O mnie

Moje zdjęcie
dreams. troubles. love. life.

sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 48.


~~~~~~perspektywa Natie~~~~~~
Stałam patrząc na oddalone góry. Taki spokój, rodzina w komplecie. Brakuje mi tylko dwóch rzeczy: Harrego i zdrowia. Ktoś przytulił mnie od tyłu. Odwróciłam się i w oczach od razu pojawiły się w nich iskierki.
-Harry… - szepnęłam i mocno się do niego przytuliłam.
-Cześć słonko – powiedział i uśmiechnął się.
-Myślałam, że święta chcesz spędzić w domu z rodziną.
-Ty jesteś moją rodziną…
Spojrzałam za niego i szybko pocałowałam go w policzek.
-Ohh… Tylko tyle? Za tyle godzin drogi…?
Wzięłam go za rękę i poprowadziłam za ścianę, ale on pociągnął mnie szybko na sofę tak, że wylądowałam na jego kolanach. Pocałunek przerwała nam Paula.
-Sorry, że przeszkadzam, ale my tu chcemy rozpakować prezenty!
-Cholera! – przeklęłam – Przecież prezenty dla nich zostawiłam w Londynie… - Paula się tylko uśmiechnęła.
-Zabrałam na wszelki wypadek! – krzyknęła biegnąc do wielkiej, pachnącej choinki.
-Ale obiecaj mi, że swój prezent odpakujesz, gdy będziemy w pokoju – zażądałam.
-Jak sobie życzysz księżniczko – uśmiechnął się.
Lou razem z bratem Pauli skakali z radości wokół drzewka. Razem z przyjaciółką postanowiłyśmy dać swoim chłopakom podobne prezenty. Złożyłyśmy się na kupno prezentów dla przyjaciół. Baa! Ale nie byle jakich…
-No nie! – krzyknął Liam – Widelco-słomka wysadzana diamentami! I kto powiedział, że trzeba jeść zupę bezsensowną łyżką? – zaczęliśmy się śmiać.
-OMG! Automatyczny grzebień! Tylko wybierasz fryzurę i samo cię czesze!!! Nawet nie musisz nic poprawiać!
Lou dostał koszulę w paski Versace i grę. Ale nie byle jaką. Była ona jedyna na całym świecie. Zleciłyśmy komputerowcowi, żeby ją stworzył. Wojownikami były marchewki i była ona w 3D. Brat Pauli dostał podobną. Harry i Niall położyli swoje prezenty na stole czekając, aż będziemy sami. Ja otrzymałam wielkie pudło pełne sukienek znanych projektantów, a Paula tajemniczą kopertę. Gadaliśmy jeszcze chwilę testując nowe gadżety. Około 22:00 babcia i rodzice moi i Pauli pojechali do domu babci. My razem z dwoma ciociami, wujkiem i chłopakami zostaliśmy. Niall był w pokoju z Pauline, Harry ze mną, a Lou, Zayn i Liam mieli jedną, ale wielką sypialnię. Wszyscy poszliśmy do siebie.
-Ja idę do Pauli, a ty w tym czasie otwórz swój prezent… - uśmiechnęłam się i wyszłam.
Skierowałam się do pokoju obok. Gdy weszłam Niall skakał, a Paula się śmiała.
-Widzę, że dostałeś swój prezent? – zaśmiałam się.
-Tak! Dzięki, że jej pozwoliłaś. – podbiegł do Pauli i zaczął ją ściskać.
-Wooooooohoooooooo! Wooooo! – krzyczał Harry i po chwili przybiegł do nas z rękami w górze – Naprawdę się zgadzasz?! – krzyknął.
-Tak – zaśmiałam się, a on wziął mnie na ręce i zakręcił dookoła.
Prezentem dla chłopaków były klucze od mieszkania, w których mieliśmy razem mieszkać. To znaczy ja z moim chłopakiem w osobnym i moja przyjaciółka ze swoim w osobnym.
-Będziemy razem mieszkać, Boże! Jak ja się cieszę! – krzyczał.
-My osobno i oni osobno – powiedziałam.
-No to jeszcze lepiej!!! – ponownie mną zakręcił.
-A nie szkoda ci, że nie będziesz mieszkał już z chłopcami? – zapytałam, bo wcześniej o tym nie myślałam.
 -Hm… Może trochę, ale będą nas odwiedzać. A to, że zamieszkamy razem mi to wynagrodzi…
-Ej! – wpadłam na pomysł – Ten apartamentowiec dopiero zbudowali, więc może wszyscy w nim zamieszkamy? – zapytałam – Zdaje mi się, że nie zdążyli wyprzedać wszystkich mieszkań, a na jednym piętrze jest ich 6, więc…?
-Jesteś genialna! – pocałował mnie w czoło – Idę zapytać chłopaków! – krzyknął i zniknął w hallu.
-Dobra, to ja już nie przeszkadzam – spojrzałam na zapatrzoną w siebie parę, uśmiechnęłam się i wyszłam.
W pokoju obejrzałam się w lustrze. Przyszedł Harry i powiedział, że Lou gada z Eleonor i ona chce mnie podpytać o parę rzeczy. Poszłam do chłopaków. El była na głośniku, ale nikt oprócz mnie i jej się nie odzywał.
-No dobra, to ja już idę i oddaję ci Louisa.
-O.K. Natie czekaj! – krzyknęła.
-Co?
-Powiedziałaś, no wiesz… Powiedziałaś już Harremu – nie zdążyłam jej przerwać, bo dokończyła – O tym raku? – powiedziała ciszej.
Wszystkie oczy zwróciły się na mnie. Najbardziej przerażały mnie zielone oczy, które w jednej chwili przepełnił smutek.
-El… - zaczęłam – Ty jesteś na głośniku! – wydukałam.
-OMG! Przepraszam!!! – krzyknęła.
-O co chodzi z tym rakiem? – zapytał zdezorientowany Liam.
Szybko wyszłam z pomieszczenia w kierunku mojej sypialni. Harry wybiegł za mną. Łzy leciały mi ciurkiem. Chłopak dogonił mnie, gdy szłam w stronę łóżka.
-Wytłumacz o co chodzi! – zażądał, oczy miał pełne łez.
-Umieram, nie rozumiesz?! Umieram… - zapadła cisza.
-Nie… To nieprawda… Powiedz, że to nieprawda! – krzyknął.
Stojąc przy ścianie odwróciłam głowę. Po chwili przytulił mnie i razem płacząc osunęliśmy się po niej. Czułam się bezpiecznie w jego ramionach, ale nawet one nie powstrzymają tej choroby.
-Dlaczego? Dlaczego mi nie powiedziałaś…? – zapytał po chwili.
-Bałam się twojej reakcji… Ale to i tak nie ma większego znaczenia, bo i tak to by się stało… - płakaliśmy.
-Czy jest jakaś sza…
-Nie ma. Nic nie mogą zrobić – przerwałam mu.
-Nie chcę cię stracić – szepnął – Nie chcę…
Siedzieliśmy tak pod tą ścianą trochę czasu.
-Nie możemy się tym tak zamartwiać – powiedziałam próbując wstać.
-Jak ja mam się nie zamartwiać, jak coś takiego może ci się stać?!
-Nie może, tylko stanie…
-Nie mów tak! – krzyknął – Nie zostawiaj mnie… - szepnął.
-Żyjmy tak, jakby nic miało się nie wydarzyć – poprosiłam – Nie chcę spędzić resztki życia na zamartwianiu się…
Poszłam pod prysznic i przebrałam się w piżamę. Zmyłam makijaż, umyłam zęby i rozczesałam włosy.
-Nie mówmy już o tym, dobrze? – zapytałam, gdy Harry szedł także się odświeżyć.
-Dobrze słonko – powiedział niechętnie, pocałował mnie w czoło i poszedł do łazienki.
Nadal czesałam włosy przyglądając się sobie w lustrze. Zaczęłam zaplatać kłosa i w tym czasie Harry wyszedł z łazienki.
-Idę na chwilę do Pauline… Zaraz wracam – powiedziałam.
-Ale wróć szybko! – krzyknął, po czym wyszłam.
Szłam powoli cały czas zaplatając włosy. Otworzyłam drzwi. Oboje rozmawiali na łóżku.
-Możemy pogadać? – zapytałam, a Paula skinęła głową.
-To ja nie będę przeszkadzać – powiedział Niall i zaczął wstawać.
-Zostań, nic nie zrozumiesz, bo będę mówiła po polsku – uśmiechnęłam się – Harry wie o chorobie…
-No nareszcie mu powiedziałaś! – odetchnęła z ulgą – Jak to przyjął? – mówiła smutno.
-El się wygadała. Była na głośniku, ale myślała, że nie i zapytała, czy powiedziałam mu o raku.
-O jacie! – wydusiła – Mogę? – zapytała wyciągając ręce w stronę warkocza.
-Jasne – odpowiedziałam, a ona zaczęła go dalej zaplatać.
-No i co dalej?
-Nic, a co ma być…? – zapadła cisza – Paula?
-No?
-Ty robiłaś już to z Niallem? – walnęłam prosto z mostu, a ona się tylko uśmiechnęła i spojrzała na chłopaka zajętego grą– Odpowiedz! – zażądałam po chwili.
-No, a co mam ci mówić?
-Nie ważne… Przecież jesteś młodsza, to pewnie n…
-Tak – palnęła.
-Żartujesz?! – zaśmiałam się – OMG! Młodsza, a taka doświadczona… Kiedy?
-Nie ważne…
-WOW! – oniemiałam ze zdumienia.
-A ty i Harry? – zapytała, a ja zesztywniałam i po chwili pokręciłam głową -No nie mów, że on nie chciał! – zaśmiała się – On?!
-No właśnie on chciał…
-Aaaa… - zaczaiła – Ale ty nie chciałaś – zaśmiała się znowu – Od kiedy ty taka nietykalna? – zapytała.
-Jak od kiedy?! Przecież ja nigdy…
-No wiem, tylko żartuję… - milczałyśmy.
-Fajnie było? – zapytałam, a ona zaczęła się śmiać – Ałaaa! Ciągniesz mnie za włosy!
-Sorry… - powiedziała i zaczęła związywać gumką końcówkę kłosa – Normalnie. Kiedyś ci opowiem… Ale nie na siłę – ostrzegła – Jak nie jesteś gotowa, to po prostu mu to powiedz… No wiesz, żebyś nie czuła się zgwałcona! – zaśmiała się po raz setny tego wieczoru.
-Aleś ty mądra… - powiedziałam z ironią – Dobra, spadam. Dobranoc!
-Pa! Ale pamiętaj, nic na siłę!
Zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę sypialni. Weszłam, nikogo nie było. Znowu zaczęłam przyglądać się swojemu odbiciu ze wszystkich stron. Żałowałam, że nie jestem w ciąży i nie mogę teraz urodzić, bo przynajmniej zostawiłabym pamiątkę po sobie… A tak…? Położyłam się do łóżka i myślałam o tym, co się wydarzyło od czerwca do chwili teraźniejszej. Przyszedł Harry. Wślizgnął się cicho pod kołdrę. Odwróciłam się do niego i przytuliłam.
-Nie śpisz jeszcze? – zapytał.
-Nie mogę…
-Ja też – jego głos był wyraźnie inny.
-Płakałeś? – zapytałam unosząc się lekko i opierając na łokciu.
Odpowiedział ciszą i mocniej mnie przytulił.
-Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie – szepnął.
-Będziesz musiał sobie poradzić… - powiedziałam – Obiecaj, że przypilnujesz czasem Paulę.
-Nie…
-Dlaczego?
-Bo jeśli ciebie już nie będzie, to ja też nie mam po co istnieć.
Zapaliłam lampkę i spojrzałam na niego.
-Ty nie wiesz, co mówisz – mówiłam drżącym głosem – Życie to dar, nie możesz go zmarnować. Pomyśl o swojej rodzinie, naszych przyjaciołach… To zaboli ich 2 razy bardziej, bo stracą dwie osoby i do tego jedną niepotrzebnie.
-A ty pomyśl, jak ja będę się czuł, gdy… - głos mu się załamał – Gdy już cię nie będzie. Wszystko już nie będzie miało sensu, rozumiesz mnie?
-Nie – odpowiedziałam krótko i odwróciłam się do niego plecami, ocierając łzy – Nie rozumiem…
Odwrócił mnie do siebie z powrotem i głaskał mnie delikatnie po mokrym od łez policzku.
-Będzie dobrze – powiedział po chwili – Nie możemy myśleć inaczej, ty nie możesz się poddać. Obiecaj, że tego nie zrobisz… - poprosił.
-Dobrze – odpowiedziałam i pocałowałam go.
Czułam, że może powrócić ta chwila z nocy, gdy byliśmy w Holmes Chapel. Nie myliłam się, lecz znowu zareagowałam tak samo. Myślałam, że jestem już gotowa, ale nie… Jemu to jednak nie przeszkadzało. Pozostaliśmy przy całowaniu, swoim dotyku i obecności. Gdy oderwaliśmy się od siebie położyliśmy się wsłuchując się w nasze oddechy.
-Kocham cię… - szepnął, gdy już zasypiałam.
-Ja ciebie też – odpowiedziałam i pogrążyłam się we śnie.


____________________________
Heej!
A więc ten rozdział wstawiłam dzięki Agatce, która chyba zabiłaby mnie jeśli bym tego nie zrobiła. Dzięki :*
Po 2, trochę ważniejsza informacja:...
Ja i Natie pogodziłyśmy się.
trololo tak, tak. już parę tygodni temu także blog będzie kontynuowany :)
Poza tym dziś jak wstawiałam rozdział, robiłam ostatnie poprawki i jak dopisywałam niektóre fragmenty dotarło do mnie jak bardzo zżyłam się z tym opowiadaniem i jak bardzo uwielbiam je pisać. Przykro mi strasznie, że nie mam na to wystarczająco czasu. Teraz oprócz mojego zabiegania doszły problemy zdrowotne, dlatego już w ogóle nie umiem wszystkiego pogodzić. Ale no nic, muszę rozwinąć wątek Pauli i Nialla i obiecuję, że się postaram.
I love you all so much ♥ - Paula xx