O mnie

Moje zdjęcie
dreams. troubles. love. life.

piątek, 29 czerwca 2012

Wakacje! ♥

Jako 13-latka przeprowadziłaś się z młodszą o rok przyjaciółką i waszymi rodzicami do Holmes Chapel. Poznałyście tam Harry'ego, który spodobał się wam obu. Ustąpiłaś jednak. Kilka dni później zostali oni parą.

Przyjaźniliście się. Masz 17 lat. Harry zrobił wielką karierę, razem z chłopakami z zespołu One Direction. Polubiłyście Zayn'a, Liam'a, Niall'a i Louis'a. Spędzałyście z nimi i ich dziewczynami każdą wolną chwilę.

Pewnego wieczoru odwiedzili was chłopcy. El, Dan i Perrie były zajęte, więc przyszli sami. Zorganizowałyście seans filmowy.
-Wiecie, że szukamy mieszkania... - zaczął Liam.
-Tak, wspominaliście coś.
-No więc, znaleźliśmy piękny dom... - zaczął.
-Ma 10 sypialni i łazienek, wielki basen, kuchnię i jadalnię, wieeeeeelki salon i jeszcze 4 wolne pokoje! - powiedział Lou na jednym oddechu.
-Uuu, super.
-Taak, i tu jest pytanie do was - wtrącił się Zayn -Czy zamieszkacie z nami?
-Świetny pomysł! - zachwyciła się [I. T. P.] .
-No nie wiem... - wszyscy spojrzeli na ciebie jak na UFO.
Przerażała cię myśl, ze będziesz mieszkała z chłopakiem, który jest tylko marzeniem.
-CO?! - zapytał loczek.
-Ledwo z nią wytrzymuję... - zaśmialiście się.
-A tak na poważnie! Jesteśmy przyjaciółmi, co w tym pomyśle jest głupiego? - wtrącił się Niall.
-O.K. Ale jeden pokój przeznaczam na pracownię! - ostrzegłaś.
Rzucili się na ciebie i krzyczeli z radości... A ty z bólu. W pracowni projektowałabyś ciuchy, co uwielbiałaś.

Kilka dni później chłopcy już się tam wprowadziły. Wasze rzeczy były zapakowane w kartony i musiały poczekać na przeprowadzkę do rozdania świadectw, które odbędzie się za 2 dni. Wszyscy wychodzili na imprezę.
-Jak będziesz się nudzić, to idź do Harry'ego. On też nie idzie - powiedzieli i wyszli.
Serce aż cię zakłuło, gdy usłyszałaś jego imię. Zaczęła się burza. Zamówiłaś taksówkę i pojechałaś do waszego domu. Zmokłaś przy otwieraniu bramy. Weszłaś po schodach do pokoju loczka.
-Mogę - zapytałaś.
-Jasne, wejdź - zaprosił cię do środka.
Usiadłaś na kanapie. Byłaś mokra od deszczu.
-Masz! - rzucił ci fioletową bluzę i kapturem i białym napisem "JACK WILLS" - Trzęsiesz się z zimna jak galareta - zaśmiał się.
Ubrałaś ją i wsłuchałaś się w dźwięk piosenki "Lately" Stevie'go Wonder'a. Chłopak podszedł do ciebie i dotknął twojej ręki.
-Jest zimna jak lód! Chodź...
-Podobno dziewczyny z zimnymi rękami są dobre w łóżku - zadrwiłaś.
-Zaraz to sprawdzimy... - powiedział, a ty zatrzymałaś się i gwałtownie wyrwałaś rękę - Żartowałem - zaśmiał się.
Położyłaś się na krańcu łóżka, a on na środku. Po chwili jego silna ręka przesunęła cię bliżej niego. Rozmawialiście przez długą godzinę. Odwróciłaś się tyłem do niego. Harry przysunął się bliżej, że stykaliście się ciałami całkowicie. Bluza osunęła się z twojego ramienia. Czułaś na nim ciepły oddech chłopaka. Pocałował cię w odkryte miejsce.
-Harry, przestań - powiedziałaś, lecz nie przestawał.
Zadrżałaś. Wiedziałaś, że musisz coś z tym zrobić. Te pocałunki paraliżowały twoje ciało. Przypomniałaś sobie twoją przyjaciółkę, która z nim jest.
-Harry, proszę cię!
Nie posłuchał. Odgarnął twoje włosy i muskał twoją szyję. Zerwałaś się z łóżka.
-Nie, poczekaj! - krzyknął.
-Prosiłam, ale nie posłuchałeś!
-Już nie będę, przepraszam...
Ułożyłaś się z powrotem.
-Nie mogłem się powstrzymać... Jesteś taka piękna - szepnął, a ciebie przeszły ciarki.
-A [I. T. P.] ? - zapytałaś - Chodzicie od 4 lat.
-Tak, ale to ciebie kocham - zbladłaś.
Nie wiedziałaś co powiedzieć. I tak się zaczęło. Najpierw namiętne pocałunki, a potem pójście na całość.

Zdarzało się to codziennie. Gdy tylko wychodzili z domu Harry zdradzał [I. T. P.] i to z jej najlepszą przyjaciółką, tobą. Nie mogłaś przestać. Kochałaś go całą sobą, on ciebie też. Chwila bez siebie wprowadzała was w depresję. Musieliście ukrywać wasze uczucie przed wszystkimi.

Minął jeden miesiąc, potem drugi. Wszyscy wyszli, a wy weszliście do twojej sypialni. Leżeliście pod kołdrę. Chłopak muskał delikatnie twoją szyję, kiedy drzwi od pokoju się otworzyły. Stanął w nich Louis. Szybko się ubraliście i zbiegliście na dół. Za późno... Wszyscy wiedzieli. Zobaczyłaś zapłakaną twarz przyjaciółki. Poczułaś się jak jakiś intruz we własnym domu.
-Jak to możliwe?! - krzyknęła - Mamy pokoje obok siebie! Kiedy ja się uczyłam, ty pieprzyłeś moją przyjaciółkę sukinsynu!!!
Wszyscy patrzyli na was jak na trędowatych. Chciałaś uciec, ale nie mogłaś.
-Wynoś się! Wynoś się i nie wracaj - warknęła do loczka.
Wróciliście do swoich pokoi. Minęła godzina. Harry przyszedł do twojego pokoju ubrany w kurtkę.
-Kochanie, przepraszam - szepnął i wziął twoją twarz w dłonie - Że naraziłem cię na to wszystko... - pojedyncza łza spłynęła mu po policzku, a ty powstrzymywałaś swoje - Wiedz, że cię kocham... Kocham nad życie, ale teraz... Muszę odejść - skończył i pocałował cię.
Zamknął za sobą drzwi. Wyszedł, odszedł... Wszystko się dla ciebie skończyło. Zamknęłaś się w pokoju cicho łkając. Dzwoniłaś do niego, lecz włączała się poczta. Słyszałaś jego niski głos z cudowną chrypką. Głos, którego nigdy więcej nie ujrzysz.

Minęło kilka dni. Nadal nie wychodziłaś z pokoju. Nic nie jadłaś, nie piłaś. Żywiłaś się miłością, która powiększała się z chwili na chwilę.
-Proszę otwórz... - prosili wszyscy.
Nawet twoja przyjaciółka błagała o wejście, lecz zostałaś niewzruszona.

Minął kolejny tydzień, a ty nic nie jadłaś. Była 5 rano. Spakowałaś swoje rzeczy i napisałaś list.

"Nie będę przepraszać za to, czego nie żałuję. To było złe, ale wiedziałaś, że też coś do niego czuję. Gdybyście byli prawdziwymi przyjaciółmi na pewno byście nas zrozumieli... Zapomnijcie o tym, co zrobiłam i w ogóle o mnie. [T. I.]"

Wzięłaś walizkę i wyszłaś z domu. W salonie siedział Niall i Liam. Gdy cię zobaczyli zmierzającą do drzwi zatorowali ci przejście.
-Proszę, nie odchodź... - błagali.
Odepchnęłaś ich z całych sił i ze łzami w oczach wybiegłaś z domu. Poszłaś na lotnisko i kupiłaś bilet do Paryża.

Minął rok, a ty dalej przeżywałaś stratę ukochanego. Nie odezwał się ani razu, choć wrócił do zespołu. [I. T. P.] dzwoniła prawie cały czas i zostawiała miliony wiadomości, które usuwałaś. Zostałaś najlepszą projektantką. W tej branży byłaś nie do przebicia. Byłaś najsławniejszą celebrytką. Cały czas było o tobie głośno. Dostawałaś zaproszenia na różne gale i rozdania nagród. Uczestniczyłaś w nich, a twoja reputacja pobijała największe rekordy. Kolejnym zaproszeniem było rozdanie nagród muzycznych. Miałaś je prowadzić. Zgodziłaś się.

Kilka dni później na wielkiej sali. Wyglądałaś lepiej niż inne gwiazdy. Przyćmiewałaś ich swoim charakterem i wyglądem. Nikt ci nie dorównywał. Tuż przed rozpoczęciem zauważyłaś Harry'ego w pięknym garniturze z twojej kolekcji.
-Poznaj drugiego prowadzącego! - powiedział twój menager.
Prawie zemdlałaś. Harry wziął cię za rękę i zaprowadził w odosobnione miejsce. Przytulił cie mocno i zanurzył twarz w twoich włosach. Łzy rozmazały twój makijaż, ale nie miało to dla ciebie znaczenia.
-Już nigdy więcej cię nie opuszczę - obiecał i pocałował cię.
Wierzyłaś mu.

Pogodziłaś się z resztą przyjaciół. Przyznali wam rację, bo pasowaliście do siebie lepiej niż on z twoją przyjaciółką. Wszystko wróciło na dobre tory. Zamieszkaliście wszyscy razem. Każdy ze swoją połówką miał swój pokój. Nawet twoja przyjaciółka znalazła sobie chłopaka, a był nim Niall. Wiedziałaś, że si,ę jej podoba od początku, ale nie chciałaś zapeszać jej związkowi. Jesteście szczęśliwi i nie chcecie już niczego zmieniać.
__________________________________
Jak tam wakacje? Jakieś plany? Ja z Paulą jedziemy 3 razy nad morze i raz nad jezioro na kilka dni! Już widzę, jak po wakacjach wracamy do szkoły szczupłe i opalone ; D.  Świadectwa odebrane? Moje z paaaaskiem! (FUCK YEEEEEA!) Zaczyna się wolne, więc będzie więcej czasu na pisanie. Podczas zakończenia roku mnie natchnęło ; D. Piszcie, jak się podoba! I nie zapomnijcie, że na życzenie też piszę, tylko podajcie o kim i swój twitter!
Natt. xX.

środa, 27 czerwca 2012

Imagine z Niallem

Jesteś na plaży w gorącej i słonecznej Hiszpanii. Piekące słońce właśnie opala cię na piękny brąz. Patrzysz na lazurowy ocean i wsłuchujesz się w dźwięki piosenki "So Sick" w wykonaniu Niall'a Horana. Niedaleko ciebie grupka chłopaków gra w piłkę plażową. Starasz się nie zwracać na nich uwagi, ale twoje spojrzenie wciąż kieruje się w stronę jednego z nich, a konkretnie blondyna. Wystawiasz twarz do słońca, gdy nagle piłka uderza cię w plecy.
-Osz wy...! - zaczynasz się drzeć.
Blondyn podbiega do ciebie.
-Nic ci się nie stało? - pyta z troską.
Podnosisz okulary przeciw słoneczne i nie wierzysz własnym oczom.
-ŁOO JEZU! - krzyczysz od razu tego żałujesz, bo ten okrzyk był twoim zdaniem co najmniej wieśniacki i zakrywasz ręką usta.
Chłopak zaczyna się śmiać.
-Jestem Niall - przedstawia się i podaje ci rękę.
-Wiem kim jesteś! - mówisz - Kocham cię!- zrobiłaś się czerwona i zaczęłaś się jąkać, co go rozśmieszyło - Nie to miałam... O Jezu... To nie... Po prostu...
-Słuchasz 1D? - zapytał zwijając się ze śmiechu.
-Tak... - przyznałaś skompromitowana swoim zachowaniem.
Usłyszeliście jego imię. To reszta chłopaków, która go wołała.
-Wiesz... Może dałabyś mi swój numer?
-Nie mam długopisu...
Zaczęłaś szukać w torbie, ale nie mogłaś go znaleźć. Jedyne co wpadło ci w rękę to krem z filtrem. Spojrzałaś na jego nagi tors.
-Wyprostuj się - powiedziałaś i nasmarowałaś mu swój numer na klacie.
-Jesteś nieźle zwariowana - zaśmiał się spoglądając na cyfry.
Spakowałaś swoje rzeczy i poszłaś do hotelu. Piekło cię całe ciało. Weszłaś do jaccuzi, gdy zadzwonił twój telefon.
-Szlag! - przeklęłaś pod nosem i cała mokra powędrowałaś na poszukiwania telefonu.
-No cześć! Tu Niall.
-O!
Zaśmiał się.
-Wiesz... Dziś urządzamy imprezę maskową, takie przebieranki. Co ty na to?
-Bardzo chętnie! - zgodziłaś się i poszłaś na zakupy w poszukiwaniu kostiumu.
Ubrałaś sukienkę w kolorze pudrowego różu i srebra. Maska była obklejona kremowymi piórkami, a wokół wycięć na oczy były srebrne, brokatowe zawijasy. Udałaś się pod wybrany adres.Otworzył ci. Gdy tylko cię zobaczył opadła mu kopara.
-Wyglądasz... Wyglądasz pięknie - szepnął całując cię na powitanie w policzek.
Zarumieniłaś się.
-Dzięki, ty również - pochwaliłaś jego niebiesko-czarną maskę.
-Musisz kogoś poznać, chodź ze mną - wziął cię za rękę i poprowadził w stronę jego przyjaciół - To Zayn i Perrie - pokazał na mulata i jego mocno pomalowaną dziewczynę - Harry, Louis i Eleonor oraz Liam i Danielle.
-Cześć - powiedziałaś nieśmiało.
-Witaj w naszym gronie! - uścisnęli cię.
-Chodź z nami do baru - zaproponowała Dan.
Przeszłyście przez rozgrzany parkiet. Wśród bawiących się nastolatków w tłumie zobaczyłaś Demi Lovato. Znałaś ją z filmu "Camp Rock". Nie patrzyła na ciebie zbyt łaskawie i ty na nią też nie, bo miała taką samą sukienkę jak ty.
-Czego się napijesz? - spytała El.
-Obojętne... - powiedziałaś.
-No to czas na ploty! - zapowiedziała Perrie - Widziałaś jak Niall na ciebie patrzył? - zapytała cię - No po prostu sama chemia! - zachwycała się.
-No nie wiem... - zawahałaś się.
-No co ty! - przerwała ci - Jesteście dla siebie stworzeni - urwała, bo na widoku pojawiła się Demi - Uuuu, idzie - wskazała na nią i umilkła.
-No witam klona... - powiedziała sarkastycznie - Nie miałaś się w co ubrać?!
-O co ci chodzi?! - nastawiłaś się do kłótni.
Zawsze byłaś spokojna, ale gdy ktoś zaczął się ciebie lub twoich przyjaciół czekać nie byłaś mu dłużna. W tym przypadku jej.
-Wyglądasz strasznie. Ta sukienka jest stworzona dla mnie... - zmierzyła cię.
-Dla ciebie, to stworzony jest worek na śmie...
-Okeeeeey - przerwała Dan - Nie słuchaj jej [T. I.] ... Nie jest tego warta.
Poszłyście potańczyć. Koło ciebie kręcił się Niall, a za nim chodziła Demi, za co chciałaś jej przyłożyć. To miał być twój najszczęśliwszy wieczór w życiu. Z głośników rozbrzmiała wolna piosenka.
-Mogę prosić? ukłonił się lekko.
-Zawsze... - podałaś mu rękę cała uśmiechnięta.
Przybliżył się lekko. Gdy rozbrzmiał refren nachylił się lekko i pocałował cię. Nogi ugięły się pod tobą. Nie mogłaś uwierzyć w to, co się dzieje.
-Zakochałem się w tobie - szepnął.
Czułaś jego ciepły oddech na swojej szyi. Przyprawiał cię o dreszcze. Mocniej go objęłaś.
-Idę do toalety, zw. - poinformowałaś go, po przetańczeniu jeszcze kilku wolnych.
Przejrzałaś się w lustrze i nałożyłaś błyszczyk. Ukryłaś swoje przed chwilą całowane usta pod warstwą brokatowego błyszczyku. Jeszcze raz spojrzałaś na swoje odbicie. Poprawiłaś sukienkę i wyszłaś.
Po tym jak poszłaś się odświeżyć Demi skorzystała z okazji. Była tak samo ubrana i uczesana jak ty. Nałożyła maskę i podeszła do tańczącego blondyna. Chłopak myślał, że to ty i ją pocałował. Wyszłaś z łazienki i pierwsze co zobaczyłaś, to ich. Oderwali się od siebie po chwili. Niall spojrzał jej przez ramię i ujrzał ciebie. Wybiegłaś z apartamentu. Zmarszczył brwi i wyrwał maskę dziewczynie.
-Demi?!
Ta uśmiechnęła się szyderczo i przytuliła go. Niall odepchnął ją i ruszył za tobą.
-[T. I.] , zaczekaj! Proszę!!! - krzyczał za tobą.
Nie chciałaś go słuchać. Wbiegłaś na ulicę. Zobaczyłaś oślepiający blask, a potem... Ciemność. Nastała ciemność. Jedyne, co słyszałaś to przerażony krzyk Niall'a. Później, nie było już nic...

Obudziłaś się w szpitalu. Przy tobie siedziała twoja mama. W całym pokoju było pełno białych róż.
-Kochanie, tak się martwiłam - mówiła przez łzy.
Spojrzałaś na resztę swojego ciała. Bolała cię niezmiernie. Noga zawieszona była wyżej. Był na niej gips. Na rękach było tak samo. Rozpłakałaś się.
-Córeczko... Ten chłopak siedział tu przez cały czas, lecz mogła tu być jedna osoba. Czy może wejść? Bardzo mu zależy... To - wskazała na kwiaty - To też jego sprawka.
Ciężko westchnęłaś.
-Dobrze - szepnęłaś.
Domyślałaś się, kto to może być. Intuicja cię nie zmyliła. Do sali wszedł smutny blondyn. Jego oczy przepełnione były bólem i cierpieniem. Były czerwone i spuchnięte od płaczu.
-Tak bardzo cię przepraszam... - wydusił.
Nie mogłaś się ruszyć przez ból przeszywający całe twoje ciało. Chciałaś wziąć go za rękę i powiedzieć, że nic się nie stało. Wyraz jego twarzy zdradzał to, że pocałunek z Demi był totalną pomyłką.
-Już dobrze - szepnęłaś.
-Nie dobrze! To przeze mnie! - wskazał na bandaże i gipsy.
-To nie ma znaczenia... Liczysz się tylko ty - odpowiedziałaś.
Na jego twarzy zagościł lekki uśmiech. Po twoich słowach jego oczy rozbłysły.
-Kocham cię... - wyznał i lekko cię pocałował.
Mimo, że wszystko cię bolało, to dla tego pocałunku mogłaś ścierpieć wszystko. Zależało ci tylko na tym, by być z nim do końca życia.

Rozdział 29.

Wyjęłam byle jakie rzeczy z garderoby i się w nie przebrałam (LOOK). Potem szybki make-up, musiałam ukryć worki pod oczami. Pędem rozczesałam włosy i zawiązałam je w bezładnego koka. Jeszcze 2 psiki perfumom i byłam gotowa. Na szpilkach o mało nie zleciałam ze schodów. Do torebki szybko spakowałam portfel, komórkę, 2 pary kluczy i wybiegłam cicho z domu. Wszyscy spali w salonie. Odpaliłam auto i już byłam w drodze do studio, ale zaczęło mi burczeć w brzuchu. Zatrzymałam się przy najbliższej piekarni, kupiłam drożdżówkę i znów byłam w drodze. Nareszcie dotarłam cało i zdrowo do studia. Poprawiono mi jeszcze makijaż i za chwilę miałam wchodzić na wizję. Z prezenterem gadał już wczorajszy prowadzący gali - Avan. Oblała mnie fala gorąca, on jest boski, a ja usiądę obok niego. I na dodatek wczoraj zaprosił mnie na randkę! No bo to chyba randka, prawda…? W poczekalni był telewizor i leciał na nim akurat ten program, więc zaczęłam oglądać, żeby być choć trochę wtajemniczona, bo kompletnie nie wiem, co mam mówić.
-Co myślisz o wczorajszej gali? – zapytał prowadzący.
-To było naprawdę ekscytujące wydarzenie. Nie byłem uczestnikiem, a miałem straszną tremę.
-Nie było widać. A ludzie, którzy tam byli? Opowiedz.
-No więc ludzie byli strasznie utalentowani, kreatywni… Ale najbardziej moją uwagę zwróciła Natalie…
-Czy to ta dziewczyna? – pokazano moje zdjęcie, które zrobiono przed wejściem.
-Tak… - rozmarzył się (?) – To ona. Ma wielki talent. Jej projekty były fascynujące.
-I nie tylko jej projekty… Prawda? – zapyta prezenter ze znaczącym spojrzeniem.
-Masz rację. Ona jest piękna i mogę szczerze powiedzieć, że zawróciła mi w głowie – uśmiechnął się.
-I dlatego zaprosiłeś ją na randkę?
-Yhym… Tylko nie wiem, czy się zgodzi, bo powiedziała, że da mi jeszcze znać…
-Zapytajmy ją! – przerwał mu – Oto gwiazda wczorajszej gali oraz Fashion week, zapraszam Natalie!
Chyba dźwiękowy przyszedł po mnie i zaprowadził na schody, po których miałam wejść do głównego studio, gdzie wszystko leciało na żywo. Schodziłam powoli, i gdy znalazłam się na wizji uśmiechnęłam się i podeszłam do prowadzącego, który tez szedł w moją stronę. Avan wstał także i przytulił mnie (!).
-Opowiedz, jak się wczoraj bawiłaś?
-Doskonale! To było naprawdę ciekawe doświadczenie znaleźć się na takiej uroczystości.
-Nie wątpię. A teraz powiedz nam, jak w ogóle znalazłaś się tu w Londynie i rozpoczęłaś pracę w tej branży.
-O.K. Więc rodzice moi i mojej przyjaciółki kupili nam tu dom i pozwolili zamieszkać samym. Na koncercie One Direction zapoznałyśmy się z chłopcami, a oni nas ze swoimi dziewczynami. No i jesteśmy teraz przyjaciółmi. Gdy byliśmy wszyscy razem na spacerze przypadkiem El spotkała swojego kolegę – pana Choo, który zobaczył moje projekty i zaczął ze mną współpracę. No to jest moja opowieść, tak w skrócie.
-Mówiłaś coś o przyjaciółce, z którą przyjechałaś, tak?
-Owszem, ma na imię Pauline. Jest rok młodsza ode mnie i znamy się od 13 lat.
-O! To dużo czasu.
-Tak… Przeżyłyśmy ze sobą wiele – roześmiałam się.
-Na przykład?
-Imprezy, zwykłe siedzenie w domu, spacery… Zawsze nawet w beznadziejnej sytuacji potrafimy przywołać wspomnienie, które nas rozśmieszy – roześmiałam się – Ale teraz nie mogę za dużo wymieniać, bo moja mama pewnie to ogląda.
-Twoja mama chyba mieszka w Polsce, prawda?
-Tak, ale razem z mama Paulii przyjechały nas odwiedzić i sprawdzić, jak nam się żyje.
-Aha… Ciekawe. Powiedz, czy to twoja mama? – pokazano zdjęcie, kiedy we czwórkę szalałyśmy po sklepach.
-Tak, to ona – roześmiałam się.
-Bardzo ładna. Ale niektóry myślą, że to koleżanka.
-Koleżanka? – roześmiałam się znowu – Dlaczego?
-No bo wygląda tak młodo i w ogóle.
-Więc teraz rozwiewam wszystkie wątpliwości. Oto moja mama – uśmiechnęłam się.
-A teraz przejdźmy na nieco prywatne tematy.
-Hm… O.K.
-Wczoraj pokazałaś się na gali z Zaynem Malikiem, czy cos was łączy? – zakrztusiłam się wodą, która właśnie piłam.
-Nie, w żadnym wypadku. To tylko przyjaciel.
-No dobrze, a Harry Styles? Byliście razem, prawda?
-Tak – powiedziałam smutno – Ale to już skończone i zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi. Jeśli jeszcze nie wyszli od nas, to pewnie ogląda to z mojej kanapy – zaśmiałam się.
-Nie wyszli…?
-Tak, zostali u nas na noc. Często tak jest. Fajnie jest budzić się w pełnym domu – zaśmiałam się – Zawsze jest duże zamieszanie i w ogóle, to strasznie zabawne patrzeć, jak na przykład Lou i Harry biegają rano po domu i biją się żelkami albo marchewkami.
-Chciałbym to zobaczyć na żywo – zaśmiał się.
-Hm… Niestety podgląd tylko dla VIP-ów – zaśmiałam się.
-Sprytne – puścił mi oko – Wczoraj Avan zaprosił cię na randkę, prawda?
-Hm… Nie wiem, czy to randka, ale zgadza się zaprosił – odwróciłam się i spojrzałam na niego, po czym się uśmiechnęłam.
-Zgodziłaś się?
-Nawet nie myślałam nad tym – skłamałam, a on wyraźnie zrobił się smutny.
-A masz na oku już jakiegoś chłopaka, jeśli mogę spytać?
-Tą informację pozostawię w tajemnicy – powiedziałam półszeptem.
-Ale jesteś wolna?
-Zdecydowanie – uśmiechnęłam się, choć z tego powodu najchętniej bym się tam rozryczała.
-A do jakiej szkoły chodzisz?
-Liceum Riggway, Oxford Street.
-No więc chłopcy z Riggway, macie szanse, bo ta piękna dama jest wolna i do wzięcia – puścił oko do kamery.
Zaczął gadać o następnych gościach i pożegnał się z nami. Za kulisami Avan się odezwał:
-Wymienimy się numerami? Wiesz… Na wypadek, gdybyś już się namyśliła –powiedział rozpromieniony.
-O.K.
Dałam mu swój numer i pożegnałam się. Myślałam nad tym, czy się zgodzić. Doszłam do wniosku, że nie można być cały czas przywiązanym do jednej osoby. Gdy siedziałam w samochodzie opuściłam dach i napisałam:



- „O.K. Co proponujesz? N. xX.”


Po chwili dostałam odpowiedź:

- „Hm… Chcesz w bardziej szarmanckim, czy normalnym stylu? :D A. xx.

- „Normalny! N. xX.”

- „Więc proponuję kino, spacer i oczywiście moje towarzystwo A. xx” 

- „Nie mogę się doczekać, tylko kiedy i o której? N. xX.”


-Wtorek o 19:00? – usłyszałam szept nad swoim uchem, aż się przeraziłam.
-OMG! Wystraszyłeś mnie! – zaśmiał się – O.K.
-Wpadnę po ciebie, tylko podaj adres…
Podałam mu adres zamieszkania i pojechałam na chwilę do TESCO po małe zakupy. Przecież musimy coś zjeść, a po wczorajszym wieczorze lodówka została pewnie pusta. Zakupy zajęły mi ponad 1,5 godziny. Przyniosłam z bagażnika kilka siatek, a po następne wybrali się chłopcy. Wszyscy twierdząc, że jestem przemęczona powiedzieli, że mam przebrać się w luźne rzeczy, tak jak oni i usiąść przed telewizorem, a oni wszystkim się zajmą. Zrobiłam to co kazali. Przebrałam się (LOOK), rozpuściłam włosy, zmyłam makijaż i poszłam na dół. Usiadłam na sofie, a Harry przykrył mnie kocem. Po niecałej godzinie lunch był gotowy. Wszyscy rozsiedliśmy się w salonie. Nic nie mówiłam i nikt o nic nie pytał.
-Umówiłam się z Avanem!!! – wybuchnęłam, a Paula zaczęła skakać z radości.
Harry zakrztusił się właśnie popijanym sokiem i długo nie mógł się otrząsnąć po tym co powiedziałam. Cały czas siedział cicho i raz po raz niewinnie spoglądał w moją stronę.
____________________________________
I mamy 29, jeszcze jeden i 30. Jeedy, jak to szybko leci O.o Strasznie wam chciałam podziękować za ponad 6500 wejść i wgl komentarze i że jesteście z nami. Thank You! Już pojutrze koniec roku, a to oznacza więcej czasu na opowiadanie. Wcześniej już trochę naskrobałam i wena częściowo wróciła, ale myślę że w wakacje już całkowicie wróci do normy i wymyślimy dalsze losy ;D Czekamy na wasze opinie ;)
- Paula xx

wtorek, 26 czerwca 2012

Imagine cz. 2.

Zapłakana zadzwoniłaś po taksówkę, która zjawiła się po kilku minutach. Kierowca rozpoznał cię i pomógł wsiąść do auta kładąc zakupy na przednim siedzeniu.
-Może jednak pojedziemy do szpitala? - zapytał przyglądając ci się w lusterku.
-Nie!
Zawiózł cię tam gdzie chciałaś. Portier wziął zakupy, a taksówkarz na rękach zniósł cię półprzytomną do apartamentu. Zdezorientowana przyjaciółka wypytywała kierowcę co się z tobą stało. Doczołgałaś się do swojej sypialni. Nie miałaś siły, żeby wspiąć się na łóżko, więc usiadłaś na podłodze i oparłaś się o nie plecami. Wysłałaś SMSa do Harry'ego.

"Nie możemy się już spotykać. Przepraszam! [T. I.] xX."

Wysłane. Twoje powieki zaczęły się zamykać. Siedziałaś tak blada przez jakieś 20 minut po czym do twojego pokoju wpadł zdyszany Harry.
-Co się stało? Dlaczego? - pytał i spojrzał na twoje zakrwawione nogi - Kto ci to zrobił?! - zapytał przerażony.
Zamknęłaś powieki. Potem słyszałaś już tylko krzyki... Niezrozumiałe krzyki. Przyjaciółka zadzwoniła po pogotowie, które przyjechało po chwili. Wzięto cię na nosze i zniesiono do karetki. Na korytarzu siedziała twoja przyjaciółka i Harry. Oboje płakali. W końcu można było do ciebie wejść. Wpadli do sali. Leżałaś tam przypięta do miliona kabli. Następnego ranka zaczęłaś otwierać oczy. Pierwsze co zobaczyłaś to przerażające światło. Było tak oślepiające, że zasłoniłaś oczy ręką. Przeczekałaś chwilę i rozejrzałaś się.
-[I. T. P.] ...
Dziewczyna cię przytuliła. Spojrzałaś na swoją rękę połączoną z inną. Patrzyłaś dokąd prowadziła.
-Harry... - szepnęłaś.
-Zostawię was samych... - powiedziała [I. T. P.] i opuściła salę.
Patrzyliście na siebie w ciszy. Czułaś przerażający ból w nogach. Odkryłaś kołdrę. Na twoich udach znajdowały się grube szwy. Wokół nich twoja skóra była sina.
-Przepraszam - powiedziałaś ze łzami w oczach.
-Za co, kochanie? - przysunął się bliżej.
-Nie powinniśmy się spotykać. Wtedy nic by nam nie groziło...
-Co ty mówisz?! - przerwał ci - To, że cię poznałem, to najlepsze, co mnie w życiu spotkało! Nigdy nie czułem się tak, jak przy tobie. Jesteś dla mnie wszystkim...
-Prawie się nie znamy...
-Kocham cię [T.I]. ! Rozumiesz? KOCHAM CIĘ!!! - krzyknął, a na twojej twarzy pojawił się piękny uśmiech.

Minęło kilka dni. Wyszłaś ze szpitala. Nigdy nie mogłaś usiedzieć na miejscu, i tym razem też tak było. W apartamencie umyłaś się, ubrałaś sukienkę do kolan, szpilki i wyszłaś na spacer. Towarzyszył ci twój chłopak-Harry. Szliście za rękę do Starbucks.
-To co zwykle - powiedziałaś do kasjerki.
-Jak ja cię dawno nie widziałam! - krzyknęła.
Była twoją koleżanką. Reszta pracowników także przyszła się przywitać. Z pysznymi kawami ruszyliście w stronę wyjścia. Nagle zatrzymałaś się gwałtownie. Zobaczyłaś je. Ruda pomachała ci z krzywym uśmiechem, a druga pokazała ci nóż ukryty pod kurtką.
-To jeszcze nie koniec - powiedziała bezgłośnie.
-Idziesz? - zapytał wracając się po ciebie.
Wziął cię za rękę i wyszliście z lokalu. Oglądałaś się za siebie. Gdy uszliście dalej usiadłaś na ławce i wzięłaś głęboki wdech.
-Co się stało?
-To one... - szepnęłaś przerażona - ONE! - powtórzyłaś i rozpłakałaś się.
Chłopak przytulił cię.
-Nie bój się, jestem przy tobie i nic ci się nie stanie...
Poszliście na spacer do parku. Nie mogłaś tak dużo chodzić po ostatnim wypadku, ale nie zważałaś na to. Dotarliście do fontanny. Usiedliście przy niej i rozmawialiście. Harry lekko chlapał cię wodą. Ty też go chlusnęłaś tylko że mocniej. Weszliście do fontanny i zachowywaliście się jak dzieci.
-Przepraszam bardzo... - ktoś wam przerwał.
Ten ktoś to policjant trzymający mandat.
-To dla was! - podał wam papier.
Zaczęliście się śmiać. Harry wziął cię na ręce i zaczął biec przed siebie. Śmialiście się jak głupi. Policjant gonił was przez chwilę, ale odpuścił.
-To był ostatni raz! - krzyknął za wami.
Zatrzymaliście się i nadal śmialiście.
-Wyjedźmy.
-Co? - powieli się uspokajałaś.
-Zróbmy sobie wakacje, wyjedźmy!
-Ale gdzie?
-Nie wiem...

Poszliście do ciebie i spakowaliście trochę rzeczy. Potem odwiedziliście mieszkanie Harry'ego, który także zabrał kilka rzeczy. Pojechaliście na lotnisko. Najbliższy lot był na Ibizę. Kupiliście bilety. Zawsze miałaś spontaniczne pomysły i byłaś szalona, ale to przerastało wszystko. Nawet nie wytłumaczyłaś przyjaciółce, gdzie jedziecie. Dotarliście na miejsce. Na Ibizie była 11:00. Harry wyszedł i zostawił cię samą w pokoju. Wrócił pod wieczór. Obrażona siedziałaś na tarasie.
-Hej, co się stało? - zapytał.
-Zostawiłeś mnie samą! Po co ten wyjazd, skoro wychodzisz beze mnie? - krzyknęłaś.
-Zobaczysz... - uśmiechnął się tajemniczo.
Wsiedliście do wynajętego kabrioletu i pojechaliście na plażę. Dotarliście na urwisko, gdzie ustawiony był stolik. Miejsce oświetlone było milionem małych świeczuszek i płatkami róż. Po policzku spłynęła ci łza. Chłopak zauważył ją i namiętnie cię pocałował. Poprowadził cię do stolika. Śmialiście się i rozmawialiście. Gdy było już dość ciemno Harry wziął ci za rękę i poprowadził na krawędź skarpy.
-Spójrz w dół - szepnął delikatnie muskając twoją szyję.
Zrobiłaś to, co kazał. Jakieś 30 metrów w dole świecił wielki napis otoczony sercem.

"WILL YOU MARRY ME?"

Spojrzałaś na niego ze łzami w oczach. Oczekiwał odpowiedzi.
-Tak... TAK! TAK!!! - krzyknęłaś i pocałowałaś go.
Nie myślałaś już o dwóch debilkach, które pokaleczyły ci nogi. Teraz ważny był dla ciebie tylko on, i tylko to się liczyło.

Mieliście piękny ślub. Wasi przyjaciele i rodzina towarzyszyli wam przez cały czas. Podczas składania przysięgi lekko się zawahałaś. Kościół umilkł całkowicie na minutę, aż w końcu powiedziałaś "TAK". Usłyszeliście wiwaty i brawa podczas pocałunku. W drodze jest już wasze dzieciątko. Nie możecie się doczekać jego lub jej narodzin i szczęśliwi czekacie na twój poród.

Imagine cz. 1.

Masz 17 lat i przeprowadziłaś się z przyjaciółką do Londynu. Jesteś projektantką. Uwielbiasz to, co robisz i jesteś w tym dobra. Wygrałaś na największej gali kilka nagród za swoje prace i pobiłaś rekord, bo dostałaś ich najwięcej. Imprezę prowadził Harry Styles! Był on jednym z pięciu wokalistów twojego ulubionego zespołu. Dzień po rozdaniu nagród mieliście wywiad w porannej telewizji brytyjskiej. Byłaś nim oczarowana. Najchętniej patrzyłabyś się w jego zielone oczy i powili zatapiała w ich kolorze, lecz nie pozwoliłaś pokazać całej Wielkiej Brytanii twojej słabości. Wróciłaś do mieszkania, które dzieliłaś ze swoją przyjaciółką w największym apartamentowcu w Londynie. Przebrałaś się w szare spodnie dresowe, fioletową bokserkę i białą, futrzaną bluzę z dwoma pomponami. Usiadłaś pod kocem, przed telewizorem, z tacą truskawek w czekoladzie. Przełączałaś kanały po kolei i trafiłaś na wywiad One Direction. Zostawiłaś program i oglądałaś z zaciekawieniem. Wywiad dotyczył ich sympatii. Wsłuchałaś się uważnie oglądając i chłonąc każdą nowość.
-Teraz niech ujawnią się single - powiedział dziennikarz.
Wstał tylko Niall. Wszyscy spojrzeli na Harry'ego łącznie z tobą siedzącą przed telewizorem. Nie znałaś go dobrze osobiście, ale myślałaś, że w Internecie będzie szumiało od tego typu plotek. Tym czasem, gdy sprawdzałaś było pusto. Zaczęłaś się denerwować.
-Czy my o czymś nie wiemy? - zapytał Louis.
Twoja przyjaciółka przyniosła wam płatki i także usiadła przed telewizorem. Zaczęłaś jeść.
-Spotkałem taką dziewczynę... Spodobała mi się...
-A ona o tym wie?
Loczek przecząco pokręcił głową na co jego koledzy się zaśmiali.
-A znamy ją chociaż? - ciągnął Liam.
-Powinniście...
-Kiedy ją poznałeś?
-Wczoraj - odpowiedział, a oni znów wybuchnęli śmiechem.
-Brawo... Nikt mi do głowy nie przychodzi oprócz tej ślicznej projektantki - zamyślił się Zayn.
-To ona... - powiedział Harry, a ty zaczęłaś krztusić się płatkami.
Twoja przyjaciółka wybuchnęła śmiechem i zaczęła cieszyć się, że podobasz się Harry'emu Styles'owi. Ciągle siedziałaś przed TV i oglądałaś kanały muzyczne. Zadzwonił domofon.
-[I. T. P.]! Dzwo...
-Idę... - powiedziała i odebrała domofon - Halo?
-Do [T. I.] przyszedł jakiś młodzieniec - powiadomił portier.
-Jak się nazywa?
-Harry Styles...
Na twarzy twojej przyjaciółki pojawił się wielki banan.
-Niech wejdzie!
Dziewczyna nie powiadomiła cię o wizycie gwiazdora i poszła do siebie jakby nigdy nic. Rozległ się dzwonek do drzwi. Ona poszła otworzyć, a ty w tym czasie piłaś sok.
-Ktoś do ciebie - powiedziała.
Spojrzałaś na gościa i wyplułaś sok. Oni zaczęli się śmiać.
-Jezu... Czemu nie powiedziałaś?! Wyglądam jak ofiara!
-No trochę - odpowiedziała, a ty zmierzyłaś ją morderczym spojrzeniem - Idę do siebie! - i uciekła do pokoju.
-Wyglądasz pięknie... - powiedział i usiadł obok ciebie.
-Widziałam wywiad... - przerwałaś ciszę - To prawda?
-Inaczej bym tego nie mówił - uśmiechnął się.
-Wychodzę! - krzyknęła przyjaciółka i trzasnęła drzwiami.
Zanurzyliście się w długiej rozmowie podjadając popcorn i truskawki w czekoladzie, które przygotowałaś. Śmialiście się, wymienialiście doświadczeniami i śmiesznymi przygodami. Po kilku godzinach nieprzerwanej rozmowy przyszła twoja współlokatorka. Harry musiał się już zbierać, bo kilka razy dzwonił już Liam. Była 1:54 w nocy. Wyszykowałaś się do spania i zasnęłaś.

Rano obudziłaś się i umyłaś. Ubrałaś jeansowe szorty, białą bokserkę i luźną bluzkę w ażurowy wzorek. Wyszłaś na zakupy. Szłaś z wielkimi siatkami, aż ktoś nagle pociągnął cię w ciemną kamienicę.
-No witam...
Przywarto cię do ściany i oświetlono wnętrze komórką. Zobaczyłaś dwie dziewczyny.
-Czy to nie ty jesteś dziewczyną NASZEGO Harry'ego?! - jedna z nich cię szarpnęła, a ty nie odpowiadałaś - A więc słuchaj, ślicznotko! On jest mój! Tylko usłyszę, że się spotykasz z którymś z nich, to pożałujesz nie tylko ty... - warknęła ruda i wyciągnęła coś z kieszeni.
Poczułaś ból. Jakby ktoś rozrywał ci nogi. Upadłaś, a one wyszły z kamienicy. Otrząsnęłaś się i z bólem wyszłaś na powietrze. W dziennym świetle zobaczyłaś na swoich udach szerokie rany, z których sączyła się krew. Uszłaś kilka kroków i ktoś przytulił cię do tyłu. Gwałtownie wyrwałaś się i odwróciłaś. To był Harry. Spanikowana zakryłaś uda siatkami.
-Pomogę ci - powiedział i chciał wziąć od ciebie zakupy, lecz się odsunęłaś.
Spoglądałaś mu przez ramię. Niedaleko stały te dwie dziewczyny. Ruda groziła ci palcem.
-Przepraszam, spieszę się... - wyjąkałaś i starając się przy nim nie rozpłakać odeszłaś kulejąc.
-Czy my ci czegoś nie mówiłyśmy?! - warknęła blondynka i znów wprowadziła w ciemność.
-Aaaaaaaaaaaaaaaa! - krzyknęłaś.
Poczułaś nieskończony ból. Ból tak wielki, że ledwo oddychałaś.
-Jeszcze raz!!! - krzyknęły i oblały ci nogi jakąś cieczą.
Osunęłaś się po ścianie zaczynając płakać.

_____________________________________
Ja jebie! Jest już ponad 6.000 wejść! Wielkie dzięki! A to mój kolejny imagine, ale 1 część. Muszę się pochwalić, że dałąm mojej pani od polskiego te imaginy i obczajcie to! Ona wyśle je w przyszłym roku szkolnym na konkursy literackie i umieści je w szkolnej gazetce! BRAWO MŁA ; D. hahaha, a teraz do rzeczy... Jeśli macie jakieś specjalne życzenia na imaginy to piszcie o kim i w jakiej sytuacji. Zostawcie swój twitter, to was poinformuję, czy jest gotowy. Mój to @natt_lipsbloow

Natt. xX.

czwartek, 21 czerwca 2012

Rozdział 28.

-Uuuuuu! – tak wszyscy skomentowali mój wygląd.
Zayn stał już w kremowym garniturze i bordowej koszuli. Poprawił również kremową muszkę i podał mi rękę.
-Do widzenia! – powiedział i chciał już wyjść.
-Stop! Jeszcze zdjęcie! – zawołała Paula, a ja przewróciłam oczami.
Pstryknęła fotkę.
-Teraz wszyscy! – zarządziła.
Każdy ustawił się do zdjęcia. W końcu mogliśmy wyjść. Gdy tylko pojawiliśmy się za drzwiami wybuchnęliśmy śmiechem. Potem wsiedliśmy do limuzyny i odjechaliśmy. Kilka minut potem dotarliśmy pod wielki budynek. Wzięłam Zayna pod rękę i weszliśmy do środka. Przy drzwiach robiono każdej parze zdjęcia, nie wiedziałam po co. Stanęliśmy przed obiektywem, zapaliła się lampka i zrobiono kolejne zdjęcie tego wieczoru. Weszliśmy na salę. Było pełno młodych ludzi z całego świata i całkiem sporo starszych osób, bo wszyscy musieli być pod okiem jakiegoś projektanta i nikt nie mógł się zgłosić do udziału w tej gali od tak sobie. Usiadłam z Zaynem na wyznaczone miejsce. Obok mnie siedziało jeszcze kilka z osób, z którymi od razu złapaliśmy kontakt. Świetnie nam się gadało i w ogóle. Nawet wymieniliśmy się numerami telefonów. Nareszcie się zaczęło. Nie mogłam uwierzyć w to, kto rozdaje nagrody i jest prowadzącym. Avan Jogia! Uwielbiałam go! Występował w „Victorius” na Nickelodeon – moim ulubionym kanale z okresów dzieciństwa. Był nieziemsko przystojny…
-Halo! Ziemia do Natalie! – śmiał się Zayn machając mi ręką przed oczami.
-Co?! – ocknęłam się.
-Zaczyna się.
-O.K. Już ogarniam – przyglądał mi się z rozbawieniem.
Było kilka kategorii, które były napisane na kartach leżących na stoliku. Każdy miał swoją.

1. Najlepszy projekt stroju codziennego (wybór wg. Głosów oddanych w Internecie)
2. Najlepszy projekt kreacji wieczorowej (wybór wg. Głosów oddanych w Internecie)
3. Najlepszy projekt stroju sportowego (wybór wg. Głosów oddanych w Internecie)
4. Najlepszy projekt kostiumu kąpielowego (wybór wg. Głosów oddanych w Internecie)
5. Najlepszy projektant i projektantka (wybór jury)
6. Najlepsza kolekcja

BONUS
• Najpiękniejsza kreacja dzisiejszego wieczoru (wybór uczestników)

Po prostu zaniemówiłam. Dużo tych „najlepszych”… Totalny brak szans. Nie wiedziałam w ogóle po co ja tu przyszłam? Dobra, zaczyna się. Avan ciągnął coś i gadał na rozpoczęcie, w końcu doszedł do pierwszej nagrody.
-A zwycięzcą jest… - nazwa kategorii ukazała się na wielkim telebimie i wszyscy zaczęli szykować się do odebrania nagrody – Podopieczna Jimmiego Choo, Natalie! – wszyscy zaczęli bić brawo.
-O szlag! – powiedziałam pod nosem oszołomiona.
-Natie! To ty! – wykrzyczał Zayn i ze szczęścia go przytuliłam.
Poszłam po statuetkę i palnęłam jakąś krótka mowę w stylu: „OMG! Naprawdę nie wiem, co powiedzieć…”. Wróciłam na swoje miejsce i położyłam trofeum na stole, na którym był też szampan i małe przekąski. Wszyscy mi gratulowali, a ja tylko się uśmiechałam i mówiłam „Dziękuję”. Avan znowu coś gadał i po chwili znowu odczytał moje nazwisko.
-Ja pier… - nie dokończyłam, bo ludzie z mojego stolika rzucili mi się na szyję, ale wiedziałam, że w tamtej chwili woleliby mi odgryźć głowę.
Znowu poszłam na scenę i zaczęłam coś biadolić o moim szczęściu. Jeszcze bardziej oszołomiona wróciłam. W dwóch następnych kategoriach nie brałam udziału, bo nie mam weny twórczej do robienia dresów, czy czegoś podobnego. Jednak kolejni wygrani na serio mieli na to pomysł, bo ich projekty były niesamowite. Sama w coś takiego bym się ubrała. Kolejne kategorie. Najlepszym projektantem był jakiś Slavko z Ukrainy. Chłopak naprawdę miał talent. Czas na najlepszą projektantkę, ale na nic nie liczyłam… No może w głębi duszy. Chwila nie pewności i znowu:
-Oczko w głowie Jimmiego Choo naprawdę ma szczęście, znów zapraszam Natalie! – wykrzyczał prowadzący.
Nie chciałam ruszyć się z miejsca. To znaczy chciałam, ale nogi mi nie pozwalały. Byłam w takim szoku, że trudno to opisać. Po chwili przyczołgałam się na scenę. Znów kazali mi coś mówić.
-Nie wiem co powiedzieć – zamruczałam do mikrofonu i na giętkich kończynach zeszłam ze sceny.
Zayn był tak samo szczęśliwy jak ja. Gdy doszłam z powrotem do stolika podniósł mnie i okręcił. To było fajne… Kolejna kategoria, ale teraz wygrani prezentowali swoje kreacje, dzięki którym odnieśli zwycięstwo, więc ja pokazałam strój codzienny i kreacje wizytową. To było coś. Na koniec Avan oddał głos jury i mieli oni spośród wszystkich zdjęć, które zrobiono nam przy wejściu wybrać najlepiej ubraną dziewczynę i chłopaka. Musieli to być oczywiście uczestnicy, a nie osoby towarzyszące. Najpierw wzięli chłopaka. Był to jakiś Amerykanin, nazywał się chyba Fred. Przyszedł czas na dziewczynę. Wszystkie siedziały, jak na szpilkach i na moje szczęście, albo nieszczęście wybrali znowu mnie. W sumie, to się im nie dziwiłam, bo wyglądałam ekstra, ale widziałam tez kilka innych naprawdę ładnych sukienek.
-Pan Choo może być dumny – zapowiedzieli – Oto najpiękniejsza kreacja dzisiejszego wieczoru – zesztywniałam, bo Jimmy miał tylko mnie pod opieką – Zapraszamy dzisiejszą kilkukrotną zwyciężczynię, Natalie!!! – krzyknęli wszyscy razem.
Widziałam wszystkie spojrzenia zazdrosnych dziewczyn. Najchętniej to zabiłyby mnie. Poszłam na scenę i znowu kazali mi wygłosić przemowę, tym razem była ona dłuższa.
-OMG! To serio wielkie wyróżnienie. Jestem w takim szoku, że sama bym się nie zdziwiła, gdybym zaraz tu leżała nieprzytomna – mimo nienawiści do mnie wszyscy się zaśmiali – Wcześniej nie umiałam nic powiedzieć, lecz teraz mnie olśniło. Nie wiedziałam, czy na poważnie chcę zajmować się modą, ale te nagrody, to dla mnie takie docenienie. I teraz już wiem, że nie chcę studiować prawa, ale być projektantką. Będę dążyła, żeby być najlepsza i dzisiejszy wieczór daje mi na to szanse. Naprawdę dziękuję wszystkim, którzy głosowali na moje projekty w Internecie i jury, którzy zagłosowali tu. Oraz dziękuję moim cudownym przyjaciołom – rozryczałam się – Którzy… - ciągnęłam drżącym głosem – Zachęcali mnie ku rozwijaniu się w tym kierunku. Nie mogę też zapomnieć o panu Choo, dzięki któremu stałam się hm… Popularniejsza w tej branży – zaczęłam szlochać i przyjmować gratulacje, a potem dostałam już moją nagrodę. Gdy schodziłam ze sceny Avan zapytał:
-A tak prywatnie, to spotykasz się z kimś? – wszyscy zrobili „Uuuuu”.
-Nie – odpowiedziałam z uśmiechem.
-To może dałabyś się zaprosić na kawę, czy coś…? – zapytał.
-Wiesz… - zaczęłam – Jak ten szok trochę opadnie, to dam ci znać – powiedziałam i zeszłam ze sceny.
Byłam taka szczęśliwa! Avan Jogia zaprosił mnie na randkę!!! Aaaaaaaaaa! Od tego nadmiaru emocji zaczęła mnie boleć głowa, a tu jeszcze wywiady i impreza. Nie miałam już siły, więc jak najszybciej udzieliłam wywiadów. Pytali, czy cos mnie łączy z Zaynem, że z nim tu przyszłam, pytali jeszcze o Harrego, ale uniknęłam tego tematu.
-Chce ci się iść na to party? – zapytałam.
-Nie wiem, ale widzę, że jesteś zmęczona. To będzie zbrodnia, że pobiłaś rekord i nie pokażesz się na tej imprezie…
-Ehh… To chodźmy na godzinę, a potem zmywamy się do domu, O.K.?
-Jak sobie życzysz – uśmiechnął się i zaprowadził na przyjęcie.
Byliśmy tam tyle, na ile się umawialiśmy. Zayn wciągnął mnie na mini scenę na występ karaoke. Nie chciałam śpiewać, ale po licznych namowach zaśpiewaliśmy „Another World” i „Tell me a lie”. Daliśmy fajny koncert i dużo się śmialiśmy. Zmęczeni wróciliśmy do domu. Na szczęście mogłam trochę pospać, bo wywiad w programie miałam dopiero na 10:00. To małe pocieszenie, ale zawsze coś. Wróciliśmy do domu. To znaczy Zayn wrócił, a ja w połowie odpłynęłam w samochodzie. Wszyscy oglądali TV i relacje z dzisiejszej gali.
-Natie!!! – krzyknęli, gdy zobaczyli mnie w drzwiach.
-Cicho! – syknął mulat niosąc mnie na rękach.
Było dużo cichych pisków. Słyszałam kroki, to był Zayn, który niósł mnie do pokoju. Położył mnie na łóżku, zdjął mi buty i przykrył. Myślał, że śpię.
-Śpij dobrze … - powiedział i przykrył mnie kołdrą.
Drgnęłam, a on chyba się wystraszył, bo odsunął się. Nadal miałam opuszczone powieki. Wyszedł, a ja już całkowicie pogrążyłam się we śnie.


~~~~~~~NASTĘPNY DZIEŃ~~~~~~~


Obudziłam się około 9:00 rano. Bolała mnie głowa i przez to nie chciało mi się wstać. Gdy już trochę się ocknęłam przypomniałam sobie, że dziś mam wywiad.
-Szlag! – przeklęłam i zaczęłam się szybko zbierać


__________________________
No i jest już 28. Przepraszam, że ostatni rozdział wam się nie podobał bo nic się nie działo, ale niektóre muszą być takie. W nagrodę wstawiam nowy i mam nadzieję, że was zadowoli ;) Spokojnie akcja się rozkręci, ale to jeszcze troszeczkę. Czekamy na wasze komentarze. 
Love you all. - Paula xx

wtorek, 19 czerwca 2012

Rozdział 27.

Postawiłam kubek na krześle, na którym siedziałam i podbiegłam do swojej mamy. Rozryczana jak dziecko przytuliłam się do niej. Czułam się tak jak wtedy, gdy rozwaliłam sobie kolano na rowerze. Tak samo mnie przytuliła.
-Nie płacz kochanie – powiedziała cała uśmiechnięta – Jeszcze nie umieram – zaśmiała się.
Paula przywitała się także ze swoją mamą, lecz ona nie płakała. Przywitałam się też z jej mamą, a ona z moją. Dałyśmy im kawy i poszłyśmy na parking.
-Auto dobrze się sprawuje? – zapytała moja rodzicielka.
-Tak… Już przeżyło kilka wypadków.
-No z tobą to nigdy nic nie wiadomo…
Wszystkie się zaśmiałyśmy. Włożyłyśmy walizki do bagażnika i ruszyłyśmy. Ja, jako starsza prowadziłam. Mama siedziała koło mnie, a Paula ze swoją na tylnich siedzeniach. Puściłam muzykę na full, tak jak zawsze to robiłam. Mama ściszyła, a ja znów zgłośniłam. I tak robiąc sobie na złość dojechałyśmy do domu.
-Już zapomniałam, jak tu pięknie – powiedziała moja rodzicielka.
-Ty się nie przyzwyczajaj, bo wychodzimy – powiedziałam.
-Ale gdzie – obie się zdziwiły.
-Na zakupy!!! – krzyknęłyśmy obie z Paulą – No wiesz, tak znane dziewczyny muszą się pochwalić mamami laskami, co nie?
-Jesteście jeszcze bardziej szurnięte – przyznały, a my się zaśmiałyśmy.
Z Pauline szybko pobiegłyśmy z walizkami do domu, wrzuciłyśmy je do salonu i zanim się obejrzeliśmy, silnik był już włączony. Podjechałyśmy pod najlepsze centrum handlowe w Londynie.
-My płacimy! – krzyknęłyśmy i zaczęłyśmy biegać po sklepach, jak szalone.
Kupiłyśmy sobie wszystkie cudowne rzeczy. Każda z nas z co najmniej 20 torbami szła w stronę kawiarni. Musiałyśmy coś zjeść. Zamówiłyśmy gorącą czekoladę i po 2 muffiny. Były pyszne.
-Kupiłyśmy sobie ciuchy i chcecie, żebyśmy się w nie, nie zmieściły? – zapytały mamy dopijając czekoladę.
-Jesteście chude, spoko… Najwyżej Natie wam je poszerzy – powiedziała wyszczerzona Paula i puściła do mnie oko.
-Aha, mamo. Jutro przychodzą na wieczór nasi znajomi.
-Chętnie ich poznamy – powiedziały.
-Tak, tylko że mnie i Zayna nie będzie.
-Dlaczego? Myślałam, że kochasz Harrego, a tu się z jego przyjacielem umawiasz? – zapytała moja mama.
-Idę na rozdanie nagród dla młodych projektantów, a on będzie mi towarzyszył – sprostowałam.
-Aha, więc O.K. – i zabrała się za 2 muffina



~~~~~~~następny dzień~~~~~~~



Piątek, 7:00 rano. W szkole musze być za 2 godziny. Wstałam i poszłam do łazienki. W drugiej była Paula. Wiedziałam to, gdyż suszarka była w już ruchu. Zawsze musiała wstawać wcześniej, bo nie mogła się wyrobić. Umyłam włosy, zęby, twarz i zrobiłam makijaż. Było dość ciepło, więc w pierwszy dzień szkoły postawiłam na jeansy, koszulę oraz moje ulubione buty (LOOK). Uczesałam się w wysoką kitkę i zeszłam na dół. Po kuchni krzątały się mamy.
-Boże! Jak mi tego brakowało! – krzyknęłam i poszłam do stołu.
-Dlaczego się pomalowałaś? – zapytała moja mama.
-No za tym, to już tak bardzo nie tęskniłam – powiedziałam pod nosem.
Było po 8:00, a Paula dalej siedziała w łazience.
-Pauline! – krzyknęłam – Mam cię odwieść, czy siedzisz tam dalej?! – darłam się dalej – Dla kogo ty się tam tak stroisz? Przecież Nialla tam nie będzie! – drzwi momentalnie się otworzyły i przyjaciółka zbiegła po schodach.
-Masz rację, idziemy! – zarządziła, a ja się roześmiałam.
-Najpierw śniadanie, moja droga! – usłyszałyśmy z kuchni.
-Ja swoje mam… - powiedziałam przyjaciółce i pomachałam papierową torebką.
Paula poszła po swoje śniadanie i wróciła z kanapką w ręku.
-Mama mi wcisnęła – powiedziała z zaciśniętymi zębami.
-hahahahaha! – zaczęłam się śmiać – A od kiedy to ty nie chcesz jeść?
-Chcę, ale wolę twoje kanapki... – powiedziała.
-Te ci nie smakują? – zapytałam.
-Smakują, ale ty mi swoich nie wciskasz na siłę.
-hahahahaha! – odpowiedziałam i poszłyśmy do auta –Będziemy o 14:00 – krzyknęłam jeszcze do mam.
Wsiadłyśmy do samochodu
–Tylko nie nakrusz – rozkazałam i ruszyłam.
Odwiozłam Paulę do szkoły i pojechałam do swojej. Gdy zajechałam na parking prawie wszyscy się patrzyli na moją furę, a niektórzy zagwizdali. Zignorowałam to. Zaparkowałam i weszłam przez główne drzwi do budynku. Znowu oczy były zwrócone na mnie. To trochę mnie przerażało, ale szłam dalej. Wyciągnęłam z szafki potrzebne książki.
-Cześć Natie! – zawołała Samanta z drugiego końca korytarza i podbiegła do mnie.
-Cześć. Jak się masz? – zapytałam.
-Wszystko O.K. Jak tam mama?
-Znakomicie, wczoraj szalałyśmy po sklepach.
-Ohhh… Zazdroszczę ci – westchnęła – Moja cały czas jest zajęta.
-Dziś zrobiła mi śniadanie – powiedziałam patrząc z wyrzutem na moją torebkę ze śniadaniem.
-hahahaha! Brawo! – zaśmiała się Sam.
-Co teraz masz?
-Historię, boże! Ale nuda! – jęczała.
-Ja też. Hm… To jeden z przedmiotów, które mnie interesują, więc myślę, że będzie O.K.
-Usiądziemy razem?
-Spoko… Idziemy? – zapytałam.
Szłyśmy przez długi korytarz. Oglądało się za nami dużo ludzi. Uwielbiam to uczucie. Lekcje minęły spokojnie. Obyło się bez krzyków z czego byłam zadowolona. Pojechałam po Paulę do szkoły. Była strasznie przygaszona. Znowu…
-Co się stało? – zapytałam.
-Nic – odpowiedziała i uśmiechnęła się sztucznie.
Dotarłyśmy do domu. Od razu zaczęłam przygotowania do dzisiejszego wieczoru. Rozpuściłam włosy i kosmyki z przodu, bokami wylądowały z tyłu. Dodałam błyszczącą spinkę. Na powieki nałożyłam srebrny, brokatowy cień, zrobiłam cienkie czarne kreski, pociągnęłam jeszcze raz tuszem rzęsy, spryskałam się różowa Hannah Montana i pomalowałam usta błyszczykiem. Włożyłam swoją sukienkę, buty i biżuterie. Jednym słowem błyszczałam (LOOK). Powoli zeszłam po schodach.

Kolejny imagine

Hej Wam! Napisałam kolejnego imagina i znoowu proszę o recenzję! ; D.


Jedziesz na wakacje do cioci, która mieszka w Anglii. Masz 15 lat. Na lotnisku odbiera cię twoja krewna cała uśmiechnięta, bo jesteś jej ulubioną siostrzenicą. Jedziecie do domu i zostawiacie bagaże. Idziesz się odświeżyć, bo wychodzicie w odwiedziny do przyjaciółki twojej cioci. Ma ona syna. Przebierasz się w jeansowe spodenki i białą bluzkę z Daisy z rękawkiem 3/4 z marszczonymi rękawkami. Idziecie niecałe 2 minuty. Drzwi otwiera wam kobieta.
-Cześć Anne! - mówi twoja ciocia.
-Cześć! Wejdźcie, zapraszam - uśmiechnęła się do ciebie przyjaźnie - Ty pewnie jesteś [T. I.] ! [I. T. C.] wiele mi o tobie opowiadała. Nie mogła się doczekać twojego przyjazdu! Chodź, przedstawię ci mojego syna, siedzi w ogrodzie.
Anne wzięła szklanki z lemoniadą i ciasto. Po drodze do ogrodu rozśmieszałaś je. Gdy śmiejąc się byłyście już na tarasie spojrzał na was chłopak w loczkach siedzący na białym hamaku.
-To jest właśnie mój syn, Harry - powiedziała brunetka uśmiechając się.
-Cześć! - podał ci rękę - Chodźmy tam - powiedział i zaprowadził cię na hamak.
Rozmawialiście dość długo cały czas się śmiejąc. Dowiedziałaś się, że ma 16 lat i lubi śpiewać. Miło spędziliście ze sobą czas. Było już późno, więc musiałyście się zbierać.
-Może jutro pójdziemy do aquaparku? - zapytał.
-Jest tu taki? - zapytałaś.
-No pewnie!
-Ohh! To świetnie! To do zobaczenia o 14:00?
-Do zobaczenia - powiedział i przytulił cię na pożegnanie.

Następny dzień spędziliście razem wygłupiając się i śmiejąc w aquaparku. Jeździliście na kolejkach i korzystaliście z różnych innych atrakcji.

Mama pozwoliła zostać ci w Anglii. Chodziłaś z Harrym do szkoły, lecz do innej klasy. Byliście najlepszymi przyjaciółmi. W mieście pojawiły się ogłoszenia o X-FACTOR. Od razu poradziłaś Harremu, aby się zgłosił. Wybrałaś mu piosenkę waszego ulubionego piosenkarza Steviego Wondera "Isn't she lovely". Poszłaś z nim na przesłuchania. Towarzyszyła wam jeszcze jego mama. Gdy zaśpiewał miałaś oczy pełne łez. Oczywiście przeszedł dalej. Gdy zszedł ze sceny odsunęłaś kawałek dalej, by mógł nacieszyć się swoim szczęściem najpierw z mamą. On jednak ominął ją i najpierw podbiegł do ciebie. Rzucił ci się w ramiona i podniósł do góry, jednocześnie okręcając wokoło. Poszliście to uczcić we dwóję do waszej ulubionej lodziarni. Potem udaliście się na spacer.

Harrego złączono w zespół z Zaynem, Liamem, Louisem i Niallem. Nie znałaś ich. Przez pierwsze 2 tygodnie zadzwonił 3 razy. Miałaś nadzieje, że zadzwoni. Sama to robiłaś, jednak on nie odbierał.

Minęły 2 lata. Zespół, w którym był twój były przyjaciel rozkręcił się i podbijał powoli cały świat. Zaczęłaś pracować dorywczo jako projektantka mody z Jimmim Choo. Byłaś w tym najlepsza. Zawsze lubiłaś projektowanie i to pomagało ci w dobieraniu ładnych dodatków i strojów. Chodziłaś jeszcze do szkoły. Była 16:00. Wróciłaś do domu. W salonie siedziała twoja ciocia i Anne. Przywitałaś się z nimi.
-O! Moje ulubione ciasto!
Wzięłaś talerzyk i nałożyłaś sobie spory kawałek. Usłyszałaś otwieranie się drzwi od łazienki.
-Cześć [T. I.] !
Spojrzałaś skąd dochodzi głos i zamarłaś w bezruchu. Rzuciłaś talerzem w stół i pobiegłaś do pokoju na górę. Po chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich Harry.
-Wyjdź! - krzyknęłaś.
-[T. I.] o co chodzi? - zapytał łagodnie.
-O co chodzi?! - wrzasnęłaś - Byłeś moim przyjacielem! Wszystko robiliśmy razem, ale jak dostałeś się do X-FACTOR na żywo to urwałeś kontakt. Dzwoniłeś tylko przez pierwsze 2 tygodnie i to tylko 3 razy!!! - wygarniałaś mu - Potem zupełna cisza! Przez pół roku miałam nadzieję, że zadzwonisz, odezwiesz się, ale nie!!! Potem przestałam wierzyć, bo wiedziałam, że nie zadzwonisz. Przez 2 lata ani razu się nie odezwałeś - zaczęłaś płakać - Nawet głupiego SMSa nie wysłałeś i teraz pytasz o co chodzi?! Nie chcę cię znać! Rozumiesz?!
Wybiegłaś z pokoju, a potem z domu. Podczas twoich wyrzutów drzwi były otwarte. Harry zszedł na dół.
-Czy to prawda?! - krzyknęła Anne - Nie odzywałeś się do niej przez 2 lata?!
-Mamo...
-Zejdź mi z oczu - krzyknęła - Ja cię tak nie wychowałam, przecież byliście przyjaciółmi.
Podczas gdy Anne krzyczała na Harrego ty biegłaś chodnikiem. Naprzeciwko szło dwóch chłopaków. Jeden z nich popchnął kolegę, kiedy ty przebiegałaś obok. Wpadł on na ciebie. Leżałaś na chodniku. Po chwili usiadłaś i spuściłaś głowę w dół.
-Czy ty nie masz oczu?! - wydarłaś się na całe gardło.
-Przepraszam, to on mnie popchnął - powiedział mulat.
-Bardzo mądrze - warknęłaś i płacząc chciałaś odejść - Zostaw mnie! - krzyknęłaś.
-Nie mogę...
-Co?! Dlaczego?!
-Nie mogę zostawić płaczącej dziewczyny, w dodatku tak pięknej...
-Puść mnie, bo pożałuj...
-Ej, czy ja cię nie znam? - odezwał się drugi.
-Nie sądzę - zmierzyłaś go - Bo ja was na pewno nie.
-Co?! Ty nas nie znasz?!
-A powinnam? - zapytałam zniecierpliwiona.
-Już wiem! Zayn, czy to nie ona jest na tapecie w telefonie Harrego?
-To na pewno nie ja...
-To jesteś ty! Na 100% !
-To pomyłka!
-Mówię ci, ze tak! Czy ty nie znasz Harrego Stylesa? Mieszka niedaleko... Miał taką przyjaciółkę, ale Paul nie pozwolił się z nią kontaktować - zamyślił się - Jesteś do niej bardzo podobna.
-[T. I.] !!! - Harry biegł w waszą stronę i krzyczał twoje imię.
-O Jezu...
Uciekłaś, lecz on cię dogonił.
-Zostaw mnie...
-Proszę, wysłuchaj mnie! To Paul nie pozwolił mi się kontaktować z tobą! Fanki myślałyby, że jesteśmy razem i spadłaby nam popularność...
-Dla ciebie ważniejsza jest popularność?!
-Nikt nie jest ważniejszy od cieb... - urwał - Proszę wybacz mi.
-Nie odzywałeś się 2 lata - przypomniałam - Choć w tajemnicy mogłeś wysłać jednego SMSa, ale nie... Więc dlaczego ja miałabym się odzywać do ciebie teraz, kiedy ty tego chcesz?!
-Zależy mi na tobie! Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, proszę! - rzucił się na kolana.
Odeszłaś do domu. Anne już nie było.
-[T. I.] , mam nadzieję, że nie będziesz się gniewać, ale zaprosiłam Anne, Gemmę, Harrego i jego przyjaciół na grilla jutro.
-Nie ma sprawy... - uśmiechnęłaś się lekko i poszłaś do siebie.
Przyszykowałaś się do spania i myślałaś o tym, co powiedział Harry i dwaj chłopacy o jakimś Paulu.

Słońce już zachodziło. Wszyscy zaproszeni siedzieli już w ogrodzie przy ognisku. Ty właśnie umyłaś włosy i szykowałaś się do zejścia na dół.
-Schodzisz? - zawołała ciocia.
-Tak! - krzyknęłaś wychodząc na taras.
Nie zdążyłaś wysuszyć i rozczesać swoich długich, kręconych włosów. Zjechałaś do ogrodu po rynnie. Zawsze tak robiłaś z Harrym, gdy byliście młodsi.
-To jest Zayn, Louis, Liam i Niall - loczek wskazał na swoich przyjaciół.
-My się chyba znamy - uśmiechnęłam się do Louisa i Zayna.
Zayn i Harry zrobili mi miejsce pomiędzy sobą.
-[T. I.] możesz przynieść z kuchni talerze i sztućce? - zapytała twoja ciocia.
Wstałaś, a Zayn za tobą.
-Pomogę ci! - zaoferował się.
Szliście wzdłuż ściany gęsiego. Zayn przyspieszył i złapał cię w pasie. Znieruchomiałaś. Poczułaś jego ciepły oddech na swojej szyi.
-Jesteś piękna... - szepnął i musnął twoją szyję.
-Niesiecie to, czy nie? - zapytała Gemma, a wy w jednej chwili odskoczyliście od siebie.
Weszłaś z nim do kuchni. Nie mogłaś dosięgnąć talerzy. Stanęłaś na szafce kuchennej i sięgnęłaś je. Wzięłaś ręcznik i siedząc na blacie szafki przecierałaś je. Zayn podszedł i stanął przed tobą. Objął cię i przysunął bliżej. Mieliście się pocałować, ale odsunęłaś głowę w drugą stronę. Zrozumiał aluzję i pomógł ci zanieść talerze i sztućce do ogrodu. Siedzieliście przy ognisku, kiedy zamiauczał kot.
-Ćśśśśś! - powiedzieliście z Harrym.
Szczeknął pies. Liczyliście, ile razy da głos. Było powyżej 3, więc pobiegliście wokół domu. To była taka zabawa, którą wymyśliliście, gdy było wam nudno. Oboje do tej pory w nią graliście. Byłaś parę centymetrów za Harrym. On wziął cię za rękę, żebyście mogli wyrównać bieg. W pewnej chwili przewrócił się i pociągnął cię za sobą. Wylądowałaś na jego brzuchu. Prawie stykaliście się ustami. Wasze oczy śmiały się do siebie.
-Wybaczysz mi? - szepnął.
-Tak...
Po twojej odpowiedzi przyciągnął cię bliżej siebie i namiętnie pocałował.
-Nawet nie wiesz, jak dawno chciałem to zrobić - uśmiechnął się do ciebie, co odwzajemniłaś tym samym. Wróciliście do reszty trzymając się za ręce.
-Wiedziałyśmy, że to prędzej, czy później nastąpi - powiedziała twoja ciocia i Anne na wasz widok.
Uśmiechnęliście się tylko i mocniej przytuliliście.

niedziela, 17 czerwca 2012

Mój imagine ;o .

Hej! Mała prośba... Napisałam imagine (tak, ja) i chciałabym, żebyście go przeczytali i dali recenzję, bo nie wiem, czy pisać takie coś dalej :) . Natt. xX.


Jesteś modelką. Od niedawna zajmujesz się tym zawodem. Świetnie ci to idzie. W przerwach słuchasz One Direction, bo to twój ulubiony zespół. Dostałaś propozycję sesji o tytule "Damska wersja One Direction". Chłopcy mieli zrobić sobie z tobą sesję. Najpierw miałaś pozować sama, a później z nimi. Dziękowałaś swojemu menagerowi i poszłaś na plan zdjęciowy. Przerobili cię na stylówę Harry'ego. Bawiłaś się przed obiektywem, a fotograf cię pochwalał. Przerobili cię na Louis'a, Niall'a, Liam'a, a na koniec Zayn'a. Miałaś ubraną różowo-szaro-białą bejsbolówkę, jeansowe spodenki, białą bokserkę, różowe Conversy, różową bandankę, a ze spodni zwisały ci białe szelki. Gdy pozowałaś, akurat przyszli chłopcy. Widzieli, jak się bawisz i to dla ciebie przyjemność. Gdy skończyłaś sesję solową dopiero ich zauważyłaś. Zarumieniłaś się na widok Harry'ego, którego lubiłaś najbardziej. Najpierw sesja z Zayn'em, bo byłaś już ubrana podobnie do niego. Wygłupiałaś się z nim przed aparatem, a potem z Louis'em, Liam'em, Niall'em. Przyszedł czas na Herry'ego. Serce ci przyspieszyło, ale nie chciałąś dać tego po sobie poznać. Trochę się spięłaś.
-[T.I.] o co chodzi? - zapytał fotograf - Przed chwilą szło ci świetnie... Rozluźnij się!
Nie chciałaś wyjść na sztywniarę, więc udawałaś, że pozujesz z kimś innym. Udało ci się! Zdjęcia wyszły wspaniale. Na koniec grupowe zdjęcie z twoim ulubionym zespołem.

Następnego dnia wstałaś, ogarnęłaś się i poszłaś na spacer ze swoją przyjaciółką, która była w ciąży. Przyjaźniłyście się od 15 lat i spędzałyście ze sobą każdą wolną chwilę.
-Kogo my tu mamy? - usłyszałaś głos, a gdy się odwróciłaś zobaczyłaś chłopców z 1D.
-Nie zostawiłaś swojego numeru... - szepnął smutno Harry, ale wszyscy to usłyszeli.
Twoja przyjaciółka stała jak wryta. Po chwili przedstawiłaś sobie wszystkich. [I.T.P.] strasznie się cieszyła, że w końcu ich poznała. Aż za bardzo...
-[T.I.] , wody mi odchodzą! - krzyknęła i usiadła na ławkę.
Pobiegłaś po samochód i przyjechałaś nim pod ławkę. Usiadłaś z przyjaciółką z tyłu, a z przodu usiadł Niall i Harry. Zajechaliście pod szpital. Pobiegłaś na porodówkę. Siedziałaś przy niej i starałaś się nie zemdleć. Chłopcy siedzieli przed drzwiami, bo ich nie wpuszczono. Nagle maszyna zaczęła hałasować. Okazało się, że twoja przyjaciółka umrze, jeśli urodzi. Ona nawet się nie wahała.
-Zaopiekuj się nią - szepnęła - Niech się nazywa [imię twojej przyjaciółki, a drugie twoje imię].
Umarła. Dali ci zawiniątko na ręce. Dziewczynka miała zamknięte oczy. Była podobna do dziewczyny, która jeszcze przed chwilą była twoją przyjaciółką.
-Poradzimy sobie... - powiedziałaś do małej i rozpłakałaś się.
Zabrali dziewczynkę, a ty wybiegłaś z sali. Osunęłaś się po ścianie i gorzko płakałaś.
-Ona umarła... - szepnęłaś i wtuliłaś się w Harry'ego.

Jesteście na pogrzebie. Wszyscy już poszli oprócz ciebie, małej i chłopców z 1D. Trzymałaś dziewczynkę na rękach.
-Będzie dobrze, musi być... - zapewniłaś ją i po kilku minutach odeszłaś.

Następnego dnia po południu twoja podopieczna słodko spała w swoim pokoiku. Ty siedziałaś w salonie przykryta kocem i z laptopem na kolanach. Oglądałaś wszystkie zdjęcia twoje i [I. T. P.] odkąd się poznałyście i płakałaś. Ktoś pukał, ale nie otworzyłaś. To był Harry. Wszedł do środka.
-[T. I.] ... Jesteś? - zapytał i zajrzał do środka.
Gdy zobaczył cię płaczącą podbiegł do ciebie i przytulił.
-Co się stało? - zapytał.
-Tęsknię za nią... - odpowiedziałaś.
-Proszę, nie płacz... Masz [I. D.] , Zayn'a, Liam'a, Danielle, Louis'a, Eleonor, Niall'a, rodzinę. Masz mnie... - szepnął i lekko cię pocałował.
Muskał swoimi ciepłymi ustami twoją szyję kładąc się na tobie. Po chwili przeniósł cię do twojej sypialni. Kochaliście się... Mała zaczęła płakać, gdy leżeliście wsłuchując się w swoje oddechy. Ubrałaś szlafrok i poszłaś do jej pokoju. Gdy się uspokoiła poszłaś do łazienki w swojej sypialni. Stanęłaś przed lustrem. Po twoim policzku spłynęła pojedyncza łza. Za tobą przyszedł tam Harry.
-Przepraszam... - szepnęłaś.
-Za co? - zapytał zdezorientowany.
-To nie powinno się stać. Nie chcę już przelotnych związków, nie mogę... Muszę myśleć nad przyszłością [I. D.].
-[T. I.] , ja nie chcę, żeby to była przelotna znajomość... - szepnął i namiętnie cię pocałował.

Minęło kilka lat. [I. D.] urosła. W pełni przypominała twoją przyjaciółkę. Mieszkałyście z Harry'm w kupionym przez was apartamencie. Zaadoptowaliście córkę zmarłej przyjaciółki. Nie jesteście małżeństwem, ale on ci się oświadczył. Codziennie opowiadasz dziewczynce o jej mamie. Mała mówi na was ciociu i wujku. Przed snem mówi do swojej prawdziwej mamy, co ją spotkało w dzisiejszym dniu i wtedy do niej tylko używa słowa "mamo".

piątek, 15 czerwca 2012

Rozdział 26.

Podszedł do mnie, wziął na ręce, zaniósł do salonu i dosłownie rzucił na Zayna. Przyprowadził Harrego i przytulił.
-Już nikt nas nie rozdzieli… - powiedział głaszcząc lokatego po głowie – A ty, moja droga…! – powiedział i rzucił się w moją stronę – Łaskocz Zayn!
Oboje zaczęli mnie łaskotać, a ja się śmiałam jak wariatka. Lou już przestał i wrócił do Harrego, który śmiał się z całej sytuacji, tak jak reszta.
-Zayn, stooooop! – krzyknęłam – Przestań!
Przewróciliśmy się na podłogę. Dalej byłam łaskotana. Wezbrałam w sobie wszystkie siły i złapałam go za ręce, a następnie przewróciłam na plecy.
-Zostawisz mnie już?!
Wszyscy się śmiali.
-No wiesz co? Dziewczyna cię położyła… - zaczął krzyczeć Louis.
Zeszłam z chłopaka i ruszyłam z powrotem do kuchni po drodze słysząc brawa. Nałożyliśmy z Harrym danie na talerze cały czas się śmiejąc. Niall i Paula dostali podwójną porcję. Chłopcy włączyli drugi film i tak spędziliśmy resztę dnia, wieczoru oraz nocy.


~~~~~~~kilka dni później~~~~~~~



Zeszłam w piżamie na dół na śniadanie. O dziwo byli już u nas chłopcy.
-Cześć śpiochu! – powiedziała Pauline.
-Hej… - nalałam sobie soku pomarańczowego i usiadłam na blacie.
-Sukienka już przyszykowana?
-Na co? – zapytałam.
-No na tą galę…
-Nie wiem, czy idę – wszystkie oczy skierowały się na mnie.
-Przecież tak się cieszyłaś, to jest taki prestiż! I ty sobie mówisz, że nie idziesz?! – żachnęła się Paula.
-Nie wiem… Nie mam  z kim. Przecież nie zabiorę przyjaciółki, bo pomyśleliby, że interesuje mnie ta sama płeć, a jestem singlem. Nie wypada iść samemu.
-A o której to jest? – spytał Zayn.
-O 19:00 się zaczyna.
-Więc ja z tobą chętnie pójdę.
-Serio?! – zakrztusiłam się sokiem.
-Serio – powiedział śmiejąc się i klepiąc mnie po plecach.
-To ja idę wybrać sukienkę! Baay! – rzuciłam i pobiegłam na górę.


~~~~~~~KILKA DNI PÓŹNIEJ~~~~~~~



Przez te kilka dni nie robiliśmy nic specjalnego, bo pogoda nam nie pozwalała. Przechodziły burze i prawie cały czas padało, więc wszyscy spotykaliśmy się u kogoś w domu i wymyślaliśmy sobie zajęcia. Oczywiście zrobiliśmy też imprezę urodzinową dla naszego Daddy Direction. Wynajęliśmy klub i zatrudniliśmy organizatorkę imprezy, więc nie praktycznie nie musieliśmy za dużo robić. Liam był nieźle zaskoczony. Wszyscy świetnie się bawiliśmy ale nie mogliśmy za bardzo zabalować, bo trzeba było dziś wstać do szkoły. To znaczy ja i Paula, bo dziś niestety zaczyna się rok szkolny. Los tak chciał, że nie chodzę do szkoły z Paulą. Ubrałam się (LOOK), uczesałam, umalowałam i już byłam gotowa do wyjścia. Poszłam na pieszo, żeby nikt nie pomyślał o mnie, że jestem jakaś rozpieszczona i pusta, już pierwszego dnia. Poszłam do wyznaczonej klasy. Nauczyciel jest spoko. Nawet zabawny. Podał nam plan oraz każdemu z osobna numer szafki i szyfr do niej. Poszłam ją obejrzeć. Szafka, jak szafka. Przykleję kilka zdjęć, na których jestem z przyjaciółmi z Polski i stąd, i będzie ładnie.
-Cześć! – usłyszałam za sobą i odwróciłam się.
-Hej – odpowiedziałam, po czym się uśmiechnęłam.
-Jesteś nowa, prawda? – zapytała mnie dziewczyna.
-Tak… Aż tak to widać?
-Nie… Po prostu każdy nowy ogląda swoją szafkę – zaśmiałyśmy się – Jestem Samanta, a ty?
-Natalie, miło mi – znowu się uśmiechnęłam – W której jesteś klasie?
-Drugiej, a ty?
-Ja też. Czy ja cię nie widziałam w klasie pana Smitha?
-Tak… Czyli będziemy chodzić razem do klasy – ucieszyła się.
-Ekstra, przynajmniej jedna osoba, którą już znam – uśmiechnęłam się.
-Wiesz, jeśli skończyłaś oglądać swoją szafkę – roześmiałyśmy się – To możemy przejść się do MSC.
-O.K. – odpowiedziałam, zamknęłam szafkę i ruszyłyśmy.
Po drodze opowiadałam jej o sobie i na odwrót. Jest zabawną osóbką i do tego bardzo ładną. Ma proste, blond włosy i zielone oczy. Lecz jej tęczówki w niczym nie oddawały barwy oczu Harrego. Nikt nie miał takich hipnotyzujących, jak on. Zamówiłyśmy sobie shake i udałyśmy się na spacer do parku. Gdy skończyłam opowiadać jej o moim życiu  i przyjaciołach w Polsce, to zaczęłam o tych w Londynie.
Od razu wiedziałam, że skądś cię znam! – krzyknęła – Ale nie wiedziałam skąd…  To ciebie Harry Styles pocałował, prawda?
-Ehh… No tak – przypomniał mi się ten cudowny wieczór.
-Słyszałam, że nie jesteście już razem, co nie?
-Już nie… - odpowiedziałam.
-Tęsknisz za nim! – wywnioskowała radosna.
-Skąd ty to wiesz? – zapytałam.
-Widać to. Jak o nim opowiadałaś, gdy byliście razem i już nie razem.
-Dobra jesteś…
-Nie chcę się przechwalać, ale w sprawach sercowych jestem mistrzem – roześmiałyśmy się.
-O.K. Zapamiętam na przyszłość.
Zadzwonił mój telefon.
-Tak? Aha… No O.K. Postaram się. Pa! – mówiłam do słuchawki – Samanta, przepraszam, ale muszę lecieć. Przyleciała moja mama z Polski i muszę ją odebrać z lotniska.
-Nie ma sprawy.
-Wymieńmy się numerami, co?
-Dobry pomysł – powiedziała.
-Zadzwonię! – krzyknęłam i pobiegłam w swoją stronę.
Złapałam jakąś taksówkę. Paula już tam była naszym samochodem. Podjechałam na lotnisko, zapłaciłam za kurs i popędziłam do przyjaciółki. Stała z czteroma kubkami kawy przy okazji jeden mi wręczając.
-Dzięki…
-A ty gdzie byłaś? Przecież wszyscy już dawno skończyli.
-Tak, ale poznałam nową koleżankę, Samantę. Jest strasznie śmieszna – Paula posmutniała – Nie martw się! Ciebie nikt mi nie zastąpi i nigdy o tobie nie zapomnę – pocieszyłam ją i przytuliłam – Tylko muszę się z kimś trzymać, bo ty jesteś w innej szkole – powiedziałam trochę smutna.
-Masz rację – uśmiechnęła się.
-Będzie mi cię brakowało na przerwach – powiedziałam.
-Ohh… Mi ciebie też – zaśmiałyśmy się.
Czekałyśmy jeszcze kilka minut. Po chwili w drzwiach pojawiły się nasze mamy. 

______________________________
Proszę, oto 26 ;) Bardzo szybko pojawiło się 5, a nawet 6 komentarzy, WOW byłam zaskoczona ;p Tak więc teraz może 7 ? Dacie radę? Wiem, że tak ;) 
Co do weny, to na razie nienajlepiej, ale mamy dużo napisane, więc czasu do napisania następnych rozdziałów jest dużo. Jakoś się postaramy i coś naskrobiemy ;)
A jak tam emocje na EURO? Jutro ważny mecz, a jeśli go wygrają to będę miała strefę kibica na szkolnym balu hahah ;D Fajnie by było. Trzymamy kciuki i jutro kibicujemy ;))
Love you all - Paula xxxx

czwartek, 14 czerwca 2012

Rozdział 25.


~~~~~~~następny dzień~~~~~~~



Zeszłam na dół, żeby zrobić sobie śniadanie. Chłopcy zostali na noc. Zrobiłam im zdjęcie, jak śpią na sofie. Lou miał jedną nogę na stole, a druga leżała na oparciu. Zayn miał głowie na poduszce sofy, ale resztę ciała na dywanie, Liam leżał całkiem przy oparciu kanapy, a chłopcy byli na nim oparci. Tylko głowa mu wystawała spoza nich. Nialla i Paulii nie było, więc pewnie poszli razem na górę. Poszłam do kuchni. Nie chciało mi się robić kanapek dla tylu osób, więc zrobiłam naleśniki z bitą śmietaną i syropem klonowym. Pokroiłam jeszcze owoce, ale i tak wiedziałam, że ich nie ruszą, bo są  „za zdrowe”. Zaparzyłam kawę i zrobiłam kakao. Zapach rozniósł się po całym domu, więc wszyscy po chwili byli już w kuchni.
-Czy ja czuję kawę? – zapytał Liam.
-Zamknij się! Czy ja czuję naleśniki?! – wykrzyczał Niall i kilka sekund potem siedział już przy stole.
Śmiejąc się dołączyliśmy do niego i zaczęliśmy jeść.
-Liam, masz jakieś listy dla mnie?
-Tak, zapomniałem ci przynieść – powiedział – Wpadnij dziś do nas, to je odbierzesz, O.K?
-No dobra…
Skończyliśmy śniadanie. Paula pomogła mi pozmywać, a chłopcy zmyli się już do domu.
-Naprawdę jesteście tylko przyjaciółmi? – zapytała z niedowierzaniem.
-No…
-Głupia jesteś, tyle ci powiem… - i wyszła do siebie.
-Dzięki, lepiej mi! – krzyknęłam, gdy była już na schodach.
Poszłam do swojego pokoju. Włączyłam laptopa i zaczęłam od przeglądania stron plotkarskich. Była jazda na Fashion week i moje zdjęcia na wybiegu. Uśmiech sam pojawił mi się na tworzy, po miłych komentarzach. Włączyłam skype i połączyłam się z mamą. Wiem, że w tym wieku głupie jest rozmawianie z mamą o problemach sercowych, ale mnie to nie przeszkadzało. Ona zawsze dobrze mi radziła.
-Cześć mamo! – krzyknęłam, gdy tylko pokazała się w kamerce.
-Hej córeczko, jak się masz? – zapytała.
-Wszystko w… W porządku.
-Widzę, że coś nie tak…
-Nie, naprawdę jest O.K.
-Nie dzwoniłabyś, gdyby coś się nie stało – roześmiała się.
-No tak… Postanowiłam z Harrym być tylko przyjaciółmi…
-To wspaniale! Prawda?
-Taa…
-Ty nie chcesz, żeby był tylko przyjacielem, co nie? – zapytała z troską.
-Nie…
Pogadałyśmy jeszcze chwilę. Razem z mamą Pauline ma przyjechać po wakacjach zobaczyć, jak sobie radzimy. Jestem pewna, że się zdziwią, gdy zobaczą z kim się zadajemy. To znaczy moja mama na pewno, bo wiedziała, że czasem robię nienormalne rzeczy, a moje przyjaciółki nie miały aż tak pojechanych pomysłów. Raz napompowałam swojego królika… To było zabawne. Postanowiłam wybrać się do chłopaków po listy. Przebrałam się (LOOK) z piżamy i szlafroka w coś bardziej wyjściowego, zrobiłam kitkę i lekki makijaż. Paula też była gotowa (LOOK).
-Wychodzisz gdzieś?
-Tak, do chłopaków. Dan i El też mają być. Nie dostałaś SMSa?
-Nie… - wyciągnęłam komórkę.

„Wpadnij, robimy seans filmowy. Aha, mamy te listy! Z.”

-Czekaj, dostałam… To idziemy?
-Jasne.
Poszłyśmy do domu chłopaków. Zadzwoniłyśmy dzwonkiem, otworzył Niall.
-Cześć skarbie! – krzyknął do Paulii.
-Heeey! – zawołała i rzuciła się na niego z uściskiem.
Liam przyszedł z pękiem listów.
-Wszystkie dla ciebie – otworzyłam oczy ze zdumienia.
-WOW! Ich jest z 30!
-Taa…
Zaczęłam sortować listy.
-No nie! – krzyknęłam.
-Co?! – wszyscy pozostali znaleźli się w hallu.
Szybko zaczęłam rozdzierać kopertę.

„Zaproszenie
Na rozdanie nagród dla młodych talentów w dziedzinie artystycznej kategoria projektowanie. Gala odbędzie się 2.09 br. […]”

-Aaaaaaaaaaaa! – zaczęłam piszczeć – Dostałam się! Dostałam się! Dostałam się! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! – piszczałam dalej – Nie do wiary!!!
-O co chodzi? – zapytała Eleonor wyrywając mi list – Aaaaaaaaaaaaaa! Gratulacje mała! OMG! To wielkie wyróżnienie! Ja nie mogę!!! Jestem z ciebie dumna.
Paula przeczytała na głos cały list. Wszyscy zaczęliśmy skakać i cieszyć się, a najbardziej to krzyczała chyba El. Przyszedł rozbawiony Harry.
-Co wy tu robicie? Wygraliście na loterii? – zapytał nadal się śmiejąc.
Nie wiedząc, co robię rzuciłam się na niego i mocno przytuliłam.
-Wzięli mnie!!! Wzięli! – krzyczałam.
-Ale gdzie?
Podali mu list. Przeczytał i się uśmiechnął.
-No nieźle! – ponownie mnie przytulił.
Gdy się odsunęliśmy patrzyliśmy sobie w oczy. Gdy odzyskałam rozum, to odwróciłam wzrok. Przeszliśmy do salonu. Pary usiadły na sofie, Zayn na fotelu. Zostały dwa fotele-poduszki leżące przed kanapą. Usiadłam na jednym z nich, a Harry obok mnie. Chłopcy włączyli „Paranormal Acctivity 3”.
-No chyba was pogięło! To jest straszne! – zaczęłam jęczeć.
-Ja nie będę tego oglądać! – Paula dołączyła do mnie
-Wszyscy mają się do kogo przytulać, w razie czego – wszyscy spojrzeli na Harrego, a ten objął mnie ramieniem.
Wtuliłam się w niego i zaczęliśmy oglądać. Prawie przez cały film miałam zamknięte oczy i piszczałam. I to nie tylko ja.
-I ja mam się do niego przytulać w razie strachu? – powiedziałam w czasie filmu, gdy podczas strasznej sceny Harry ukrył się za mną i darł się jak małe dziecko.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Zayn usiadł koło mnie. Zrobiłam mu miejsce i usiadł pomiędzy nami. Cały czas ze strachu przytulałam się do niego… Łącznie z Harrym. Gdy film się skończył powiedział:
-Fajnie, kleiły się do mnie dwie dziewczyny – wszyscy się roześmiali.
-No ja nie! – protestował Harry.
-No ty, to najwięcej – znów się roześmialiśmy.
-Jestem głoooodny! – zaczął jęczeć Niall, a wszyscy mu zawtórowali i zwrócili oczu ku mnie i Harremu.
-O.K. Na co macie ochotę? – zapytaliśmy.
-Obojętne! – krzyknęli, gdy kierowaliśmy się w stronę kuchni.
-No to co gotujemy, pani projektant? – zapytał, gdy patrzyliśmy na zawartość lodówki.
-Już mam pomysł – powiedziałam sięgając po makaron – Ugotuj, a ja się zabiorę za zioła.
Zrobił to, co kazałam i zaczął pomagać mi przy zieleninie.
-Ałaaa! – krzyknęłam.
-Co się stało? – zapytał przestraszony.
-Nic… - powiedziałam ssając palec, który przecięłam tasakiem.
-Ale z ciebie niezdara… - zaśmiał się – Daj.
Wziął moją rękę i zaczął wysysać krew z mojego palca jednocześnie wyciągając z szafki plaster.
-Długo jeszcze?! – zniecierpliwiony Niall przyszedł do kuchni, a my spojrzeliśmy na niego – Oj, sorry…
-Jeszcze 20 minut – krzyknęłam -Kubuś Puchatek? – zapytałam mając świeży opatrunek.
-Lubię go….
-hahaha, ja też…
Pokroiliśmy do końca zioła i zrobiliśmy sos. Wkładając niepotrzebne już rzeczy do lodówki Harry zjawił się za mną i złapał w pasie. Odwróciłam się do niego. Było blisko… Ale przerwał nam Louis.
-Aaaaaaaaaaa! – zaczął krzyczeć, a my zdezorientowani patrzyliśmy na niego.

__________________________

No dłużej już nie będę czekać, co prawda było 5 komentarzy ale to i tak dużo. ;)) Widzę, że 5 najłatwiej zdobyć, więc następne 5 komentarzy pod tym rozdziałem i wstawiam następny ;) 
Muszę wam jeszcze powiedzieć że dostałam blokadę twórczą i za nic nie mogę wziąć się do pisania ;c Normalnie siadam nad zeszytem z długopisem i... nic. Znacie może coś co przywróciłoby wenę? Prooszę o radę ;) 
Love you all. -Paula xxxx