O mnie

Moje zdjęcie
dreams. troubles. love. life.

sobota, 14 kwietnia 2012

Rozdział 5.


Za mną wyskoczyli chłopacy. Natalie stała jak osłupiała, a biedna Pauline tak się przestraszyła, ze poślizgnęła się na mokrej trawie i wpadła do basenu. Nam też było strasznie gorąco. No bo ile możne siedzieć w krzakach w 5, śmiejąc się przy tym cały czas? Szybko wskoczyliśmy do basenu za nią. Wszyscy zaczęliśmy się z nią witać i przytulać. Wyglądała na zaskoczoną ale szczęśliwą. Natalie tylko stanęła na brzegu basenu i  uważnie nam się przyglądając zapytała:
-Długo bawiliście się w ninge w tych krzakach?
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem i wciągnęliśmy ją do basenu.

~~~~~~~~perspektywa Paulii~~~~~~~~


Po zabawie w basenie wyszliśmy się osuszyć, bo było już chłodniej. Zaczęło się ściemniać.
-To jak chłopacy, zostajecie jeszcze trochę?
-Jak możemy to bardzo chętnie.
-No jasne, że możecie. Co powiecie na ognisko i kiełbaski. Tak żeby się ogrzać no i coś zjeść. Umieram z głodu!
-To podobnie jak ja. – Niall uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech.
-Tak świetny pomysł – zawołał Harry –To wy głodomory może pójdźcie po wasze ukochane jedzenie, a my tu wszystko przygotujemy.
-Dobra – zgodziłam się ale trochę niepewnie, bo obecność z Horanem sam na sam wywoływała u mnie stado motyli w brzuchu.
-Tylko nie zjedzcie wszystkiego po drodze! – usłyszałam jeszcze kszyk Liama i weszłam do domu, a Niall za mną.
-To co mam robić? – obejrzałam się na niego. „Tylko nie patrz mu w oczy” powtarzałam sobie w myślach. „Nie patrz bo utoniesz” Otrząsnęłam się.
-Emm… to może ponacinaj kiełbaski, a ja poszukam pianek.
-Okej. – chłopak zabrał się za kiełbaski, a ja przeszukiwałam szafki.
-Znalazłam! Nareszcie. Gdzie ta Natie przede mną chowa jedzenie!
-haha Gdzie były? – zapytał rozbawiony Niall
-Za sałatą, brokułami, brukselką i kalafiorem. Wszystko zielone! Chowa słodycze zawsze za jakimiś warzywami. Bo myśli że ja tam nie zaglądam. Ale się strasznie myli. Rozgryzłam już ją. Haha!
-Spryciara z ciebie. – uśmiechnął się
-Trzeba sobie jakoś radzić. A wiesz mam pomysł. Wiesz co będzie idealne na ognisko?
-Banany! – krzyknęliśmy jednocześnie. Zaśmiałam się
-Ok, skończyłem. Kiełbaski gotowe. Może do tych bananów masz…
-Tak, jest w szafce po prawej – urwałam mu. Podszedł do szafki koło mnie i wyciągnął nutellę.
-Skąd wiedziałaś, że o to mi chodzi? – zapytał spoglądając na mnie.
-Cóż, kocham jedzenie tak bardzo jak ty. – w tym momencie pierwszy raz spojrzałam mu w oczy. Jakie on ma cudowne oczy! Staliśmy tak patrząc na siebie i uśmiechając się ale tą chwilę musiało coś przerwać.
-Długo jeszcze?! Już wszystko gotowe, a my też jesteśmy głodni! – wydarł się Lou wbiegając do kuchni. Ale gdy tylko nas zauważył.
-Oj, wybaczcie że przeszkodziłem. – i posłał znaczące spojrzenie do Nialla.
-Nie, już idziemy, weźcie to jedzenie, a ja polecę jeszcze po koce, bo robi się zimno.
-Dobra, czekamy na ciebie przy ognisku! – zawołali, a ja pobiegłam przeszukać cały dom w poszukiwaniu koców. Okazało się że jest ich tylko 5. Trudno, ktoś będzie musiał się podzielić. Spojrzałam jeszcze w lustro i pobiegłam do reszty. Natie w najlepsze rozmawiała z Harrym, Zayn dodawał drewna do ognia, a Niall, Lou i Liam nadziewali jedzenie na kije. Po chwili wszyscy zajadali się smakołykami ciągle śmiejąc się i rozmawiając.
-Pyszne te banany z nutellą! – zawołał nagle Lou. –Kto wpadł na ten wspaniały pomysł? Ty czy Pauline? – zapytał Nialla
-Razem to wymyśliliśmy – chłopak posłał mi najcudowniejszy uśmiech na świecie. Było już ciemno i tylko ogień oświetlał jego twarz. Nieziemski widok.
-Czyli taka jakby telepatia? – Natalie zaśmiała się, a ja spiorunowałam ją wzrokiem.
-Zaczyna robić się zimno. – Liam rozładował napięcie.
-Przyniosłam koce ale jest mały problem, nie ma dla wszystkich.
-Ile jest tych koców? Tylko pięć?
-No wybacz, ale to jest i tak dużo jak na dwie, samotnie mieszkające dziewczyny. – wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Dobra, dawaj te koce. Nie ma problemu. Każdy dostanie po jednym. Natie i Harry wcisną się we dwójkę, a z tobą będzie musiał się ktoś podzielić. – Zayn przy słowie ktoś spojrzał na Nialla ale ten nawet tego nie widząc zwrócił się do mnie:
-Mój koc jest chyba największy. Chętnie się z tobą podzielę. – Wszyscy posłali sobie porozumiewawcze spojrzenia. Zignorowałam to i usiadłam przy Niallu. On wziął jeden koniec koca w rękę i objął mnie ramieniem. Od razu zrobiło mi się gorąco, a motyle rozsadzały mi brzuch. W podobnej sytuacji była Natie ale ona nie była tak zdenerwowana jak ja.
-Może coś zaśpiewamy? – wyrwał się Zayn
-O tak! Jestem za! – zawołał Lou – I zaczął się koncert. Chłopacy śpiewali jakiś piosenki, aż w końcu Liam zapytał:
-Czemu nie śpiewacie z nami dziewczyny?
-Nie chcemy psuć tak świetnego koncertu! – odpowiedziała Natie
-Właśnie, w końcu nie często słuchamy tak wspaniałych głosów na żywo. – zaśmiałam się
-No dobrze, już przestańcie. Teraz będziecie ich słuchać częściej. – uśmiechnął się Harry
-Spojrzałam się na niego pytająco ale nie zdążyłam nic powiedzieć, gdyż nad moim uchem usłyszałam jak Niall zaczynać śpiewać „More than this”. Chłopacy dołączyli się, tak jak i Natie. Ja nie chciałam być gorsza i wszyscy razem prześpiewaliśmy tak z 5 ich piosenek.
-Wow! Znacie nasze teksty na pamięć i w dodatku macie zarąbiste głosy! – usłyszałam Zayna
Tylko się zaśmiałyśmy z niedowierzaniem.
-Serio dziewczyny, Zayn ma rację! Ale jest już późno, musimy się zbierać.
-Co? Jak to? Już? – Niall najwidoczniej był zawiedziony
-Tak Nialler, już. Nie martw się jutro też możemy się spotkać.
-Tak! Oprowadzimy was po Londynie, bo chyba jesteście tu pierwszy raz?
-Zgadza się. Bardzo chętnie z wami pójdziemy. Ale na pewno chcecie się z nami pokazać publicznie? Może być znowu afera jak dziś rano w wiadomościach. Nie lepiej, żeby mówili o jakiejś śpiewającej papudze?
-Nie obchodzą nas, co gadają media. A wy jesteście o wiele ładniejsze niż jakaś tam papuga. Uwierzcie, ludzie chętniej będą oglądać was. Chyba, że jest to dla was problem. Bo jeśli tak to my nie zmuszamy. Możemy się spotkać u nas czy coś.
-Nie, no coś ty! To nie problem, po prostu to dla nas nowość, że gadają o nas w TV.
-Rozumiem, przyzwyczaicie się.
Posprzątaliśmy po ognisku i odprowadziliśmy chłopaków pod furtkę.
-To może do zobaczenia jutro? – zapytał Niall
-Tak może – odpowiedziałam.
Zrobiliśmy grupowego misia na pożegnanie i chłopacy odjechali. My poszłyśmy wziąć szybki prysznic i po niecałych 30 minutach leżałyśmy już w swoich łóżkach. Zmęczone po wspaniałym dniu zasnęłyśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz