O mnie

Moje zdjęcie
dreams. troubles. love. life.

czwartek, 7 czerwca 2012

Rozdział 24.


~~~~~~~perspektywa natie~~~~~~~




To już dziś. To dziś moje kreacje zobaczą wszyscy najwięksi projektanci. Mega trema zżerała mnie od środka, ale jednocześnie nie mogłam się doczekać. Paula wróciła już z Londynu. Okazało się, że nie może iść do tej szkoły, ale nie chciała zdradzić szczegółów. Rano wzięłam odprężającą kąpiel, rozczesałam włosy i zjadałam śniadanie. Zrobiłam mocniejszy makijaż, starannie zrobiłam fryzurę i ubrałam się w ciuchy (LOOK) przyszykowane wczoraj.
-To twój wielki dzień! – krzyknęła Eleonor widząc mnie już gotową.
-Tak, nie mogę się doczekać…
-Nie masz tremy?
-Może trochę, ale jeśli będę się bardzo przejmować, to mnie zniszczy.
-Masz rację. Trzymaj się mała – puściła do mnie oko i poszła po torebkę.
Byłyśmy już gotowe. Pod apartament podjechała po nas limuzyna Jimmiego.
-Zacnie wyglądacie dziewczęta.
-Ty również – odpowiedziałyśmy z wielkimi bananami na twarzy.
Jechaliśmy w ciszy. Widać było, że każdy z nas jest bardzo podekscytowany dzisiejszym wydarzeniem. Gdy dotarliśmy ochroniarz sprawdził nasze nazwiska na liście i wpuścił do monumentalnej sali. Nie mogłam uwierzyć, że jestem w jednym pomieszczeniu z legendarnymi projektantami. Czułam, że za szczęścia zaraz zacznę latać. Zajęliśmy swoje miejsca i czekaliśmy na zaczęcie się pokazu. Minęło jakieś 15 minut i się zaczęło. Byłam pod wielkim wrażeniem, tak jak i dziewczyny. Kreacje były niesamowicie… Hm… Twórcze. Tak, to dobre słowo. Wszyscy byli tacy kreatywni, a ja? Zaczęłam się bać. Nagle El krzyknęła:
-OMG! To nasi chłopcy!
-Co? Gdzie?! – zaczęłyśmy szeptać.
Po chwili wszystkie spostrzegłyśmy ich, a oni nas. Byłam wkurzona, bo Harry przyszedł z jakąś laską. Przy każdej rozmowie mówił, że tęskni, a teraz co?! Buzowało we mnie tyle emocji, że sama nie wiem, jak to wytrzymałam. Pokaz miał się już skończyć, ale prowadząca zaczęła coś gadać do mikrofonu. Nie słuchałam, bo byłam zbyt zajęta mówieniem sobie, że jestem naiwna i głupia.
-Za nami cudowny pokaz. Znalazły się na nim cudowne kreacje i to nie tylko corocznych projektantów biorących udział w tym wydarzeniu. Po raz pierwszy jest tutaj z nami młody talent odkryty przez zacnego Jimmiego Choo. Zapraszam na wybieg pana Choo i jego oczko w głowie.
Rozległy się brawa. Pan Jimmy, który siedział obok mnie szarpnął mnie za łokieć i prowadził do prowadzącej. Cała oszołomiona doczołgałam się z jego pomocą do kobiety z mikrofonem. Kazała mi coś powiedzieć po tym, jak dostałam bukiet pięknych kwiatów.
-OMG! Co za szok. Nie wiedziałam, że tak miło zostanę przez państwa przyjęta. To naprawdę cudowne uczucie znaleźć się tutaj z tak utalentowanymi ludźmi. Ja… Ja serio nie wiem co powiedzieć, po prostu dziękuję! – oddałam mikrofon szczerzącemu się obok mnie Jimmiemu.
Znów rozległy się brawa, tym razem jeszcze głośniejsze. Chłopcy krzyczeli i dawali aplauz za kilkudziesięciu ludzi. To było fantastyczne uczucie. Od zawsze lubiłam jak ludzie zwracają na mnie uwagę, patrzą na mnie, ale to przewyższało wszystko. Stojący obok mnie projektant wychwalał moje talenty i opowiadał o mnie, a ja tylko się uśmiechałam i starałam się nie patrzeć w stronę Harrego. Gdy Jimmy zakończył swoją przemowę tym samym skończył pierwszy dzień Fashion week. Zaczęły się gratulacje. Po około 40 minutach przyjmowania gratulacji w końcu mogłam pogadać z przyjaciółmi. Dziewczyny piszczały ze szczęścia. Kolejno Liam, Niall, Louis i Zayn składali mi życzenia i odchodzili pogadać ze swoimi połówkami. Został Harry. Nie chciałam z nim gadać, więc próbowałam go minąć, jednak on zagrodził mi drogę. Staliśmy koło długiej komody, na której znajdowały się kieliszki z szampanem i koszyki z plastykowymi owocami.
-Gratuluję ci, naprawdę świetne projekty.
-Dzięki… Nie mówiłeś, że przyjeżdżasz…
-Tak… To miała być niespodzianka – w tej chwili podeszła do nas wysoka blondynka, a ja miałam ochotę zatłuc ją plastykowym bananem.
-Muszę już iść.
Odwróciłam się i powoli szłam w stronę tarasu. Na szczęście szłam wzdłuż mebla, bo zrobiło mi się słabo. Nogi mi się ugięły, lecz w porę złapałam się brzegu komody. Harry natychmiast podbiegł i złapał mnie pod ramię.
-Natalie! Nic ci nie jest?! – krzyknął, a wszyscy patrzyli się na całe zajście.
-Nie, nie… Nic.
Ruszyłam w stronę tarasu. Gdy znalazłam się na nim oparłam się o barierkę. Przypomniała mi się pierwsza randka z Harrym. Ten widok… A teraz? Jestem sama i do tego coraz częściej słabnę i boli mnie głowa. Najchętniej rzuciłabym się z tego tarasu. Na ławce leżała paczka papierosów. Wzięłam jednego i odpaliłam.
-Nie pal. – usłyszałam za sobą.
-Odwal się! – krzyknęłam.
Odwróciłam się. Ten głos należał do Harrego, który stanął za mną. Wziął ode mnie papierosa, zaciągnął się i zgasił go.
Odwróciłam się w stronę widoku i próbowałam nie zwracać na nic innego uwagi. Chłopak stanął za mną i także oparł się o barierkę kładąc ręce  po obu stronach mojego ciała. W końcu się odezwał:
-Natalie, myślisz chociaż czasem o tym, co kiedyś było między nami…?
-Coraz rzadziej – odpowiedziałam sucho.
W drzwiach tarasu pojawiła się ta dziewczyna, która podeszła do niego podczas rozmowy przy antycznym meblu.
-Chyba ktoś na ciebie czeka – powiedziałam z ironią.
Próbowałam go odepchnąć i odejść, ale mi nie pozwolił. Pokazał jej ruchem głowy, żeby sobie poszła.
-Ty jesteś zazdrosna! – szepnął.
-No chyba cię powaliło… - odpowiedziałam znów próbując zwiać.
-Nie kłam, kochanie… - powiedział i złapał mnie w talii, a ja go zmierzyłam – Natie… - westchnął – Ja nadal cię kocham. Ty nawet… nawet nie wiesz, jak trudno jest mi bez ciebie.
-Jak ty możesz mi coś takiego teraz mówić?! – wrzasnęłam – Tak bardzo lubisz patrzeć, jak cierpię?! – krzyczałam dalej, a łzy zaczęły mnie piec i chwilę potem samowolnie spłynęły po moich policzkach – Mówiłeś, że mnie kochasz i nigdy nie zostawisz, a potem mnie zdradziłeś, i to z taką szmatą! – zaczęłam mu wygarniać – Potem dałam ci szansę, żebyśmy zostali przyjaciółmi, bo nie chciałam tracić z tobą kontaktu, ale chciałam zapomnieć o tym co zrobiłeś. Wszystko było dobrze! Tu miałam zacząć nowe życie – gadałam dalej drżącym głosem – I teraz wszystko pieprzysz! To co starałam się przez ten czas zapomnieć, odbudować znowu wróciło… - załamałam się. Zaczęłam go bić pięściami po klatce piersiowej, a on mi na to pozwalał. Po chwili złapał moje ręce.
-Natalie! – powiedział ze łzami w oczach – Wiem, wszystko zepsułem, ale ja nie potrafię bez ciebie żyć. Jedyne co mnie trzymało tutaj przez ten czas, to rozmowy z tobą. Zrozum! Kocham cię! – on także zaczął płakać – Nawet nie wiesz, ile bym dał, żebyś znów mi zaufała, pokochała… Ale co bym zrobił, oboje zawsze będziemy to pamiętali.
-Ty myślisz, że jak się kogoś kocha, to, to uczucie tak szybko znika?! – wykrzyczałam mu w twarz – Dlatego chce zapomnieć, bo mam nadzieję, że w końcu się tego pozbędę, ale kocham cię przez to jeszcze bardziej. Nie wiem dlaczego, i nie umiem tego wytłumaczyć, ale tak jest…
-Nadal… Nadal coś do mnie czujesz? – zapytał wyraźnie radosny.
Nie odpowiedziałam. Odepchnęłam go z całych sił i wybiegłam z tarasu, z tego budynku. Nie miałam sił przebywać tam z nim… Przybiegłam do domu. Znów bolała mnie głowa. Chwilę po mnie przybiegły dziewczyny. Harry wszystko im powiedział, o naszej rozmowie. Zaczęłam się pakować, one także. Nie zależało mi już na Fashion week. Chciałam po prostu wrócić do domu. Pauline zadzwoniła do Nestora. Bilety były zabukowane na za 2 godziny. W tej chwili potrzebowałam tylko swojej poduszki i samotności. Musiałam to przemyśleć. Przebrałam się w wygodniejsze ciuchy (LOOK) i zmyłam makijaż na wypadek nagłego płaczu. Wzięłyśmy walizki i pożegnałyśmy się z cudownym apartamentem, ale wracałam do domu. Mojego i mojej przyjaciółki. Miejsca, w którym mogę być swobodna, i w którym czuję się bezpiecznie. Na lotnisku mój asystent Diego, którego Nestor wynajął dla mnie na czas pobytu w Mediolanie czekał z biletami. Jednak nie był sam. Czekali tam także chłopcy. No tak, mogłam się domyśleć, że dziewczyny im powiedzą, że wracamy. Pary pożegnały się ze sobą i to czule…
-Pa – powiedziałam tylko.
Wzięłam swój bilet od Diego i minęłam Harrego, jednak ten mnie zatrzymał.
-Natalie… Obiecaj mi, że jeszcze będziemy razem!
-Harry…
-Obiecaj! – zażądał nadal trzymając mnie za rękę.
-Porozmawiamy w Londynie.
Na pokładzie samolotu włączyłam na iPodzie „Chasing cars” w wykonaniu 1D. Gdy wylądowałyśmy nie mogłyśmy opanować swojej radości. Było przed 18:00. Powrót do domu był dobrym pomysłem. Czułam się tak, jak za pierwszym razem, kiedy do niego weszłam. Włączyłam laptopa i skype. Zrobiłam konferencję z Martą i Wiktorią. Byłam zdziwiona, że jeszcze kilka godzin temu ryczałam z rozpaczy, a teraz nie mogłam opanować śmiechu. Przy Wiktorii zawsze tak miałam. Uwielbiałam ją za to. Laptop położyłam na stoliku do kawy. Usiadłam na fotelu, tylko że moja głowa zwisała w dół. Gadałyśmy już jakąś godzinę. Zadzwoniła moja mama. Nadal w tej samej pozycji odebrałam telefon. Gadałyśmy o wszystkim, bo dawno się z nią nie kontaktowałam. Było strasznie zabawnie. Wszystkie się śmiałyśmy, chociaż byłyśmy tak daleko od siebie i to nas tylko dołowało w tamtej chwili.
-Natie – zaczęła mama – Jesteś na tyle duża, żeby ci coś wytłumaczyć. W twoim wieku… - zaczęła się gadka, z której śmiałam się jak głupia – Mieszkacie same, więc jeśli zapraszacie chłopaków…
-OMG! – zaczęłam się śmiać i akurat całe One Direction wparowało nam do domu – Moja mama myśli, że ja tu urządzam sex grupowy - dziewczyny zaczęły się śmiać – Wiesz co mamo? Ta rozmowa jest żenująca, kocham cię! Pa!
-Ale pamiętaj co mów… - nie dokończyła, bo się rozłączyłam.
Nadal zwijałam się ze śmiechu tak jak Wiktoria, Marta i Pauline. Chłopcy nie wiedzieli o co chodzi, bo gadałyśmy po polsku. Z głową w dół rzucałam się ze śmiechu i w tamtej chwili ich zauważyłam. Na czele stał Harry. Przestałam się śmiać.
-Ej, dziewczyny! Musze już kończyć, bo mamy z Paulą gości.
-O.K. – krzyknęły przyjaciółki – odezwij się jeszcze, tęsknimy!
-Awww! Ja też tęsknię! Na pewno się odezwę! Przyjedźcie do nas. Baaay! – posłałam buziaka do kamery i zakończyłam rozmowę – Co tu robicie? – zwróciłam się do chłopców, a oni zwrócili oczy ku Harremu.
-Możemy pogadać? – powiedział cicho, a ja się zamyśliłam.
-No… O.K. – odparłam po chwili.
Szliśmy milcząc, aż dotarliśmy do parku, w którym zapytał, czy chcę być jego dziewczyną. Wszystko wróciło, wspomnienia… Ruszyliśmy wzdłuż rzeczki. Szliśmy niecałą godzinę. Dotarliśmy do jakiegoś wodospadu. Wpadłam na pomysł i wyciągnęłam z torebki 2 kartki i 2 długopisy.
-Po co mi to dajesz? – zapytał zdziwiony i rozbawiony jednocześnie.
-Napisz to, co chciałbyś mi powiedzieć… - powiedziałam i zaczęłam bazgrać na kartce oświetlając ją komórką. Harry zrobił tak samo. Pisałam jednym tchem.

„Drogi Harry!
Nawet nie wiesz, jak trudno mi powiedzieć to, co tak łatwo mi się teraz pisze… Przeżyłam z tobą najlepsze chwile w życiu, wniosłeś do niego coś nowego i bardzo ci za to dziękuję! Wiem, że to może być niedorzeczne, bo w swoim życiu miałam dużo zwariowanych chwil z przyjaciółkami, ale jednak to prawda. Każda sekunda była niesamowita. Odkąd się rozstaliśmy codziennie o tym myślę. Od spotkania pod damskim WC do rozstania pod domem w dzień wyjazdu do Mediolanu. Niektóre rzeczy nie były takie, jak powinny, ale dobrze je wspominam i nawet nie wiesz, jak za tym tęsknię… Chcę, żebyś wiedział, iż nie jesteś mi obojętny i nawet jeśli nie będziemy razem, to ty będziesz jedną z najważniejszych części mojego życia. Byłabym najszczęśliwsza na świecie, gdyby było tak, jak dawniej, lecz na razie tylko to sobie wyobrażam.

Twoja Natalie xX.”

Gdy skończyłam bazgrać, to włożyłam list do starej butelki, która leżała kawałek dalej i zatkałam ją patykami, po czym wrzuciłam do wody. Harry zrobił tak samo.
-Kiedyś się dowiem, co tam napisałeś… - westchnęłam.
-I nawzajem – uśmiechnął się.
-I do tego czasu… Przyjaciele? – zapytałam, a on trochę posmutniał.
-Tak… - odpowiedział ze sztucznym uśmiechem.
Przytulił mnie lekko, a ja się nie wyrywałam. Objął mnie mocniej i w ciszy wróciliśmy do domu. Ten wieczór zaliczam do jednego z najlepszych w ostatnim miesiącu. Pod bramą pożegnaliśmy się i każde z nas poszło do siebie.
-No i jak?! – zapytali wszyscy, gdy weszłam do domu – I gdzie Harry?
-Poszedł do siebie, bo był zmęczony.
-Aha… Nie ważne, opowiadaj! – krzyknął Louis, a ja uśmiechnęłam się do siebie i ruszyłam w stronę schodów.
-Przyjaciele… - westchnęłam odwrócona do nich.
-Wy nie potraficie o siebie zawalczyć… Co za świat… Masakra… Buuu! – słyszałam okrzyki za sobą.
Byłam przeszczęśliwa, że nie jesteśmy na siebie obrażeni i przyjaźnimy się. Czułam się tak jak w tedy, gdy na ognisku u nas gadaliśmy przytuleni do siebie pod kocem. Zaśmiałam się, a potem zasnęłam.

______________________________
WOW ! Pod ostatnim było 6 komentarzy. Jednak można poświecić chwilkę na parę słów. Dla nas to się bardzo liczy. Tak jak obiecałam. Będzie ponad 5 i macie następny. Ta zasada obowiązuje i teraz. Spróbujcie pobić rekord 6 komentarzy i pojawi się następny ;)) 
Ps. Odblokowali mi konto na tt. ( @Paulina_Pina ) Cieszę się jak małe dziecko ;D Zapraszam do follow me albo jeśli chcecie popisać czy coś to śmiało pisać ;))
Love you all. - Paula xx

6 komentarzy:

  1. zajebisty jest !
    chce nastepny :D
    haha mi tez odblokowali konto hahaha ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. strasznie słodki,aloe to dobrze :D myślę,że Harry i Natie do siebie wrócą XDD fajnie,że twitter jednak odblokował konta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech Harry i Natie do siebie wrócą ;)
    Dodawaj następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. malo o paulinie jest teraz tylko o natali jej sie wszysko udaje paulina to ta beznadziejna non stop tylko o natt jest bla bla bla harry bla bla placze bla bla bla a morze npiszecie cos o paulinie a nie tylko o natalie

    OdpowiedzUsuń