O mnie

Moje zdjęcie
dreams. troubles. love. life.

niedziela, 20 maja 2012

Rozdział 19.

Wzięłyśmy torebki, ubrałyśmy buty i wsiadłyśmy do samochodu. Jechaliśmy dwoma autami, bo w jednym 10 osób by się nie pomieściło. Więc w pierwszym jechał Lou z El, Liam z Dani i Zaynem. Ja z Niallem, Harrym i Natie jechaliśmy z Paulem. Gdy dojechaliśmy zobaczyłam duży szary budynek. W środku było pełno ludzi z kamerami i różnym, innym sprzętem.
-Gdzie my jesteśmy? To jakieś studio nagraniowe?
-Blisko, blisko... Ale nie. Tu będziemy dziś kręcić sceny do naszego filmu.
-Serio?
-Tak, serio.
-To świetnie. Ale że my też...?
-Zależy jak się wyrobimy. Prawdopodobnie tak, ale jak nie dziś, to jutro.
-Dobra, ale na czym to wszystko polega? Dostaniemy jakiś scenariusz, czy coś...?
-My dokładnie wszystkiego nie wiemy, ale zaraz przyjdzie do nas reżyser i opowie jak to ma wyglądać.
-Aha, O.K.
Weszliśmy do garderoby i przyszedł do nas jakiś facet.
-Witam, jestem reżyserem. Opowiem wam w skrócie, co będzie w filmie. A więc na początku będzie X-FACTOR, fragmenty z występów, wywiadów. Wszystko. Od szalonych audycji do zajęcia 3. miejsca w finale. Potem wasze trasy koncertowe, spotkania z fanami, podpisy płyt, wywiady. Wy wszystko będziecie komentować... Opowiadać, jak się w tedy czuliście, jak to wyglądało z waszej strony. Następnie będzie bliższe poznanie każdego z was... Trochę ciekawostek z dzieciństwa, przedstawienie swojej najbliższej rodziny i dziewczyn. Trochę o waszym związku i tu będą wypowiadać się dziewczyny. O waszych zainteresowaniach, co robicie w wolnym czasie itp. Na koniec powiecie o najważniejszych planach muzycznych, jak Madison Square Garden, wydanie nowego albumu i trasy koncertowe. No i to będzie na tyle... Dzisiaj tylko X-FACTOR. Będziemy wam puszczać kawałki filmików, a wy na luzie mówicie po prosty o tym, co w tedy czuliście i jak to pamiętacie. Wiecie o co mi chodzi? - podniósł brew.
-Tak, rozumiemy.
-Jest jeszcze jedna sprawa... Musicie wybrać lub nagrać nową piosenkę, która będzie promowała ten film. Będzie ona puszczana na początku i na końcu filmu. Na końcu będą też inne wasze kawałki, ale chodzi mi o tę jedną przewodnią.
-O.K. Wiemy, o co chodzi.
-Nie musi być to już teraz, ale pospieszcie się, bo jak będzie piosenka, to będziemy mogli połączyć ją z tytułem filmu. Sceny będziemy kręcić przez najbliższy miesiąc, a premierę planujemy na październik. Może być?
-Jasne!
-O.K. To zaraz przyjdą stylistki i was wyszykują. Dziewczyny - zwrócił się do nas - Dziś nie będziecie musiały się męczyć. Zobaczycie sobie, jak to wygląda i pomyślicie nad tym, co chcecie powiedzieć. Jutro będziemy kręcić was, więc macie cały dzień, żeby przyszykować sobie mniej więcej swoją mowę. To też nie ma być poważne...
-No to Natie będzie miała łatwo - przerwałam i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Z to ty będziesz miała trudniej - odgryzła się i pokazała język.
-Po prostu wyluzowane będziecie mówić o tym, jak przeżywacie rozłąki z chłopakami, ile jesteście ze sobą itd. - ciągnął - Rozumiecie?
-Tak dzięki - powiedziała Natie i facet wyszedł.
Przyszły stylistki. Wyszykowali chłopców i zaczęli nagrywać. Podziwiałam ich. Mnie już zżerał stres, a miałam nagrywać dopiero jutro. Przez najbliższe 5 godzin siedzieliśmy tam, aż reżyser przerwał. 
-To koniec na dziś! Świetna robota, do zobaczenia jutro rano.
Po skończonej pracy chłopcy odwieźli nas do domu.
-Będę po ciebie o 19:00 - powiedział Niall żegnając się.
-Dobra... Spróbuję się wyrobić, pa!
Pożegnałyśmy się i weszłyśmy do domu.
-Jak myślisz... Co Niall wymyślił na dzisiejszy wieczór? - zapytała.
-Pewnie pójdziecie na jakąś romantyczną kolację do jakiejś drogiej restauracji albo coś...
-Ja nie mam pojęcia, ale bardzo się cieszę.
Po 40 minutach byłam gotowa. Ubrana (LOOK), wymalowana przez Natie i w rozpuszczonych, kręconych włosach wyglądałam świetnie. Zdążyłam jeszcze pomalować paznokcie i wypić kawę. O 19:00 zadzwonił dzwonek. Pożegnałam się z przyjaciółką, wzięłam torebkę, płaszcz i wyszliśmy.
-Zdradzisz mi, gdzie się wybieramy? - zapytałam z nadzieją, że dowiem się czegoś.
-Wszystko w swoim czasie, mała - odpowiedział i pocałował mnie w czoło.
-No... Czyli dużo się dowiedziałam... - powiedziałam z udawanym sai oboje się roześmialiśmy.
Szliśmy uliczkami, po czym weszliśmy do jakiegos parku. Był stary, ale jakoś się nie bałam, bo Niall był przy mnie. Doszliśmy do jakiegoś placu zabaw. Chłopak zaprowadził mnie do połamanej ławki i wskazał na kawałek deski. Na spróchniałym drewnie ujrzałam napis:


"Niall
+
..."

-Przychodzę tu zawsze, gdy chcę pomyśleć - uśmiechnął się i chyba się speszył, bo cały czas lustrowałam napis - Obiecałem sobie - ciągnął dalej - Że znajdzie się tu imię mojej wielkiej miłości.
Po tych słowach wyciągnął scyzoryk i zaczął rzeźbić. Gdy skończył, w miejscu kropek pojawiło się "Pauline xx".
-Awww, Niall... - miałam łzy w oczach - To takie słodkie.
Rzuciłam mu się na szyję, a potem złożyłam namiętny pocałunek na jego malinowych ustach. Gdy oderwaliśmy się od siebie powiedział:
-O.K. Chodźmy już, bo mam jeszcze inne plany - objął mnie ramieniem i ruszyliśmy dalej.
Wyszliśmy z parku i zobaczyłam 3 czarne samochody.
-A co to? Jakaś gwiazda z ochroną przyjechała? - zapytałam.
-Nie, to nasz transport.
-A no tak. Zapomniałam, że ty jesteś gwiazdą - uśmiechnęłam się.
-Nie musisz mnie tak nazywać. Wcale się tak nie czuję.
-I właśnie to w tobie uwielbiam... Że nie uderzyła ci sława do głowy i jesteś nadal normalnym chłopakiem. No może chłopakiem z fankami... - zaśmiałam się.
-Dobrze, wsiadaj już. Jedziemy.
Wsiedliśmy do samochodu, który jechał na środku. Przed nami i za nami jechały pozostałe.
-Niall, mi to nie przeszkadza, ale po co ta eskorta? Nie wystarczyłby jeden samochód?
-Wystarczyłbym, ale to tak na wszelki wypadek, jakby ktoś nas śledził. Tam gdzie jedziemy chcę, żeby nie było żadnych natrętnych paparazzi, czy fanów. To ma być nasz wieczór i nie pozwolę, aby ktoś go zepsuł.
-Aww... No dobrze, a gdzie jedziemy?
-Zobaczysz. Niedługo będziemy.
Po 20 minutach dojechaliśmy na jakąś stację. Była ona dość stara, ale to nadawało jej uroku. Ochrona rozeszła się pomiędzy drzewa, a Niall pociągnął mnie w stronę lokomotywy.
-Niall, serio będziemy jechać pociągiem? - zaśmiałam się.
-No tak, a coś się stało?
-Nie. To świetnie... Ostatnio jechałam nim parę lat temu.
-Ja tez tylko raz w życiu, gdy byłem mały. Teraz to nadrobimy.
nie był normalny, jakie widzi się na torach. Składał się z starodawnej lokomotywy i wagonu bez okien. Tylko z daszkiem i siedzeniami tak, że było się jakby na powietrzu. Usiadłam chłopakowi na kolanach i ruszyliśmy. Widoki były przepiękne. Jechaliśmy przez malownicze wzgórza, łąki i lasy. Rozmawialiśmy śmiejąc się ze wspomnień. Było cudownie, ale to i tak mało powiedziane. Po dwóch godzinach wycieczki wróciliśmy na stację. Było już widać gwiazdy i pełnię księżyca. Gdyby nie Niall bałabym się chodzić tu po ciemku. Gdy wysiedliśmy z pociągu myślałam, że to koniec atrakcji, ale się pomyliłam. Zaprowadził mnie do dużego, wysokiego wagonu i kazał wejść na dach. Nie byłam zbytnio przekonana. Przypomniałam sobie Natie, która bez namowy by się tam wgramoliła i od razu się zaśmiałam pod nosem. Z pomocą chłopaka dałam radę wejść. Weszłam, ale gdy zobaczyłam to, co było na górze, to prawie zwaliło mnie z nóg. Ścieżka ułożona ze świeczek prowadził do wielkiego koca z milionem poduszek. Obok stał duży kosz z jedzeniem, szampan w wiaderku z lodem, kieliszki i gitara. Zaniemówiłam.
-Podoba się? - zapytał spoglądając na mnie, a ja patrzyłam się na to wszystko z niedowierzaniem.
-Czy się podoba? Ja nie mam słów, żeby to opisać! Jak ty to przygotowałeś?
-Jeśli się czegoś chce, i to dla ukochanej osoby, to można zrobić wszystko.
-Jesteś niesamowity - szepnęłam i wtuliłam się w niego.
Spojrzałam mu w oczy, w których widać było radość, miłość i szczęście. Zatonęłam w jego niebieskich tęczówkach, a chwile potem on w moich ustach. Nad nami wisiał księżyc i gwiazdy, które świeciły dziś nadzwyczaj jasno. Wokół nas tańczyły płomyczki świec. I my... Zakochani w sobie do wszelkich granic możliwości. To wszystko było magiczne i mogłoby trwać wiecznie. W końcu po paru minutach oderwaliśmy się od siebie.
-Teraz usiądźmy coś zjeść. Na pewno jesteś głodna - uśmiechnął się.
-Czytasz mi w myślach - odwzajemniłam uśmiech i usiedliśmy na kocu.
Karmiliśmy się nawzajem słodyczami, owocami i innymi pysznościami. Niall nalał szampana do kieliszków i wzniósł toast.
-Za nas, naszą miłość... Żeby już zawsze było tak cudownie, jak teraz.
-Zgadzam się, oby tak już zostało.
Potem leżeliśmy na kocu i patrzeliśmy w gwiazdy. Chłopak wziął gitarę i zaczął grać cały czas patrząc mi w oczy.

I'm no superman
I cant take your hand

And fly you anywhere you wanna go, yeah
I can't read your mind
Like a billboard sign
And tell you everything you wanna hear
But I'll be your hero

I, I can be everything you need
If your'e the one for me
Like gravity I'll be unstoppable
I, yeah I believe in destiny
I may be an ordinary guy without his soul
But if your'e the one for me
Then I'll be your hero,
Could you be the one? 
Could you be the one for me?
I'll be your hero
Could you be the one? 
Could you be the one for me?
I'll be your hero.



W pewnym momencie nie wytrzymałam i poleciały mi łzy szczęścia. On, gdy tylko to zauważył przestał grać i mocno mnie przytulił.
-Hej... Czemu płaczesz? Nie chcę, żebyś płakała.

-Płaczę z radości. Mam takie wielkie szczęście, że cię poznałam, że jesteśmy tu razem, że spełniają się moje marzenia... Chociaż to, co się dzieje dziś wieczorem przerasta moje największe
oczekiwania. Nie wiem, czy sobie na to zasłużyłam... Ale dziękuję.
-Zasłużyłaś. Jesteś wspaniała... - położył mnie na poduszkach i zaczął całować.
Robił to tak delikatnie, ale z wielką miłością, czułam to.
-Niall...? - przerwałam na chwilę.
-Tak? - oparł się na łokciach, nadal leżąc na mnie.
-Kocham cię - wyszeptałam, a na jego twarzy zagościł najwspanialszy na świecie uśmiech.
-Ja ciebie bardziej - szepnął mi do ucha i znów zaczął całować, tym razem bardziej namiętnie.
Oddałam się temu pocałunkowi i nie wiem ile czasu tak spędziliśmy, ale w pewnej chwili zobaczyłam w krzakach światła latarek i jakieś znaki.
-Co to? - spytałam.
-Wołają nas. Powinniśmy się już zbierać.
-No dobra... Jestem już zmęczona.
Pozbieraliśmy wszystko, zeszliśmy z dachu i samochodem wróciliśmy pod mój dom. Niall odprowadził mnie pod drzwi. W domu ciemno, Natie spała. W końcu było już dawno po 00:00.
-Dziękuję za ten wieczór, było cudownie.
-Musimy to jeszcze powtórzyć - pocałował mnie na pożegnanie.
-To do zobaczenia dzisiaj - uśmiechnęłam się i weszłam do domu.
Zamknęłam drzwi, poszłam do swojego pokoju, przebrałam się w piżamę i z wielkim bananem na twarzy szybko zasnęłam.

3 komentarze:

  1. Co to za białe pola? o.O ale i tak świetny rozdział czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. pod białymi polami krył się tekst XD ano i wreszcie się doczekałam rozdziału *.* bardzo romantyczny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny rozdział :D ah romantic ;3 Chciałabym, żeby chłopak też mi taką randkę urządził ^^ Czekam na kolejny :D

    Zapraszam do mnie na 11 rozdział xd http://music-is-my-life-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń