psychologa. Tu macie wizytówkę mojej dobrej znajomej.
-Dziękujemy. – odpowiedzieliśmy i lekarz wyszedł. Zobaczyłem co u Pauli. Zasnęła. Przykryłem ją jeszcze kocem i poszedłem się umyć. Rozłożyłem sofę w salonie i położyłem się. Nie mogłem zasnąć. Ciągle obwiniałem się o to co się stało. Zostawiłem ją samą, a obiecałem że się nią zajmę. Nie mogłem sobie togo wybaczyć. W końcu po wyczerpującym dniu, zasnąłem.
 


~~~~~~~OKOŁO 9:00 RANO~~~~~~~

Nie spałem długo. Wstałem, złożyłem sofę i poszedłem do kuchni zrobić śniadanie dla Pauli. Zrobiłem naleśniki z nutellą i bananami. Wziąłem tacę, położyłem na niej jedzenie oraz wielki kubek kakao i udałem się z tym na górę, do mojego pokoju, w którym  przebywała Pauline. Wszedłem cicho do pokoju ale Paula nie spała.
-Już się obudziłaś?
-Tak, i o dziwo się wyspałam. Masz strasznie wygodne łóżko.
-Wiem, dlatego zawsze wstaję ostatni – zaśmiałem się –Przyniosłem ci śniadanie.
-Awww. Kochany jesteś. Dziękuję. – uśmiechnęła się
-A tak w ogóle to jak się czujesz? Widzę, że już ci lepiej.
-Nie najgorzej. To śniadanie poprawiło mi humor. Skąd wiedziałeś, ze to są moje ulubione rzeczy?
-Nie wiedziałem, po prostu chciałem żeby ci smakowało.
-O tak! Trafiłeś w 10! – zaczęliśmy się śmiać
-Cieszę się, że widzę cię szczęśliwą, lekarz mówił, że powinnaś udać się do psychologa ale to zależy od ciebie i od tego jak się czujesz. – posmutniała
-Ej, - przytuliłem ją – Nie martw się, jak chcesz to pójdziemy tam razem.
-Dzięki Niall. Za wszystko co dla mnie robisz, że się mną opiekujesz. Naprawdę, dziękuję. – wtuliła się we mnie
-Nie dziękuj, tak naprawdę powinienem cię przeprosić. Przepraszam za to, że zostawiłem cię samą. To przeze mnie musiałaś cierpieć.
-Nie mów tak. To nieprawda. Przecież to ja wyszłam niepotrzebnie przed ten klub.
-Ale po co tam wyszłaś? – to pytanie męczyło mnie całą noc
-No… no bo cię szukałam.
-Widzisz! Wszystkiemu winny jestem ja. Jeszcze raz cię przepraszam i obiecuję, że ci to wynagrodzę.
-Nie musisz, wystarczy, że tu jesteś ze mną i mnie wspierasz – uśmiechnęła się. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Znowu to dziwne uczucie. Mógłbym tak cały dzień z nią przesiedzieć lecz znowu ktoś musiał nam przeszkodzić.
-Harry przyszedł i mówi, że idziemy wszyscy na śniadanie do Natie. – Lou wpadł do pokoju w samych spodniach
-Nie wiesz co to pukanie? I mógłbyś się ubrać!
-Jestem w swoim domu, Niall.
-Ale tu jest dziewczyna
-Jej to chyba nie przeszkadza. – zaśmiał się
-Paula, chcesz iść do domu?
-Tak, czuję się już dobrze, a poza tym muszę porozmawiać z Natie. Możemy iść. – wziąłem ją pod rękę, bo mimo wszystko nadal była słaba i wyszliśmy.

sobota, 21 kwietnia 2012

Rozdział 8



~~~~~~~PERSPEKTYWA NATIE~~~~~~~

Po dzikich tańcach wraz z Zanem poszliśmy do baru. Do chłopaka dobijał się Liam, więc ten musiał iść do toalety, żeby z nim pogadać. Wrócił po 10 minutach, kiedy ja jeszcze piłam pierwszego drinka. Siedzieliśmy przy barze i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Próbował wypytać mnie trochę o Harrego, ale ja zręcznie wymigiwałam się z odpowiedzi. Po krótkiej chwili podszedł do mnie jakiś przystojniak i zaprosił do tańca. Zayn powiedział, żebym nie wychodziła z nikim nie wychodziła z klubu, i że będzie kręcił się gdzieś w pobliżu. Przytaknęłam, po czym ruszyłam na parkiet z nowo poznanym towarzyszem. Tańczyłam z nim jakieś 15 minut. DJ powiedział, że trochę zwalniamy. Kilka chłopaków zaprosiło mnie do tańca. Gdy miałam wybrać kolejnego towarzysza zobaczyłam Harrego stojącego pod ścianą, pijącego drinka i patrzącego na mały tłumek facetów wokół mnie. Z uśmiechem na ustach nie patrząc na adoratorów podeszłam do loczka.
-Zatańczysz?
-Z przyjemnością – szepnął mi do ucha obejmując w talii.
Zaprowadził mnie na środek parkietu. W głośnikach leciała akurat piosenka Adele „Someone like you”. Harry ponownie mnie objął, a ja położyłam głowę na jego ramieniu. Czułam jego oddech na mojej szyi, co było strasznie przyjemne.
-Cieszę się , że przyszedłeś.
-Tylko, żeby zobaczyć ciebie – po tych słowach przeszył mnie dreszcz.
Kilka sekund milczenia i znów się odezwałam:
-Ale serce szybko ci bije. To normalne? – poczułam jak się uśmiechnął.
-Mam tak zawsze, gdy jesteś blisko mnie – i pocałował mnie w szyję.
-Wiesz… - zaczęłam – mimo, że jestem zmęczona, a nogi zaraz mi odpadną, cieszę się, że jestem tu z tobą.
-Jeśli jesteś zmęczona, możemy pójść do domu.
-Nie, nie chcę ci psuć zabawy… - zaczęłam, ale mi przerwał.
-Bez ciebie, to żadna zabawa – szepnął.
Wziął mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę wyjścia.
-Ale musze powiedzieć Pinie, że wychodzę, bo będzie się martwić – powiedziałam.
Pociągnął mnie w stronę boksu, gdzie siedziała cała grupa. Dyskretnie szepnęłam Pauli, że wychodzę z Harrym i wyszłam. Przed klubem nie było żadnej taksówki, więc zdecydowaliśmy się na spacer. Szliśmy trzymając się za ręce. Zaczęło grzmieć i momentalnie lunął deszcz. Zaczęliśmy się śmiać patrząc w niebo. Rozsunęłam ręce i zaczęłam się kręcić. Zawirowało mi w głowie i przewróciłabym się, ale Harry mnie złapał.
-Znów ratuję cię od ranki z podłogą – zaśmiał się.
-Taak, dzięki… - odpowiedziałam zażenowana. Staliśmy w deszczu naprzeciwko siebie patrząc sobie w oczy. Lokaty złapał mnie mocniej w talii zmniejszając odległość między nami do zera.
-Wiesz, o czym zawsze marzyłem? – spytał, gdy ja powoli zatapiałam się do końca w jego oczach.
-Nie, powi… - nie dokończyłam, gdyż zamknął mi usta pocałunkiem.
Najpierw delikatny, bo chyba był nie pewny, czy go odwzajemnię. Potem coraz namiętniejszy. Trwało to może niecałą minutę. Nagle odsunęłam się od niego ze łzami w oczach.
-Co się stało? – zapytał. Hm… Może była tam nutka troski…?
-Ja… ja nie mogę…
-Dlaczego?
-Nie chcę niszczyć naszej przyjaźni, ale jesteś jedynym facetem, którego urokowi nie mogę się oprzeć. To mnie zaczyna przerażać. Ja… Ja nigdy się tak nie czułam. Zawsze się w tobie kochałam… Odkąd tylko pamiętam, przeszywał mnie dreszcz, gdy słyszałam twój głos w piosenkach, gdy cię widziałam... –zaśmiał się – Nie wiem, czy się zakochałam, ale ty jesteś gwiazdą. Możesz mieć dziewczyny na wyciągnięcie ręki, ktoś inny ci się spodoba. Nie chcę być zraniona, więc nie chcę się w coś takiego angażować… - przerwał mi kolejnym pocałunkiem, a gdy przerwał powiedział szeptem:
-Nigdy nie czułem czegoś takiego do żadnej dziewczyny. Chłopcy mogą potwierdzić, jak bardzo się zmieniłem odkąd cię poznałem na koncercie pod tą toaletą – znowu się zaśmiał – i chcę ci powiedzieć, że przez te kilka dni zakochałem się w tobie na zabój. Cały czas o tobie myślę. Nie chcę cię stracić i nie chcę być twoim przyjacielem – łzy znów popłynęły mi po policzkach. Wziął moją twarz w swoje dłonie i patrzył mi głęboko w oczy – chcę być kimś więcej. Jesteś… Jesteś jedyna. I wiem to, mimo, że znam cię dopiero 3 dni.
Nie wiedziałam co robić. Jego głos doprowadzał mnie do szału. Nadal płacząc wtuliłam się w niego. On także mocno mnie objął. Zadrżałam.
-Zimno ci – nie spytał tylko stwierdził.
Zdjął marynarkę i narzucił mi ją na ramiona. Wróciliśmy do domu mojego i Piny. Zdjęliśmy mokre ubrania. Dałam mu moją za dużą koszulkę i szare dresy, i sama ubrałam się podobnie. Zasnęliśmy wtuleni w siebie na moim łóżku.

wtorek, 17 kwietnia 2012

Rozdział 7.


~~~~~~~~PERSPEKTYWA PAULII~~~~~~~~


No tak. Natie sobie wyszła z Zaynem na imprezę, a biedny, zdezorientowany Harry siedział wgapiając się w ścianę. Widać było że jest smutny ale próbował to ukryć. Zrobiło mi się go trochę żal. Podeszłam do niego i przytuliłam.
-Nie martw się ona nic głupiego tam nie zrobi. A już na pewno nie z twoim najlepszym przyjacielem. Powiem ci w sekrecie, że podobasz jej się. Tylko ona nie za bardzo chcę w to uwierzyć. Spróbuj przekonać ją do siebie. Tylko ty nie zrób niczego głupiego. – uśmiechnęłam się nadal siedząc przy Harrym
-Dzięki, naprawdę. Już mi lepiej.
-Nie ma sprawy, pamiętaj jako twoja przyjaciółka zawsze ci pomogę.
Niall obserwował całą sytuację ze smutkiem w oczach ale na słowo „przyjaciółka” jakoś uśmiechnął się do siebie.
-Nam też pomożesz? – usłyszałam głos Liama który stał i patrzył na mnie proszącym wzrokiem.
-Ooo… No jasne że tak. Możecie się do mnie zwrócić ze wszystkim o każdej porze dnia i nocy. – powiedziałam i przytuliłam Liama, a potem Lou.
-Dzięki, już dawno nikt nam nic podobnego nie mówił. Ty też możesz nam mówić o wszystkim. O swoich problemach, o tym kto ci się podoba… ciągnął Lou patrząc to na mnie to na Nialla.
-haha. Zapamiętam to.
-Ej, wy tak sobie rozmawiacie a ja jeszcze nie dostałem miśka od Pauli! – zawołał oburzony Niall
-Oj no chodź tu i nie narzekaj. - Przytuliłam się mocniej do chłopaka. –Masz nagrodę. – uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek. Usłyszałam gwizdy reszty chłopców. Zaśmiałam się tylko i odkleiłam się od Nialla.
-Wiecie, Natie i Zayn świetnie się bawią na imprezie. A my tu tak siedzimy i się tulimy. Chcecie iść do nich się trochę zabawić?
-Ależ ja się tu z tobą świetnie bawię - wyrwało się Niallowi czego chyba pożałował bo zaraz zrobił się czerwony.
-Z pewnością na imprezie możemy bawić się lepiej, Niall.
-Zgadzam się. – potwierdził Lou – To na co czekamy?
-Chyba na Pauline. Przecież dziewczyny zawsze się przebierają na takie wyjścia. – zauważył Liam
-Dziękuję, Liam, że chociaż ty mnie rozumiesz. Za 15 minut wracam! – zawołałam i poszłam przeszukiwać garderobę. Wybrałam to (LOOK) i rozpuściłam włosy. Wcześniej miałam warkocza wiec teraz miałam niezłe fale. Spryskałam jeszcze je lakierem, zrobiłam mocniejszy makijaż i zeszłam gotowa na dół. Będąc na schodach zauważyłam jedynie Nialla czekającego już w nowych ciuchach. Pewnie wziął przykład z Zayna.
-Wow! Ślicznie wyglądasz. – wyciągnął dłoń, a gdy ją złapałam obkręcił mnie dookoła.
-Dzięki, ty też naprawdę fajnie. Świetna koszula! A tak w ogóle to gdzie reszta chłopaków? Też się przebrać poszli?
-Tak, to znaczy byli się przebrać. Teraz czekają na nas w samochodzie.
-Okej to chodźmy. – Wzięłam swoją torebkę, zakluczyłam dom i wyszliśmy na ulicę. Niall otworzył mi drzwi od pojazdu. I dopiero mnie oświeciło.
-Mówiłeś że czekają na nas w samochodzie! – powiedziałam z wyrzutem do Nialla
-Tak, no bo czekają. –wskazał na siedzących w środku chłopaków, którzy mi pomachali. Nie za bardzo wiedział o co mi chodzi.
-Ale nie w samochodzie! Przecież to jest limuzyna!
-To coś złego? Chciałem żebyś się poczuła jak gwiazda.
-Dziękuję, ale naprawdę nie musiałeś. Z wami to ja mogę jechać nawet małym „maluchem” i byłoby dobrze.
-No dobrze to następnym razem załatwię ci „malucha” haha – roześmiał się – Wsiadaj już, jedziemy bo Harry zaraz nie wytrzyma.
Wsiadłam do środka, a za mną Niall. Nigdy nie jechałam limuzyną ale czułam się naprawdę znakomicie. W końcu przypomniałam sobie ostatnie zdanie Nialla.
-Harry coś nie tak?
-Nie, wszystko w porządku. A czemu pytasz?
-No, bo Niall mi powiedział że jak nie wsiądę to ty nie wytrzymasz.
-Horan co ty znowu gadasz?
-No bo wiemy bardzo dobrze, że ty najbardziej chciałeś tam do nich pojechać. – wszystko zrozumiałam. Harry chciał być z Natie w tym klubie.
-Nie musiałeś ze mną jechać jak nie chciałeś!
-Dobra, przestańcie. Wszyscy chcemy się zabawić, tak? – chłopacy przytaknęli – To idziemy. – pojazd zatrzymał się
-Tylko się nie wystrasz. – szepnął mi na ucho Niall.
-Ale czego? – nikt mi już nie odpowiedział bo odpowiedź została przedstawiona na żywo. Gdy tylko otworzyły się drzwi błyski fleszy i aparatów oślepiły mnie. Cóż, jak to mówił Liam „Przyzwyczaję się”. Niall wysiadł i podał mi rękę jak gentelman. Pomógł mi wyjść. Chwycił mnie jedną ręką w pasie i razem z chłopakami skierowaliśmy się do wejścia. Wpuszczono nas bez kolejki. No tak, przecież są gwiazdami. Gdy tylko weszliśmy zaczęłam szukać Natie. Zobaczyłam ją jak tańczy z jakimś chłopakiem, więc tylko do niej podeszłam i powiedziałam, że też przyszłam. Na co ona uśmiechnęła się i powróciła do zabawy. Potem poczułam czyjeś dłonie na swoich ramionach. To był Niall.
-Mogę prosić do tańca?
-Oczywiście. –zaśmiałam się i zaczęłam bawić się na całego. Niepotrzebny był mi alkohol. W końcu jestem jeszcze niepełnoletnia. Niall też dużo nie wypił. Może jakieś 2 drinki. Powiedział, że dziś nie chce się upić, bo chce mnie pilnować. Jakie to słodkie. Powiedziałam mu, że jestem już duża i sobie poradzę więc jak chce to niech sobie wypije więcej ale z umiarem. On oczywiście uparł się i nie zmienił zdania. Tańczyłam jeszcze parę tańców z Lou, Zaynem i Liamem aż w końcu czując że nogi mi zaraz odpadną, poszłam do naszego „boksu” odpocząć.

niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział 6.


~~~~~~~następny dzień~~~~~~~ 



~~~~~~~perspektywa Natie~~~~~~~


Następnego ranka obudził mnie piękny zapach mojej ulubionej herbaty o smaku pomarańczy i imbiru. Okazało się, że Paula przyniosła mi śniadanie do łóżka. Gdy wzięłam tacę na kolana ujrzałam przyjaciółkę siedzącą na fotelu w ciuchach (LOOK) zakupionych przed wyjazdem do Londynu. Spostrzegłam, że bacznie mi się ona przygląda z dziwnym uśmiechem. Nagle wrzasnęła: 
-Natie, ale obiecaj, że dziś wyjdziemy na zakupy! Wiem, że kupiłyśmy dużo ciuchów, ale błaaaagam! – wykrzyczała na kolanach. 
-No dobra, ogarnij się – roześmiałam się – A to śniadanie to ma być łapówka? – zapytałam z wielkim uśmiechem, na co ona odpowiedziała twierdzącym ruchem głowy. 
Pina uśmiechnęła się i zaczęła patrzeć, jak pałaszuję posiłek, który dla mnie przygotowała. Po zjedzeniu poszłam do garderoby i wybrałam ciuchy, w które się przebrałam (LOOK). Następnie zrobiłam lekki makijaż, spięłam moje kręcone włosy w wysoką kitkę i na koniec skropiłam się moim ulubionym perfumom, a mianowicie różową Hannah Montana. W mieście wstąpiłyśmy do Starbucks, gdzie zamówiłyśmy to, co zwykle, czyli czekoladowe i karmelowe latte z bitą śmietaną. Nałożyłam okulary przeciwsłoneczne na nos i ruszyłyśmy dalej. Oczywiście rozśmieszałam Paulę, przez co nie mogła iść. Zatrzymała się, zgięła się w pół i znów nastąpił wybuch niekontrolowanego śmiechu, którym mnie zaraziła. Gdy trochę się uspokoiłyśmy z wielkimi bananami na twarzy ruszyłyśmy w dalszą drogę. Przechodząc obok wystawy jakiegoś butiku uśmiech zszedł mi z twarzy i nagle się cofnęłam. Weszłam do niego, a po niecałych 10 sekundach wyszłam z dużą torbą. Paula znowu zaczęła się śmiać. Nasze zachowanie obserwowało kilkoro chłopaków idących z naprzeciwka. Poznałyśmy ich po ich wielkich uśmiechach. Był to cały zespół One Direction, na co szepnęłam Pinie na ucho: 
-Ale super dziś wyglądają. - westchnęłam 
-No witam panie! – wykrzyczał Louis – Kogo moje piękne oczy widzą? 
Podniosłam okulary, zmierzyłam go i z powrotem nałożyłam je na nos, udając, że ich nie znam. 
-No nie mówcie, że nas nie poznajecie! – powiedział prawdopodobnie obrażony Zayn. 
-No jak mogłybyśmy was zapomnieć? – odpowiedziała Pauline, po czym wysłała najsłodszy jaki tylko potrafiła uśmiech w stronę Nialla. Nie zdziwiło mnie, gdy odpowiedział jej tym samym. 
-Żartuję tylko! Jak można stracić pamięć w jedną noc? 
-No właśnie nie można! – powiedział Zayn szczerząc się do nas 
-Hm… A może tak mała kawa? – rzucił pytanie Niall, chyba do Pauline, ale nie byłam pewna, bo cały czas topiłam się w oczach Harrego. 
-Chętnie! – zgodzili się wszyscy oprócz mnie. 
-No ja odpadam, bo mam plany, ale Pina chętnie – odpowiedziałam lekko pchając przyjaciółkę w ich stronę. 
-No nie rób nam tego! – poprosił Louis rzucając się przede mną na kolana, co zaczęło przyciągać uwagę przechodniów. 
-No dobra, dobra. Pójdę, ale już wstań, o wszyscy zaczynają się gapić. 
-Yeeey! – wykrzyczał i wziął mnie pod rękę, po czym zaprowadził do najbliższej kawiarni. 
Siedząc już przy stoliku złożyliśmy zamówienie i rozmawialiśmy. Głównie to śmialiśmy się, ale rozmowy też były prowadzone. Chłopcy opowiedzieli nam o sobie rzeczy, których nie zamieszczono w sieci. Potem przyszedł czas na nas. Pina zaczęła opowiada jak się poznałyśmy, potem co ona lubi robić i różne także śmieszne rzeczy. Gdy skończyła przyszła moja kolej na opowiadanie o sobie, ale przyjaciółka widząc, że nie wiem od czego zacząć, sama opowiadała o mnie, czyli co lubię robić, różne śmieszne historie, które nam się przydarzyły, o szkole i moich ocenach, a potem o imprezach na jakie chodziłyśmy, albo urządzałyśmy. Skończyło się na historii, z tegorocznego sylwestra, na którą wybrałyśmy się bez wiedzy rodziców, wmawiając im, że idziemy na noc do Wiktorii, którą lubili, a nie znali rodziców. Więc ta impreza była w klubie. Urządzili ją nasi znajomi, którzy tylko zbierali kasę na opłatę lokalu, alkoholu i innych potrzebnych do balowania rzeczy. Paula powiedziała jednak, że opowie o tym więcej, jakby chłopcy nas kiedyś odwiedzili, bo bez dowodów nie uwierzyliby, że mogłam się aż tak dobrze bawić. Chłopcy spojrzeli po sobie i nagle wyrzucili pieniądze na stolik i wykrzyknęli: 
-Idziemy! 
-Ale gdzie? – zapytała zdezorientowana Pauline. 
-No do was! Musimy wiedzieć, jak imprezujecie! – wykrzyknął Harry, po czym wziął mnie za rękę i wyciągnął z lokalu. Gdy byliśmy już na zewnątrz podniosłam okulary, spojrzałam na splecioną rękę moją i Harrego, po czym chłopak szeroko się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech, z powrotem założyłam okulary na nos i mocniej złapałam go za nią. Idąca za nami reszta pogwizdała na nas, po czym się roześmialiśmy. Szliśmy tak razem, aż do mojego i Piny domu. Wpuściłam ich do środka, po czym sama weszłam do domu jako ostatnia. Pauline zaproponowała, że ona odpali płytkę ze zdjęciami, a ja żebym oprowadziła gości po domu. Zaczęliśmy od wielkiej kuchni połączonej z jadalnią. Cały czas słyszałam za sobą okrzyki zachwytu. Czułam się jak przewodniczka turystyczna. Potem salon, w którym siedziała Pina, która próbowała rozkminić obsługę pilota od DVD. Następnie moja sypialnia, 2 pokoje gościnne, 4 podobne łazienki i sypialnia Pauline. Nie obyło się też od wejścia od naszych garderób. 
-Został jeszcze garaż z samochodami, ale… - nie dokończyłam, bo bezczelnie mi przerwano 
-Samochody?! Gdzie?! 
-Ach ci chłopcy i ich samochodowe hobby… - mruknęłam pod nosem z nikłym uśmiechem –Chodźcie za mną. 
Musieliśmy wyjść z domu, by dostać się do garażu. Gdy stanęliśmy przed jego drzwiami nacisnęłam na guzik pilota, który automatycznie uruchomił otwarcie się drzwi. Stanęli jak wryci, a potem szybko podbiegli do samochodu siadając na różnych siedzeniach, próbując kierować, albo siedzieć w bagażniku. Ten widok nie mógł u mnie wywołać niczego innego oprócz śmiechu. Po obejrzeniu pojazdów wróciliśmy do domu, gdzie Pina przygotowała dla nas popcorn i 7-up. Zaczął się „seans” opisujący nasze, ale głównie moje wybryki na imprezach. Zdjęcia wywołały uśmiech i podziw na twarzach chłopców. Gdy zobaczyli zdjęcie, na którym stoję na barze i oblewam się jakąś cieczą z butelki wyrwało się Zaynowi: 
-OMG! Ja chcę iść z tobą na imprezę! – po czym szeroko się uśmiechnął nie spuszczając wzroku z plazmowego telewizora. 
Spojrzałam na godzinę w swoim Blacberrym, po czym w głowie zaświta mi pewien pomysł. 
-No to chodź. Jest 20:00. Jakaś impreza na pewno już trwa. Pójdę się tylko przebrać. 
Zaynowi opadła szczęka, tak jak i innym w tym pomieszczeniu. Tak jak się spodziewałam, mój spontan ich zaskoczył. Poszłam na górę i szybko nałożyłam sukienkę (LOOK), rozpuściłam włosy, po czym spryskałam je lakierem. Znowu skropiłam się swoim perfumom Hannah Montana, po czym zeszłam na dół po marmurowych schodach. Zayn też był gotowy, chociaż dziwne było to, że miał inne ciuchy. 
-A ty gdzie mieszkasz, że tak szybko się przebrałeś? – palnęłam. 
-Niedaleko. 
-Co?! 
-No… Mieszkamy kilka domów obok 
-Super – odpowiedziałam – Czyli jesteś gotowy? – zapytałam towarzysza 
-Jak widać – padła odpowiedź, z której był dumny jak paw. 
-A wy nie idziecie? – zadałam pytanie reszcie. 
-Dojdziemy później. Bawcie się dobrze! – pożegnali nas, a my wyszliśmy.

_________________________________________
Okeey, teraz małe ogłoszenie! Razem z Paulą napisałyśmy więcej rozdziałów. Postanowiłyśmy, że będziemy zamieszczały posty, gdy pod ostatnim z nich znajdzie się trochę więcej komentarzy. 
Natt. xX.