O mnie

Moje zdjęcie
dreams. troubles. love. life.

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Rozdział 47.


Chłopak przyciągnął mnie do siebie. Odwróciłam się do niego.
-Wyobrażasz sobie czasem naszą przyszłość? – zapytał.
-Co masz na myśli?
-No czy widzisz nas razem za kilka lat…
Nasunął mi się obraz kostnicy i odpowiedź, która zostanie w mojej głowie na zawsze „Za kilka lat nie będzie nas… Bo mnie już nie będzie i zostaniesz tylko ty…”.
-Czasem, gdy nie mam co robić… A ty?
-Ja codziennie sobie wyobrażam– zaśmiał się.
-Tak? – podniosłam się – I co widzisz?
-Siebie siedzącego na kanapie, oglądającego mecz i pijącego piwo, ciebie w sukience w kwiaty myjącą garnki i kilkoro małych mnie biegających po domu.
-Styles… Jeśli ty myślisz, że ja będę zmywała sama gary, to się grubo mylisz! – powiedziałam śmiejąc się i myśląc o tym, że już lepsze jest zmywanie wielkich garnków niż śmierć.
Leżeliśmy tak chwilę wsłuchując się w swoje bicia serc.
-Musisz wyjeżdżać? – zapytał.
-Wiesz, że tak – odpowiedziałam.
-Będę za tobą tęsknił – szepnął i zaczął muskać moją szyję.
Potem przeniósł się na usta. Pomiędzy pocałunkami słyszałam jak szepcze „Kocham cię”. Słyszałam jego oddech, bicie serca, które z każdą chwilą było coraz szybsze. Czułam, jak sięga ręką za koniec mojej górnej części piżamy i próbuje ją unieść do góry. Gwałtownie odsunęłam się na kraniec łóżka i spuściłam głowę. Potem ją podniosłam.
-Przepraszam… Nie powinienem był…– powiedział i zaczął wstawać.
-Gdzie idziesz? – zapytałam.
-Do salonu, na kanapę.
Zostałam sama w pokoju, w ciemności. Co jeśli stworzyłam kolejny problem, bo nie spełniłam jego oczekiwań? Ale on taki nie jest… I ja nie jestem na to gotowa. Nie chciałam wtedy być sama. Z każdą sekundą koniec jest bliżej, więc każdą wolną chwilę chcę spędzić z nim. Chcę czuć jego obecność. Żeby nikogo nie obudzić zeszłam na palcach do salonu. Harry siedział na sofie przykryty kocem. Podeszłam bliżej i usiadłam na jego kolanach obejmując go. Spojrzał na mnie.
-Dlaczego nie śpisz? – zapytał.
-Bez ciebie nie mogę… - szepnęłam przechylając głowę w bok.
-Przepraszam… - wypowiedział w moje włosy.
-Za co?
-Nie będę cię do niczego zmuszał. Nie chciałem, żeby tak wyszło.
-Wiem kochanie – odpowiedziałam głaskając jego policzek.
Wziął mnie na ręce i zaniósł z powrotem do łóżka. Przytuliłam się do niego i zaczęłam myśleć o tym, co tak szybko się zbliża. O mało się nie rozryczałam.
-Harry…
-Tak?
-Obiecaj mi… - zacięłam się.
-Hm…? – zapytał.
-Że zawsze będziesz…
Uśmiechnął się.
-Obiecuję – szepnął i pocałował mnie.
Wtuliłam się w niego.
-Nawet, jeśli już nie będziesz chciała, to nigdy cię nie opuszczę.
Uśmiechnęłam się. Objęłam go mocniej i zasnęłam.


~~~~~~~następny dzień~~~~~~~


Obudziłam się po 8:00. Słyszałam, że ktoś już nie śpi. Z dołu dobiegał śmiech małej Sally i Gemmy. Chciałam już wstać, ale Harry mocno oplatał mnie ramionami. Próbowałam się wyrwać, ale cały czas trzymał.
-Puścisz mnie?! – zapytałam.
-Nie – odpowiedział krótko.
Nadal próbowałam się wyplątać, ale nie dałam rady. Ręce mi się załamały i wylądowałam na moim chłopaku.
-No no… - od razu się ożywił.
-Nie wyobrażaj sobie – powiedziałam
Pocałował mnie. Usłyszeliśmy pukanie i od razu zeskoczyłam z niego, lecz nadal byłam przytulona. Do pokoju weszła Gemma z córeczką na rękach.
-Cześć! – powiedziała cicho – Już nie śpicie?
-Cześć, już nie – uśmiechnęłam się – A kogo my tu mamy? – zwróciłam się do małej.
-Chciałam zapytać, czy mała by wam nie przeszkadzała… Bo chcemy wyjść na małe zakupy.
-Będzie przeszkadzać – powiedział Harry.
-Oczywiście, że nie! – krzyknęłam, podbiegłam do Sally i wzięłam ją na ręce – W czym by ci przeszkadzała? – zwróciłam się sucho do chłopaka – Takie maleństwo to skarb – zachwycałam się.
-Jeśli on nie jest zadowolony, to ją wezmę – powiedziała Gemma.
-Ależ skąd… Prawda Harry? – zapytałam i uniosłam brew.
-Ehh… Prawda. My ją popilnujemy – powiedział z udawanym uśmiechem.
-Prędzej uwierzę Natie – zaśmiała się – Wrócimy za godzinę! – dodała i wyszła.
Zaczęłam bawić się z Sally, a Harry robił nam zdjęcia.
-Nie wiem w czym ona ci przeszkadza… - powiedziałam.
-W tym, że nie mogę być sam z tobą – przybliżył się.
-Muszę korzystać z życia – od razu pożałowałam tego zdania.
-Co masz na myśli…?
-Nic… Po prostu jestem jeszcze młoda – zaczęłam się wymigiwać.
Nie odpowiedział. Mała bawiła się moimi włosami. Zaczęliśmy się śmiać. Później zostawiłam ich samych i poszłam się wyszykować. Przebrałam się w ciuchy na podróż (LOOK) i wykonałam wszystkie poranne czynności. Wróciłam do pokoju. Było przed 11:00. Harry leżał na łóżku z Sally na brzuchu. Oboje spali. Uśmiechnęłam się do siebie i zrobiłam im zdjęcie, które ustawiłam na tapecie w telefonie. Cicho położyłam się obok nich. Obudził nas płacz małej, która była głodna. Leżeliśmy tak jakieś 3 godziny, więc się jej nie dziwię. Wszyscy przyszli już dawno z zakupów. Wzięłam Sally na ręce i poszłam z nią do kuchni, gdzie była Gemma. Razem z Anne przygotowywały potrawy na święta. Dziewczyna wzięła ode mnie małą i poszła z nią do salonu po butelkę.
-Gdzie Harry? – zapytała jego mama.
-Na górze, ubiera się.
-Aha… - skwitowała – Wiesz… Jesteś naprawdę wspaniałą dziewczyną – zaczęła.
-Dziękuję, miło mi to słyszeć – powiedziałam.
-Pewnie bałaś się mnie na początku – spojrzała na mnie, bo nie odpowiedziałam i się zaśmiała – Wiedziałam! – roześmiałam się razem z nią.
-No, jednak może trochę. Ale sprawia pani miłe wrażenie…
-Mój syn naprawdę cię kocha, widzę to. Bardzo przeżywał to rozstanie… -zapadła cisza - Mam do ciebie prośbę –odezwała się w końcu -  Nie zrań go.
-Obiecuję – ledwo wymówiłam, bo wiedziałam, że go skrzywdzę tym, co wkrótce się wydarzy.
Złapała mnie za rękę.
-Jesteś chyba jedyną dziewczyną, którą polubiłam z tych, które przyprowadził do tego domu – roześmiałyśmy się.
-Ja też panią polubiłam – powiedziałam.
-No czeeeść! – krzyknął Harry zbiegając po schodach.
-Co ty taki wesoły? – zapytała Anne.
-No muszę się nacieszyć ostatnimi godzinami z moją ukochaną – krzyknął i pocałował mnie w czoło.
-Co ta miłość robi z moim synem…? – powiedziała w żartach.
Zaśmialiśmy się. Zjedliśmy z Harrym śniadanie i poszłam po walizkę. Zaczęło się pożegnanie. Mój chłopak miał nawet łzy w oczach.
-Spokojnie Harry, ona nie umiera – zaśmiała się Gemma.
Chciałam odpowiedzieć „Jeszcze nie umiera…”, ale ugryzłam się w język. Wsiadłam do taksówki i odjechałam. Dojechałam na lotnisko w ponad 1,5 godziny. Potem jeszcze odprawa i znów znajduję się na pokładzie samolotu. Wysyłam takie same SMSy do Harrego, Pauli i cioci, u której spędzimy święta.

-„Za chwilę odlatuję. Napiszę później! N. xX.”

- „Ja też zaraz wsiadam do samolotu. Spotkamy się na miejscu! Paula… xx.”

- „Bądź ostrożna!”

- „Będę tęsknił!!! xxxxxxx”

Po otrzymaniu odpowiedzi wyłączyłam telefon i zabrałam się za czytanie książki, którą dostałam kilka lat temu. Dziwne, że jeszcze jej nie przeczytałam od tego czasu, ale kiedyś trzeba zacząć. Cała podróż minęła mi na czytaniu lektury z mojej ulubionej serii ‘Love story’. Zawsze z Paulą płakałyśmy czytając takie książki. Miała przylecieć za godzinę. Postanowiłam na nią poczekać. Zamówiłam sobie kawę i jakąś kanapkę i dalej zagłębiałam się w książce.
-Natie! – usłyszałam i od razu zerwałam się z miejsca.
-Cześć! Jak było w Irlandii? – zapytałam śmiejąc się.
-Cudownie! Jego rodzice są niesamowici. A jak gotują… - rozmarzyła się – No mówię ci!
-Lepiej ode mnie? – udawałam obrażoną.
-Tego nie powiedziałam!
Wyszłyśmy roześmiane z lotniska. Do Strzyżowa, gdzie mieszkała moja ciocia miałyśmy ponad godzinę jazdy. Droga minęła nam na opowiadaniach z podróży do Irlandii oraz moim sprawozdaniu z wypadu do rodziny Harrego. Oczywiście ominęłam mały szczegół, w którym nie chciałam kochać się z moim chłopakiem. Przypomniałam sobie o nim i zadzwoniłam, żeby poinformować, że doleciałam cała i zdrowa. Dojechałyśmy. Zaczęły się powitania, uściski i śmiechy. Reszta rodziny miała się zjechać dopiero jutro. Od razu zaczęłyśmy przygotowania potraw. Wujek podczas pomagania rozśmieszał nas do łez. Potem już cały czas byłam myślami przy Harrym. Strasznie za nim tęskniłam i chciałam, żeby moje ostatnie święta spędził ze mną. Pauline to wyczuła,  bo zaczęła o to pytać. Po 00:00 położyłyśmy się spać. Każda z nas miała swoją sypialnię.



~~~~~~~NASTĘPNY DZIEŃ~~~~~~~


Paula urządziła mi pobudkę. Miała dobry humor, bo była daleko od szkoły. Zwlekła mnie z łóżka. Zeszłyśmy na śniadanie. Każdy wyczekiwał na dzisiejszy wieczór. Ten wyjątkowy, który spędzimy wszyscy razem. Pauline znowu wypytywała o Harrego, a ja znowu nie miałam ochoty jej odpowiadać. Potem już cały dzień wisiała na telefonie. Nadeszła 18:00. Za chwilę zjadą się wszyscy, których dawno nie widziałyśmy. Przebrałam się już w sukienkę (LOOK), umalowałam, uczesałam i pomogłam Paulii w tych czynnościach. Cały czas miała telefon w ręce. Wszystko było już gotowe, tylko zanosiłyśmy na stół talerze i sztućce. Przyjaciółka znowu pisała SMSy. Doprowadzało mnie to już do szewskiej pasji i w końcu wybuchłam:
-Czy ty możesz odstawić to cholerstwo chociaż na chwilę?! – wydarłam się – Cały czas, już od rana wisisz na telefonie! To ma być wyjątkowy dzień, a ty nie raczyłaś ze mną spokojnie porozmawiać przy kawie, bo masz takie ważne sprawy!!! – darłam się dalej – Nie rozumiesz, że to ostatnie święta?! – mówiłam już ciszej – Nie, no bo skąd… Ty nawet sprawy sobie z tego nie zdajesz! – rozryczałam się.
Paula w końcu odstawiła telefon. Także łzy jej poleciały i przytuliła mnie.
-Nie mów tak! – warknęła – Nie wolno ci tak mówić, rozumiesz?! To nie są ostatnie święta, przeżyjesz ich jeszcze tysiące, ale nie wolno ci tak mówić… - pouczyła mnie – I przepraszam… Nie powinnam tyle SMSować. Już nie będę, obiecuję.!


~~~~~~~perspektywa paulii~~~~~~~


Pokłóciłam się trochę z Natalie. Miała rację, nie powinnam używać ciągle tego telefonu, ale nie mogłam patrzeć na to, jak ona bardzo tęskni za Harrym. Przeżywa wynik wszystkich badań. Boi się tego i ja również. Nawet nie wyobrażam sobie życia bez tej wariatki. Natie poszła pogadać z wujkiem, a ja korzystając z okazji poszłam pogadać z ciocią, która cały czas nam się przyglądała.
-Czy znalazłoby się miejsce jeszcze dla pięciu osób? – zapytałam.
-Pięciu?
-Tak. No bo Natie tęskni z Harrym, no i załatwiłam, że przyjedzie razem z naszymi przyjaciółmi…
-Oczywiście, że tak! Wiesz… Nigdy nie widziałam takich przyjaciółek. Naprawdę macie szczęście, że się przyjaźnicie. To piękne… – uśmiechnęła się.
-Dziękuję! – uścisnęłam ją i dalej zaczęłam pisać SMSy – Będą dopiero około 20:00 – poinformowałam ciocię i poszłam do salonu.
Rozległ się dzwonek do drzwi. To była babcia, ciocia i rodzice Natalie oraz moi rodzice i brat. Znowu zaczęły się powitania i w ogóle. Było naprawdę śmiesznie. Najbardziej rozwaliła mnie moja przyjaciółka i mój brat. Oni nigdy się nie lubili, odkąd tylko pamiętam ich spotkania zawsze kończyły się bijatyką lub wyzwiskami, a on jest 7 lat młodszy od niej. Śmiechu było dużo. Podzieliliśmy się opłatkiem, zjedliśmy kolację. Teraz tylko pozostało rozpakować prezenty. Na szczęście wszyscy zgodzili się, żeby rozpakować je później. Natie odeszła od stołu. Zapewne rozmyślała o chorobie swojej i swojego dziadka, którego wspomnieliśmy podczas kolacji. On także miał raka. Stała przy wyjściu na patio i patrzyła w dal. Ktoś zapukał do drzwi. Wiedziałam od razu kto to. Otworzyć poszła ciocia. Chłopcy grzecznie się z nią przywitali, tak jak i z resztą rodziny. Przyjaciółka nadal stała w tym samym miejscu.
-Cześć kochanie! – zawołał Niall, a ja rzuciłam mu się na szyję.
-Cześć! Tęskniłam! – powiedziałam.
Harry stał za nim.
-Gdzie Natie? – zapytał.
Wskazałam mu ruchem głowy salon oddzielony od jadalni pół-ścianką. Ruszył w tamtym kierunku.

___________________________________
Heey! Witam wszystkich w nowym roku :) Trochę czasu minęło od poprzedniego posta, wiem i przepraszam ale jestem straaasznie zabiegana. Treningi, turnieje, nauka i znajomi. To wszystko połączyć jest trochę trudno i nie mam kompletnie czasu na pisane. Nie mówiąc już o tym że wena mnie opuściła. No niestety, wstawię to co mamy napisane i zakończę to opowiadanie. Chyba, że Natt będzie chciała sama dalej to poprowadzić ale nie wiem. Nie mam z nią kontaktu i chyba to też przyczynia się do zaniedbania tego bloga. Jeszcze raz was przepraszamy ale nie martwcie się. Jeszcze trochę do napisania tu zostało. :) Trzymajcie się! Love . - Paula xx