O mnie

Moje zdjęcie
dreams. troubles. love. life.

czwartek, 14 czerwca 2012

Rozdział 25.


~~~~~~~następny dzień~~~~~~~



Zeszłam na dół, żeby zrobić sobie śniadanie. Chłopcy zostali na noc. Zrobiłam im zdjęcie, jak śpią na sofie. Lou miał jedną nogę na stole, a druga leżała na oparciu. Zayn miał głowie na poduszce sofy, ale resztę ciała na dywanie, Liam leżał całkiem przy oparciu kanapy, a chłopcy byli na nim oparci. Tylko głowa mu wystawała spoza nich. Nialla i Paulii nie było, więc pewnie poszli razem na górę. Poszłam do kuchni. Nie chciało mi się robić kanapek dla tylu osób, więc zrobiłam naleśniki z bitą śmietaną i syropem klonowym. Pokroiłam jeszcze owoce, ale i tak wiedziałam, że ich nie ruszą, bo są  „za zdrowe”. Zaparzyłam kawę i zrobiłam kakao. Zapach rozniósł się po całym domu, więc wszyscy po chwili byli już w kuchni.
-Czy ja czuję kawę? – zapytał Liam.
-Zamknij się! Czy ja czuję naleśniki?! – wykrzyczał Niall i kilka sekund potem siedział już przy stole.
Śmiejąc się dołączyliśmy do niego i zaczęliśmy jeść.
-Liam, masz jakieś listy dla mnie?
-Tak, zapomniałem ci przynieść – powiedział – Wpadnij dziś do nas, to je odbierzesz, O.K?
-No dobra…
Skończyliśmy śniadanie. Paula pomogła mi pozmywać, a chłopcy zmyli się już do domu.
-Naprawdę jesteście tylko przyjaciółmi? – zapytała z niedowierzaniem.
-No…
-Głupia jesteś, tyle ci powiem… - i wyszła do siebie.
-Dzięki, lepiej mi! – krzyknęłam, gdy była już na schodach.
Poszłam do swojego pokoju. Włączyłam laptopa i zaczęłam od przeglądania stron plotkarskich. Była jazda na Fashion week i moje zdjęcia na wybiegu. Uśmiech sam pojawił mi się na tworzy, po miłych komentarzach. Włączyłam skype i połączyłam się z mamą. Wiem, że w tym wieku głupie jest rozmawianie z mamą o problemach sercowych, ale mnie to nie przeszkadzało. Ona zawsze dobrze mi radziła.
-Cześć mamo! – krzyknęłam, gdy tylko pokazała się w kamerce.
-Hej córeczko, jak się masz? – zapytała.
-Wszystko w… W porządku.
-Widzę, że coś nie tak…
-Nie, naprawdę jest O.K.
-Nie dzwoniłabyś, gdyby coś się nie stało – roześmiała się.
-No tak… Postanowiłam z Harrym być tylko przyjaciółmi…
-To wspaniale! Prawda?
-Taa…
-Ty nie chcesz, żeby był tylko przyjacielem, co nie? – zapytała z troską.
-Nie…
Pogadałyśmy jeszcze chwilę. Razem z mamą Pauline ma przyjechać po wakacjach zobaczyć, jak sobie radzimy. Jestem pewna, że się zdziwią, gdy zobaczą z kim się zadajemy. To znaczy moja mama na pewno, bo wiedziała, że czasem robię nienormalne rzeczy, a moje przyjaciółki nie miały aż tak pojechanych pomysłów. Raz napompowałam swojego królika… To było zabawne. Postanowiłam wybrać się do chłopaków po listy. Przebrałam się (LOOK) z piżamy i szlafroka w coś bardziej wyjściowego, zrobiłam kitkę i lekki makijaż. Paula też była gotowa (LOOK).
-Wychodzisz gdzieś?
-Tak, do chłopaków. Dan i El też mają być. Nie dostałaś SMSa?
-Nie… - wyciągnęłam komórkę.

„Wpadnij, robimy seans filmowy. Aha, mamy te listy! Z.”

-Czekaj, dostałam… To idziemy?
-Jasne.
Poszłyśmy do domu chłopaków. Zadzwoniłyśmy dzwonkiem, otworzył Niall.
-Cześć skarbie! – krzyknął do Paulii.
-Heeey! – zawołała i rzuciła się na niego z uściskiem.
Liam przyszedł z pękiem listów.
-Wszystkie dla ciebie – otworzyłam oczy ze zdumienia.
-WOW! Ich jest z 30!
-Taa…
Zaczęłam sortować listy.
-No nie! – krzyknęłam.
-Co?! – wszyscy pozostali znaleźli się w hallu.
Szybko zaczęłam rozdzierać kopertę.

„Zaproszenie
Na rozdanie nagród dla młodych talentów w dziedzinie artystycznej kategoria projektowanie. Gala odbędzie się 2.09 br. […]”

-Aaaaaaaaaaaa! – zaczęłam piszczeć – Dostałam się! Dostałam się! Dostałam się! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! – piszczałam dalej – Nie do wiary!!!
-O co chodzi? – zapytała Eleonor wyrywając mi list – Aaaaaaaaaaaaaa! Gratulacje mała! OMG! To wielkie wyróżnienie! Ja nie mogę!!! Jestem z ciebie dumna.
Paula przeczytała na głos cały list. Wszyscy zaczęliśmy skakać i cieszyć się, a najbardziej to krzyczała chyba El. Przyszedł rozbawiony Harry.
-Co wy tu robicie? Wygraliście na loterii? – zapytał nadal się śmiejąc.
Nie wiedząc, co robię rzuciłam się na niego i mocno przytuliłam.
-Wzięli mnie!!! Wzięli! – krzyczałam.
-Ale gdzie?
Podali mu list. Przeczytał i się uśmiechnął.
-No nieźle! – ponownie mnie przytulił.
Gdy się odsunęliśmy patrzyliśmy sobie w oczy. Gdy odzyskałam rozum, to odwróciłam wzrok. Przeszliśmy do salonu. Pary usiadły na sofie, Zayn na fotelu. Zostały dwa fotele-poduszki leżące przed kanapą. Usiadłam na jednym z nich, a Harry obok mnie. Chłopcy włączyli „Paranormal Acctivity 3”.
-No chyba was pogięło! To jest straszne! – zaczęłam jęczeć.
-Ja nie będę tego oglądać! – Paula dołączyła do mnie
-Wszyscy mają się do kogo przytulać, w razie czego – wszyscy spojrzeli na Harrego, a ten objął mnie ramieniem.
Wtuliłam się w niego i zaczęliśmy oglądać. Prawie przez cały film miałam zamknięte oczy i piszczałam. I to nie tylko ja.
-I ja mam się do niego przytulać w razie strachu? – powiedziałam w czasie filmu, gdy podczas strasznej sceny Harry ukrył się za mną i darł się jak małe dziecko.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Zayn usiadł koło mnie. Zrobiłam mu miejsce i usiadł pomiędzy nami. Cały czas ze strachu przytulałam się do niego… Łącznie z Harrym. Gdy film się skończył powiedział:
-Fajnie, kleiły się do mnie dwie dziewczyny – wszyscy się roześmiali.
-No ja nie! – protestował Harry.
-No ty, to najwięcej – znów się roześmialiśmy.
-Jestem głoooodny! – zaczął jęczeć Niall, a wszyscy mu zawtórowali i zwrócili oczu ku mnie i Harremu.
-O.K. Na co macie ochotę? – zapytaliśmy.
-Obojętne! – krzyknęli, gdy kierowaliśmy się w stronę kuchni.
-No to co gotujemy, pani projektant? – zapytał, gdy patrzyliśmy na zawartość lodówki.
-Już mam pomysł – powiedziałam sięgając po makaron – Ugotuj, a ja się zabiorę za zioła.
Zrobił to, co kazałam i zaczął pomagać mi przy zieleninie.
-Ałaaa! – krzyknęłam.
-Co się stało? – zapytał przestraszony.
-Nic… - powiedziałam ssając palec, który przecięłam tasakiem.
-Ale z ciebie niezdara… - zaśmiał się – Daj.
Wziął moją rękę i zaczął wysysać krew z mojego palca jednocześnie wyciągając z szafki plaster.
-Długo jeszcze?! – zniecierpliwiony Niall przyszedł do kuchni, a my spojrzeliśmy na niego – Oj, sorry…
-Jeszcze 20 minut – krzyknęłam -Kubuś Puchatek? – zapytałam mając świeży opatrunek.
-Lubię go….
-hahaha, ja też…
Pokroiliśmy do końca zioła i zrobiliśmy sos. Wkładając niepotrzebne już rzeczy do lodówki Harry zjawił się za mną i złapał w pasie. Odwróciłam się do niego. Było blisko… Ale przerwał nam Louis.
-Aaaaaaaaaaa! – zaczął krzyczeć, a my zdezorientowani patrzyliśmy na niego.

__________________________

No dłużej już nie będę czekać, co prawda było 5 komentarzy ale to i tak dużo. ;)) Widzę, że 5 najłatwiej zdobyć, więc następne 5 komentarzy pod tym rozdziałem i wstawiam następny ;) 
Muszę wam jeszcze powiedzieć że dostałam blokadę twórczą i za nic nie mogę wziąć się do pisania ;c Normalnie siadam nad zeszytem z długopisem i... nic. Znacie może coś co przywróciłoby wenę? Prooszę o radę ;) 
Love you all. -Paula xxxx

7 komentarzy:

  1. aaaaaa mi sie rozdział bardzo podobał ! :DD
    co do weny to nwm ... puść sobie 1D, postaw ich zdjecie przed soba i wena powrocila xDD
    czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. kurczaczki Louis przerwał,a może by doszło do czegoś XD nie no rozdział fajny,a co do przywrócenia weny,to niestety nie umiem poradzić,bo ja czasem mam tak,że wena jest,a raz nie mogę nawet kilku sensownych zdań ułożyć . :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział :D Niech Natta i Harry wrócą do siebie
    Zapraszam : http://lovelifeonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. ekstra :D jestem ciekawa dlaczego krzyczał ;)

    OdpowiedzUsuń