O mnie

Moje zdjęcie
dreams. troubles. love. life.

niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 46.


~~~~~~~22. grudzień~~~~~~~

~~~~~~~Perspektywa Natie~~~~~~~

Na dzisiejsze popołudnie zostałam zaproszona do rodzinnego domu Harrego. Paula kilka dni temu poleciała razem z Niallem do Irlandii. Byłam sama w domu. Jeszcze jakieś 2 miesiące i zamieszka tu sama. Kazała mi się nie poddawać, ale wyniki są jakie są i nic już tego nie zmieni. Wyszykowałam się. Przed świętami to jedyny okres na takie spotkanie. Ostatecznie się zgodziłam, bo przez ostatnie tygodnie mu odmawiałam z powodu natłoku pracy. Musiałam zwiększyć liczbę projektów, bo niedługo moje prace pójdą do kosza. Tak więc o 13:00 przyjechał po mnie Harry. Wcześniej przebrałam się (LOOK), uczesałam i pomalowałam. Byłam strasznie zdenerwowana tym spotkaniem, bo miał mnie przedstawić osobiście swojej rodzinie. Najbardziej to ja się bałam jego mamy. Słyszałam, że jest miła i w ogóle, ale jednak mojemu chłopakowi zależało na tym, żebyśmy się polubiły. Nie byłam pewna, czy tak się stanie, ale w najgorszym wypadku nie będę miała się czym przejmować, bo i tak mnie zabraknie na tym świecie. Jechaliśmy samochodem jakiś 3 godziny. Cały czas patrzyłam w okno na szybko mijające widoki. W radiu leciało dużo świątecznych piosenek. Po raz pierwszy w życiu nie sprawiały mi one radości przy oczekiwaniu na 24. grudnia. Najchętniej zatrzymałabym się w czasie, żeby jak najdłużej żyć. Harry wziął moja rękę.
-Denerwujesz się? – zapytał z uśmiechem.
-Nie… No co ty.
-To dobrze, bo już dojechaliśmy – powiedział i zatrzymał się przed ładnym domkiem jednorodzinnym.
Zdrętwiałam. Wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi, jednak ja nadal siedziałam na miejscu pasażera.
-Może ja tu poczekam? – zapytałam z przekonaniem, a ten się roześmiał.
-No nie mogę! – krzyknął
-Co?
-Boisz się… hahahaha!
-Wcale nie!
-Serio? – podniósł brew.
-Tak.
-To wysiądź – powiedział podpuszczając mnie.
Spojrzałam na niego i przymrużyłam oczy. Podał mi rękę. W końcu wysiadłam. Szłam najwolniej, jak mogłam.
-Ale się ociągasz… - zaśmiał się i wziął mnie na ręce.
-Styles! Co ty odwalasz?! – zaczęłam się śmiać.
-Niosę cię… - nie przestawał się uśmiechać.
-Twoja mama pomyśli, że jestem jakąś kaleką, że musisz mnie taszczyć na rękach – krzyknęłam.
Przed drzwiami postawił mnie i pocałował..
-Nie masz się o co martwić – zapewnił i otworzył drzwi.
Z domu wypłynął cudowny zapach pieczonego kurczaka. O mało z mojej buzi nie wypłynął wodospad. Wszyscy mówili, że jego mama dobrze gotuje, ale ten zapach był cudowny, a co dopiero smak…
-Cześć kochanie! – zawołała ciemnowłosa kobieta, która chwilę potem znalazła się przy nas.
Harry przywitał się z nią, a potem przedstawił mnie.
-To jest Natalie, moja dziewczyna – powiedział, po czym pocałował mnie w głowę.
-Miło mi panią poznać… - powiedziałam po czym podałam jej dłoń, z której przed sekundą zdjęłam rękawiczkę.
-Mnie również i jaka pani? Mów mi Anne – uśmiechnęła się i zaczęła mi się przyglądać.
Harry wziął ode mnie płaszcz i powiesił go na wieszaku.
-Pójdę po walizki, a wy pogadajcie – zaproponował i zniknął na dworze.
-Dużo o tobie słyszałam – powiedziała łagodnie – Podobno już pracujesz…?
-Tak, projektuję ubrania.
-Hm… Poważne zajęcie, jak na 17-latkę.
-No nie wiem… To jest po prostu, jak zabawa w krawcową, gdy jest się małym. Tylko że te ubrania noszą ludzie, a nie lalki – zaśmiała się.
-Trafne spostrzeżenie.
Prawie odpadłam. Pochwaliła mnie! Miałam niezły zaciesz… Harry w tym czasie przyczołgał się z walizkami.
-Ohh… - zdziwiła się – Tyle bagaży na kilka nocy?
-Tak… Jutro lecę do Polski.
-Myślałam, że zostaniesz na dłużej – rozczarowała się.
-Niestety, nie mogę. Cała rodzina moja i mojej przyjaciółki się zjeżdża, więc muszę tam być.
-Obowiązki wzywają – rozchmurzyła się.
-Dokładnie – uśmiechnęłam się.
-Nie stójmy tak tutaj. Chodźmy do stołu! – zarządziła.
Chwilę później znaleźliśmy się w jadalni.
-Cześć brat! – krzyknęła dziewczyna z dzieckiem na kolanach.
To była Gemma-siostra Harrego, a uroczy dzieciaczek to była jej córeczka. Chłopak przywitał się z nią.
-A ty pewnie jesteś Natalie? – zwróciła się do mnie wstając i podając dziecko Harremu – Dużo mi o tobie opowiadał – zaśmiała się i wyciągnęła do mnie rękę, na co odpowiedziałam tym samym – Jak o tobie mówił to był strasznie nakręcony, na serio zawróciłaś mu w głowie.
-Miło mi to słyszeć.
-Gemma! – krzyknęła Anne z kuchni.
-Idę! – odpowiedziała – Poznaj Sally, moją córeczkę i błagam popilnuj jej, bo przy nim to ona zaraz dostanie wstrząsu mózgu – zaśmiałyśmy się.
Podeszłam do Harrego i zaczęłam rozśmieszać jego siostrzenicę. Była strasznie słodka. Zadzwonił mój telefon, więc oddaliłam się w poszukiwaniu torebki. Znalazłam ją na wieszaku pod moją kurtką.
-To urocza dziewczyna – usłyszałam z kuchni.
-Tak… Oni naprawdę słodko razem wyglądają. Mam nadzieję, że jej nie wystraszysz, tak jak innych dziewczyn – zaśmiała się Gemma.
-One nie były dla niego odpowiednie… - dalej nie usłyszałam.
Po tym, co mówiły zrobiło mi się jakoś ciepło. Jednak ona mnie polubiła. Wzięłam telefon.
-Halo? Niall, przestań! Ja rozmawiam – zachichotała.
-Cześć, jak się czujesz? – zapytałam udając, że nie słyszałam tych ostatnich zdań.
-To chyba ja cię powinnam o to spytać. Jak tam przyszła teściowa? – zaśmiała się.
-Ty zawsze wiesz, co powiedzieć… - zawtórowałam jej.
Mała Sally zaczęła płakać.
-Czy ja słyszę dziecko? – krzyknęła do słuchawki – Uważam, że jesteś za młoda – powiedziała poważnie i parsknęłyśmy śmiechem.
-Natie, pomóż!!! – zawołał Harry z jadalni.
-Muszę kończyć – powiedziałam i się rozłączyłam.
Pobiegłam do chłopaka i Sally.
-Co się stało? – zapytałam dziecięcym głosem, a ona momentalnie przestała płakać
-Cud! – krzyknął Harry.
-Co ty jej zrobiłeś? – zapytałam śmiejąc się.
-Nic… Zaczęła grymasić, jak poszłaś i potem zaczęła ryczeć.
Znowu rozbawiałam małą. Harry dał mi ją na kolana i zaczęłam ją łaskotać. Uklęknął przy nas i trzymał dziewczynkę za rączkę, ale ona była wpatrzona we mnie i zajęta śmiechem. Przyglądały się nam Anne i Gemma. Zauważyliśmy to dopiero w tedy, gdy jego siostra zrobiła nam zdjęcie.
-No to jest śliczne! – zaczęła się zachwycać – Mogę wstawić na twittera? – zapytała.
-Jasne… - odpowiedziałam niepewnie.
Chwilę później wzięła małą na krzesełko, gdy mieliśmy już zasiąść do stołu, lecz dzieciątko zaczęło płakać i wyciągać rączki w moją stronę.
-Dałabyś radę jeszcze chwilkę się z nią pomęczyć? – zapytała Gemma.
-Oczywiście! – powiedziałam i chwilę potem mała Sally znów była na moich kolanach.
Na środku stołu siedział ojczym Harrego Robin, potem Anne, imiennik mojego chłopaka, który był mężem Gemmy, następnie młoda mama, Harry i ja. Oraz potomkini Gemmy. Przez cały obiad, a właściwie to już kolację bawiłam się z Sally i ledwo się powstrzymując zjadłam mało co. Najchętniej to zjadłabym sama tego pysznego kurczaka, ale wyszłabym na idiotkę. Siedzieliśmy jeszcze przy stole i rozmawialiśmy.
-Jesteś naprawdę cudowną dziewczyną – napomniała Anne – Cieszę się, że Harry w końcu nie spotyka się z ta Caroline – gdy mówiła to imię, to aż się wzdrygnęła.
-To dla mnie komplement – odpowiedziałam i zanurzyliśmy się w dalszej rozmowie.
Harry cały czas mnie przytulał, co było słodkie. Wybiła 23:00. Jutro o 17:00 mam samolot do Polski, więc rozeszliśmy się do pokoi. Weszłam jeszcze na twittera, a Harry poszedł do łazienki. Zdjęcie, które dodała Gemma rozeszło się po całej sieci. Były różne pytania typu „Już dorobiliście się dziecka???” Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Ale muszę przyznać, że fotka wyglądała naprawdę słodko. Gdy loczek wrócił, łazienkę po nim zajęłam ja. Umyłam się, rozpuściłam włosy, zmyłam makijaż, umyłam zęby, zdjęłam biżuterię i przebrałam się w piżamę. Gdy byłam już w pokoju paliła się tylko lampka, a Harry miał zamknięte oczy. Zgasiłam światło i cicho wsunęłam się pod kołdrę i ułożyłam się na drugim końcu łóżka. Chwilę potem poczułam rękę na swoim brzuchu. 
______________________________________
Witam Was w bardzo świątecznym nastroju. Jstem niesamowicie podekscytowana, bo to moje pierwsze święta od kiedy jestem Directioner! Wiem, że Gemma nie ma dziecka, ale naszło mnie na niańczenie haha :D Zostawiam Was z rozdziałem i wracam do zadań z niemeickiego -,-. Następny wstawi Paula. Liczymy na komentarze!
Natt x.

piątek, 16 listopada 2012

Christmas imagine

WYBIERZCIE, KTÓREGO WARIATA CHCECIE :)
PIOSENKA

Mam wszystko… Pieniądze, piękne mieszkanie, ekstrawaganckie ubrania znanej marki, na które stać nielicznych. Mam bogate życie towarzyskie, domy na Wyspach Kanaryjskich, na Krecie, sławę. Czyż nie rozrzutne życie? Mam wszystko, czego pragnie każdy człowiek. Dlaczego jednak dlaczego ciągle mam przeczucie, że czegoś mi brakuje? To się zaczęło od kiedy powiedziałeś „Żegnaj”. To zabolało. Nawet nie wiesz jak bardzo. Nie wpadłam w depresję, jak inne. Wzięłam się od razu w garść. Dzięki temu osiągnęłam to, co chciałam. Byłam ci wdzięczna. Lecz zdałam sobie z czegoś sprawę… „Po co mi to wszystko, jeśli nie mam z kim się tym dzielić?” Mam na myśli ciebie. Siedzę teraz na parapecie wyłożonym licznymi poduszkami. Patrzę na szczęśliwych przechodniów niosących do swoich domów choinki lub wielkie torby zakupów? Spoglądam w ciemne niebo, z którego sypią się białe płatki śniegu. „Anioły robią walkę na poduszki” –mawiałeś. Śmiałam się z tego. Zawsze wierzyłeś, że to prawda. Gdy padał deszcz naprawiałeś swoje błędy myśląc, że na Górze smucą się przez to, co zrobiłeś. Nie rozumiałam cię. Do chwili, gdy zamknąłeś za sobą drzwi. Słyszałam jeszcze kilka kroków na korytarzu, które potem ucichły zupełnie. Za oknem panowała ulewa, pamiętasz? Wtedy zrozumiałam, że popełniłam jakiś błąd. Nie roztrząsałam tego, tylko rzuciłam się w wir pracy. Teraz żałuję, że nie wyszłam za tobą i nie błagałam, byś został. Gdyby to się powtórzyło wiem, że bym to zrobiła. Nie chciałam zostawać sama, tylko wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy. Codziennie dręczy mnie pytanie „Dlaczego odszedłeś? Bez odpowiedzi, wyjaśnienia. Po prostu mruknąłeś ciche ‘żegnaj’ i więcej cię nie zobaczyłam.” To było najgorsze, co mogło mnie spotkać. Rozglądam się po mieszkaniu. Przymykam powieki. Widzę twój cień. Wychodzisz z łazienki z ręcznikiem wokół pasa. Drugim wycierasz włosy. Nie ma cię przy mnie ciałem, ale po tym co nas łączyło zawsze będziesz duchem. Mimo, że chodzisz gdzieś teraz po kuli ziemskiej, być może po tej samej stronie co ja, to nie mam siły cię szukać. Trudno mi… Tak cholernie mi trudno! Chcę cię zobaczyć, dotknąć. Potrzebuję cię. Jednak ty tego nie wiesz. Otwieram oczy i widzę pustkę. Boże Narodzenie noc ❅ ❄ ℌ ℨ ℜ ℨ ❅ ❄Mimo niezmiernej ilości niepotrzebnych przedmiotów w moim domu jest pustka. Bo nie ma w nim miłości. Jestem tylko ja i moje zasrane ego. Czuję ciepło bijące od kominka. Nie oddaje on tego żaru, który otrzymywałam od ciebie. Ustrojona choinka nigdy nie będzie wyglądała tak jak wtedy, kiedy dekorowaliśmy ją razem. Pamiętam jak podsadziłeś mnie, żeby mogła zawiesić na jej czubku złota gwiazdę. Potem puściłeś mnie. Wciąż czuję smak twoich słodkich ust na moich spragnionych ciebie wargach. Dumnie patrzyliśmy na nasze dzieło tuląc się do siebie. Słysząc bicie twojego serca wiedziałam, że jest ono dla mnie. Teraz słyszę ciszę. Upijam łyk herbaty. Nigdy za nią nie przepadałam. To ty mnie tego nauczyłeś. To stało się moją codziennością. Sterty książek ułożonych według wielkości i koloru w ściennym regale. Nigdy jednak nie mogę dowiedzieć się z nich, czym jest prawdziwa miłość. Bo już nie pamiętam, czy to tak właściwie jest. Wiedziałam, gdy obdarzałeś mnie nią każdego dnia. To zanikło… I już nigdy nie wróci. W dzisiejszy wieczór wspominam naszą pierwszą wigilię. Była ona także ostatnia. Razem gotowaliśmy świąteczne potrawy, dekorowaliśmy dom i choinkę, wybieraliśmy kolędy, które chcemy słuchać. Składając sobie życzenia powiedziałeś „…I żebyśmy byli razem. Na zawsze. Ja ci to obiecuję.” Dlaczego nie dotrzymałeś słowa? Dlaczego mnie opuściłeś? Dlaczego zostawiłeś mnie samą? Dlaczego roztrzaskałeś moje serce na milion kawałeczków? Nigdy już się nie dowiem…
______________________________________________
Oto świąteczny imagin!!! No może niezbyt szczęśliwe zakończenie, ale to moja wizja xd. Czytaliście imagina Pauli? Pierwszy opublikowany. Czytałam idąc do szkoły. Zawdzięczam jej czarne smugi wokół oczu. A teraz oddalam się, bo mam w **** dużo nauki :D
Natt.

czwartek, 15 listopada 2012

Summer Love - imagine part 2


Can’t believe your packin your bags
Tryin so hard not to cry
Had the best time and now its the worst time
But we have to say goodbye
Don’t promise that you’re gonna write
Don’t promise that you’ll call
Just promise that you won’t forget we had it all
Cause you were mine for the summer
Now we know it’s nearly over
Feels like snow in September
But I always will remember
You were my summer love
You always will be my summer love
Zaczęła śpiewać refren gdy nagle go zobaczyła. Stał w samym środku wpatrując się w nią z niedowierzaniem. Teraz na pewno wiedział. Usłyszał jej imię i nazwisko, skąd jest. Rozpoznał ją i ona to wiedziała. Śpiewała patrząc mu w oczy te same słowa, które on 3 lata temu.
Wish that we could be alone now
If we could find some place to hide
Make the last time just like the first time
Push a button and rewind
Don’t say the word that’s on your lips
Don’t look at me that way
Just promise you’ll remember
When the tide is grey
Po jej policzku spłynęła łza. Zamknęła oczy przypominając sobie tamten czas.
Cause you were mine for the summer
Now we know its nearly over
Feels like snow in September
But I always will remember
You were my summer love
You always will be my summer love

Gdy je otworzyła jego nie było. Usłyszała jednak jak ktoś zaczyna śpiewać. Jego głos rozpoznałaby wszędzie. Odwróciła się i zobaczyła jak zmierza w jej stronę. Jej serce zamarło. Nogi miała jak z waty a on był coraz bliżej.
So please don’t make this any harder
We can’t take this any farther
And I know there’s nothin that I wanna change, change
Wtedy nic się nie liczyło, żadni fotoreporterzy robiący pełno zdjęć, żadne fanki krzyczące coś na całe gardło tylko oni. Stali naprzeciwko siebie razem śpiewając.
Cause you were mine for the summer
Now we know its nearly over
Feels like snow in September
But I always will remember
You were my summer love
You always will be my summer love
Piosenka się skończyła a oni nie ruszyli się z miejsca wpatrzeni w swoje tęczówki.
-Jesteś tu… - wyszeptał.
Już chciała otworzyć usta i coś powiedzieć lecz nie mogła z siebie nic wykrztusić. Publiczność biła brawo, krzyczała ich imiona, zrobiło się strasznie głośno. [T.I.] spojrzała na tłum ludzi, uśmiechnęła się nieśmiało i zeszła ze sceny.  Chciała teraz wrócić do domu i w spokoju wszystko przemyśleć. Niestety, musiała czekać na wyniki. Wzięła telefon i postanowiła usiąść na pobliskiej ławce. Przeszła kilka kroków, gdy nagle zapadło na nią kilkanaście dziewczyn z pytaniami o Nialla, autograf czy zdjęcie. Było to dla niej niezwykle dziwne, przecież one nie mogły wiedzieć więcej niż tyle, że śpiewała z Niallem Horanem na scenie. Nie wiedziała jak się zachować, próbowała je jakoś odgonić, lecz na nic się to nie zdało. Zauważyła, że w ich kierunku biegnie blondyn. Świetnie – pomyślała – Jeszcze jego tu brakowało. Gdy fanki go zauważyły rozległ się pisk. Przez chwilę myślała, że go stratują, lecz kiedy pojawiła się ochrona odetchnęła z ulgą i przyglądała się akcji odciągnięcia dziewczyn od idola. Chwilę potem zostali sami. Niall podszedł do niej i chwycił za rękę. Sama się sobie dziwiąc nie protestowała. Tak naprawdę brakowało jej jego dotyku, spojrzenia, całego jego. W końcu odezwał się.
- Tak się cieszę, że tu jesteś. Nie wytrzymałbym dłużej.
-Na co? – spytała zaintrygowana
-Jak to na co? Na ciebie skarbie. Całe 3 lata czekałem aż wrócisz.
-Skąd wiedziałeś, że przyjadę?
-Obiecałaś mi. – uśmiechnął się – Tylko nie spodziewałem się, że taka odmieniona. Wyglądasz pięknie.
Potem rozmawiali, śmiali się, spacerowali, poznając siebie od nowa. Po ogłoszeniu wyników i odebraniu nagrody za pierwsze miejsce pojechali do jego domu. Zwycięstwo uczcili kilkoma paczkami chipsów i pepsi przy oglądaniu filmów, czyli tak jak oboje uwielbiali. Po niezwykle udanym wieczorze [T.I.] musiała wracać do siebie, jednak blondyn nie chciał się żegnać.
-Zostań proszę, nie chcę Cię znów stracić. – powiedział i złożył na jej ustach delikatny, pełen miłości, długo wyczekiwany pocałunek.
I została. Nie tylko na noc, nie tylko na wakacje lecz już na zawsze.
You always will be my summer love…


________________________
Proszę i jest 2 część. Czekam na wasze opinie. To mój pierwszy imagin, którego opublikowałam, dlatego mam nadzieję, że się podoba. :)
+inspirowana piosenką One Direction - Summer Love

poniedziałek, 12 listopada 2012

Summer Love - imagine


[T.I.]- zwykła nastolatka z niezwykłymi wspomnieniami. Lato 2009. Wyjechała na wakacje do Irlandii gdzie poznała uroczego blondyna. Jak można się było spodziewać znajomość ta przeobraziła się w pierwszą, niezapomnianą, zabójczo mocną miłość. Miała tam zostać tylko na miesiąc, została na całe wakacje. Niestety wakacje się skończyły a więc trzeba było wracać. Do dziś pamięta słowa, które śpiewał jej przed wyjazdem.
Don’t promise that you’re gonna write
Though promise that you’ll call
Just promise that you won’t forget we had it all
Cause you were mine for the summer
Now we know it’s nearly over
Feels like snow in September
But I always will remember
You were my summer love
You always will be my summer love…

Płakała wiele dni, miesięcy aż w końcu pogodziła się z faktem że jego już nie ma. Czekała ją nauka i świat, w który miała wyruszyć gdy tylko skończy szkołę. I wreszcie nastał ten dzień,  gdy wyleciała do Londynu spełniać marzenia. Szkoła muzyczna – to był jej cel i tylko dla tego pojechała właśnie tam. Dlaczego? Bała się, że w tym samym mieście mieszka ten przez którego cierpiała, że go spotka i wtedy już się nie pozbiera. Nie mogła jednak przegapić tak wielkiej szansy jak stypendium w jednej z najlepszych szkół więc zmieniła swój wygląd i z nadzieją że nikt jej nie pozna wyjechała.
Mieszkało jej się wspaniale. Cudowne miasto, cudowna szkoła lecz jedno nie dawało jej spokoju- wszędzie on i jego zespół.  W UK byli oni aż nadto popularni, więc gdzie nie poszła widziała plakaty, zdjęcia i inne rzeczy związane z nimi. Czasem zdarzało się, że gdy szła ze szkoły zatrzymywała się na ulicy przed jakimś bilbordem, wpatrywała się w jego twarz i zastanawiała co teraz robi, czy pamięta o niej, o tym co było. Tak było i tym razem. Siedziała w Milkshake City otoczona ich zdjęciami i myślała. Nagle z głośników rozległa się wolna melodia i głos zapowiedział piosenkę z nowego albumu One Direction. Zainteresowana tytułem wsłuchiwała się w słowa, które wcześniej już słyszała. Momentalnie wspomnienia wróciły. Nie wierząc, że to może być prawda wróciła do domu i wyszukała w Internecie „One Direction – Summer Love”. Tak jak myślała, słowa, melodia wszystko się zgadzało. Znalazła jeszcze jedną ciekawą informację a mianowicie że napisał ją nie kto inny jak Niall Horan.  Była w szoku. Czyli jednak pamięta. W głowie miała mętlik. Z jednej strony chciała teraz znaleźć się w jego ramionach a z drugiej wyjechać żeby go nie spotkać i nie przeżywać tego samego co 3 lata temu.
Tydzień później w parku odbywał się festiwal organizowany przez szkołę, do której chodziła [T.I.] Był to też pewnego rodzaju test.  Każdy uczeń musiał zaśpiewać piosenkę i zaprezentować się z jak najlepszej strony przed zgromadzoną publicznością. Tego dnia pogoda była znakomita więc [T.I.] postanowiła udać się na miejsce pieszo.  Założyła słuchawki na uszy i z w rytm piosenki, do której dziś miała śpiewać wolnym krokiem zmierzała w kierunku parku. Tak przynajmniej myślała. Okazało się jednak, że nie zna Londynu jeszcze tak dobrze i po 30 minutach spaceru uświadomiła sobie, że zabłądziła. Zdenerwowana i troszkę przestraszona postanowiła spytać się kogoś o drogę. Podeszła do najbliższego przechodnia mając nadzieję, że się nie spóźni.
-Przepraszam, czy możesz mi powiedzieć jak najszybciej dojść do Hyde Park’u? – spytała, lecz po chwili żałowała, że to zrobiła, żałowała że nie pojechała tam metrem czy taksówką. Ten, którego tak unikała przez cały czas stał teraz przed nią i uśmiechał się.
- Zgubiłaś się? – zapytał zdejmując okulary i przyglądał się jej swoimi nieziemsko błękitnymi tęczówkami. W tej chwili modliła się żeby tylko jej nie rozpoznał.
-T-tak. Ale... nieważne, poradzę sobie. – odwróciła się, chcąc uciec od niego i nie zniszczyć swojego makijażu przez łzy, które zbierały się pod jej powiekami.
-Hej! Poczekaj! – zatrzymał ją – Może Cię podwieźć? Nie możesz tak sama błądzić.
-Nie. Mówiłam już, poradzę sobie. – odpowiedziała nie patrząc nawet na niego.
-No co Ty. Nie bój się, raczej mnie znasz, prawda? – widać było, że był zdziwiony jej zachowaniem.
-Znam Cię aż za dobrze. – powiedziała ciszej i uciekła do najbliższej taksówki zostawiając go zdezorientowanego na środku chodnika. Powiedziała kierowcy gdzie chce jechać i na szczęście dotarła na miejsce na czas. Niestety przez tą całą sytuację nie mogła się skupić. Jej myśli zamiast o występie krążyły wokół niego. Pierwszy raz od 3 lat zobaczyła go twarzą w twarz. Zmienił włosy, styl ale takie rzeczy jak oczy czy uśmiech zostały takie same. Wspomnienia wróciły ze wzmocnioną siłą lecz nie mogła się teraz rozkleić. Za minutę wychodziła na scenę. Wzięła głęboki oddech, chwyciła mikrofon i weszła po schodkach. Usłyszała głos w głośnikach „A teraz przed wami wspaniała dziewczyna z Polski [T.I.] [ T.N.]w piosence One Direction – Summer Love” i wyszła przed publiczność. Dopiero teraz, stojąc na środku sceny przed setkami ludzi poczuła wielki stres. Popłynęła wolna melodia a ona oddała się jej i zaczęła śpiewać.

Can’t believe your packin your bags
Tryin so hard not to cry
Had the best time and now its the worst time
But we have to say goodbye
Don’t promise that you’re gonna write
Though promise that you’ll call
Just promise that you won’t forget we had it all
Cause you were mine for the summer
Now we know it’s nearly over
Feels like snow in September
But I always will remember
You were my summer love
You always will be my summer love

Zaczęła śpiewać refren gdy nagle go zobaczyła. 


______________________________
Heey xx Witam po dłuuugiej nieobecności. Wybaczcie, że nie mam dla was rozdziału ale w rekompensatę macie pierwsza część imagina prosto od Pauli. Spodobało się? Chcecie 2 część? Piszcie :)
PS. Pamiętam o rozdziale i wstawię go niedługo. Przepraszam, że tak go odkładam ale brak weny i czasu na cokolwiek mi to utrudnia. Chyba rozumiecie.
I love you all. - Paula xx

czwartek, 25 października 2012

Rozdział 45.


Przedrzeźniałyśmy ich miny podczas mowy i ich cytaty. W tym samym kinie zaczęło się After Party. Było  świetnie! Ekstra muzyka, oświetlenie, ozdoby… Całość komponowała się idealnie. Chłopcy wystąpili jeszcze raz, śpiewając kilka piosenek z płyty „WMYB”. Gdy z głośników poleciała wolna melodia porwali nas na parkiet. Jako pierwsi zaczęliśmy „tańce”. Przyjęcie zamieniło się w bal. Piękne dziewczyny w długich sukniach, mężczyźni w garniturach lub smokingach. Do Paula przylecieli nawet jego synowie i żona.
-Kocham cię – szeptał raz po raz Harry do mojego ucha.
Lubiłam kiedy dawał mi to do zrozumienia. To było słodkie. Kołysaliśmy się w rytm muzyki prowadząc poważne rozmowy. Cieszyłam się z prezentu, jaki wymyśliłam. Trudno ukrywać to przed nim w tajemnicy, przecież mówię mu wszystko. No ale będzie musiał wytrzymać do świąt. No właśnie, święta… Moje ostatnie. Nie spędzę ich z moim ukochanym, lecz z rodziną i przyjaciółką. To też jakieś pocieszenie.  Wyobrażałam sobie siebie w wieku 30. lat.

„Wciąż byłam z Harrym, lecz po ślubie. Razem jesteśmy na targu. Przechadzamy się pomiędzy pachnącymi lasem drzewkami. Kupujemy piękną, żywą choinkę. Zanosimy ją do domu i ustawiamy obok okna w stojaku. Harry rozpala w kominku, a ja parzę herbatę. W powietrzu unosi się cudowny zapach sosny. W tle słychać piosenki świąteczne. Na dworze jest już ciemno. Za oknem prószy delikatny, biały puch. Nasze mieszkanie oświetlają romantyczne świeczki w niektórych zakątkach. Mój ukochany przynosi pudło z ozdobami świątecznymi. Girlandy, bombki, światełka, świeczki, aniołki, gwiazdki. Chłopak podsadza mnie, żebym mogła przyczepić największą, złotą gwiazdę na czubku choinki. Po ozdobieniu całej choinki spuszcza mnie na dół i chowa w swoich ramionach. Razem patrzymy na nasze ‘dzieło’. Po domu także rozwieszamy świąteczne ozdoby. Wszystkie meble, okna i drzwi mają świąteczne motywy. I światełka… Dużo światełek w oknach, na suficie. Zadowoleni i szczęśliwi siadamy na białym, futrzanym dywanie przed kominkiem. Wsłuchujemy się w trzask ognia i iskier. Harry obejmuje mnie ramieniem i mówi, jak bardzo mnie kocha. Popijamy gorące kakao i przywołujemy wspomnienia.”

Czyż to nie brzmi wspaniale? Razem stworzyliśmy ten opis. Z marzeniem, że kiedyś tak właśnie będzie. Sama już nie wiedziałam, co mnie czeka. Wiedziałam od lekarzy o moim końcu, ale wciąż wierzyłam w szczęśliwe zakończenie. Wierzyłam, że kiedyś naprawdę spędzę święta z Harrym. Na kolejnych towarzyszyłyby nam nasze dzieci. Jednak musiałam wrócić do rzeczywistości. Po cudownym wieczorze i połowie nocy czas był, abyśmy wrócili do hotelu. Porządny sen dobrze by mi zrobił, bo głowa stała się ociężała i niezdolna do jakiegokolwiek myślenia. W pokoju zsunęłam z siebie sukienkę i ruszyłam do łazienki. Wyjmowałam wszystkie wsuwki z włosów. Co jak co, ale miałam ich dobry kilogram. Wzięłam kąpiel, umyłam twarz i zęby i wsunęłam się pod pościel. Zaraz dołączył do mnie Harry. Zasnęłam wtulona w jego silne ramiona. Tak jak sobie wymarzyłam, jako młoda nastolatka.

____________________________________
Rozdział krótki i do dupy. Nie miałam siły, ale jakoś coś naskrobałam. Poznajcie moją dobroć, bo miał być jutro. Tzn. dziś, ale jestem zmęczona, a musiałam przerobić dużo materiału, więc chciałam wstawić jutro. Ale wyrobiłam się. Tak więc mamy 45.! :) Całkiem sporo tych wypocin :D Jeszcze jedno! Znowu konkurs :D Zgłosiłam do konkursu swój IMAGIN . Po prawej stronie jest ankieta. Jeśli spodobało Wam się moje mini-opowiadanie głosujcie na 230 :) x A teraz sorry, ale idę spać, mimo, że jest 19:30. Wróciłam z basenu, wzięłam kąpiel i przerobiłam materiał na kartkówkę z gramatyki i WOS-u. Mam nadzieję, że rozumiecie ;3
Natt.

piątek, 12 października 2012

GŁOSOWAĆ NA 19! + 44.

Hej! Najpierw ogłoszenia! Głosujcie na naszego bloga! Po prawej stronie, kliknijcie na 19 na blogu http://wymarzony-swiat-z-1d-official.blogspot.com/ ! To bardzo ważne!!! A teraz przejdźmy do rozdziału :) x


Uważałyśmy na to, żeby nie uszkodzić świeżo pomalowanych paznokci. Jeszcze tylko perfumy i gotowe! Pod koniec morderczych przygotowań do pokoju wpadli chłopcy.
-No witam panie! – każdy ukłonił się jak gentelman, podszedł do nas, obrócił i pocałował w policzek.
-Ćwiczyliście to? – zaśmiała się Paula.
-Oczywiście – palnął Lou, a chłopcy walnęli go w brzuch.
-To miała być tajemnica matole! – szeptali.
-Taa… Bo my byśmy się nie domyśliły – ironizowałam.
-Idziemy? – zapytał Paul poprawiając muszkę.
Zeszliśmy na dół. Przed hotelem czaiło się paru fotografów.
Wsiedliśmy po kolei do czarnej, długiej limuzyny. Już tam rozkręcała się impreza. Tłumiłam pulsowanie skroni dobrą zabawą. Minęło jakieś 20 minut. Dziwiłam się, że tak długo, no ale cóż…  W końcu dojechaliśmy. Już w samochodzie słychać było melodię do „What Makes You Beautiful”. Pierwszy wysiadł Zayn, bo był jako jedyny singlem. Za nim Danielle z Liamem, bo byli ze sobą najdłużej, Eleanor z Louisem… I potem mieliśmy wysiadać my, czyli ja i Hazza, ale on zgubił komórkę. Paul, który syczał na niego sprzed auta popędzał nas, ale jak miałam wyjść bez niego?
-Idźcie, my zaraz dojdziemy.
Gdy reszta była już w kinie, my dalej bliscy a aucie. Słyszeliśmy pytania typu ‘Gdzie jest Harry i Natalie?!”, ale ja musiałam w wieczorowej sukience chodzić półzgięta po limuzynie i szukać tej jego zasranej komórki.
-Natie…
-Tak? – zapytałam zniecierpliwiona.
-Miałem ją w kieszeni.
Facepalm. Spojrzałam na niego i nie mogłam uwierzyć w jego głupotę.
-Hazza, nie po się tyle szykowałam, żeby wyjść z tej limuzyny jak jakiś oszołom – mówiłam poważnym tonem.
-Dla mnie wyglądasz pięknie.
-Fryzura mi się rozwaliła, a sukienka zaraz się zsunie…
-Mogę jej pomóc – uśmiechnął się łobuzersko.
-Chodźmy już – odpowiedziałam krótko.
Wyszedł pierwszy i pomógł mi wysiąść. Reakcja fanów była bardzo głośna. Nie zamilkli, więc mój wygląd nie pogorszył się aż tak bardzo. Bili brawa i krzyczeli. Hazz pocałował mnie w policzek, kiedy akurat się rozglądałam. Uśmiechnęłam się i ruszyliśmy. Machaliśmy komu popadnie, nawet błyski fleszy nie oślepiały nas aż tak bardzo. Hazza nawet nie rozdał autografów, tylko od razu porwał mnie do środka.
-Twoje fanki nie będą zadowolone – zauważyłam.
-Później im to wynagrodzę – zaśmiał się.
-Ciekawe jak – podniosłam brew i dołączyłam do niego.
W środku nie tylko 1D byli gwiazdami. Zaprosili także Katy Perry, Justina Biebera, Victorię Justice i całą jej ekipę. Pojawił się nawet Avan. Dziwiłam się, że Harry pozwolił, by przyjechał, ale ja byłam zadowolona. Potem jeszcze zespół iCarly, East Far Movement, kilka polskich gwiazdeczek, paru fanów, reporterzy. Innych gwiazd nie spamiętałam, ale było ich zatrzęsienie. Jak nigdy w Polsce! Przybyli także rodzice chłopców i moich przyjaciółek. Wika i Marta nawet się tam znalazły, co ucieszyło Zayna. W miarę… Bo wyłapywałam na sobie jego spojrzenie. Plotkowałyśmy z dziewczynami o czym popadnie. Nie byłyśmy krytykami, ale oceniałyśmy stroje innych, czasem wybuchając śmiechem. Nadszedł czas na film. Nie mogliśmy się doczekać. Nasze zachowanie można by porównać z 5-letnim dzieckiem. Zajęliśmy swoje miejsca. Siedziałam pomiędzy Harrym a Eleanor. Co chwile komentowałyśmy sceny. Śmiechom nie było końca. Najbardziej nie mogłyśmy, gdy Louis spadł z deskorolki. Zezłościł się na nas, ale potem i tak dołączył. Przeraziłam się, jak pokazywano sceny, gdy ja występowałam. Ale wyglądałam ładnie, nie śmiałam się jak debil… Mówiłam też jak człowiek. Gdy opowiadałam o naszej pierwszej randce Hazza objął mnie i pocałował w policzek. Uśmiechnięci doczekaliśmy końca. Wszyscy bili brawa. Chłopcy wstali i kłaniali się lekko. Gdy zaczynali jakieś przemowy, co chwila się śmialiśmy. Byli normalni, nie udawali… Nie udawali jakiś sztywniaków. Po prostu byli sobą. Uśmiech Harrego był bezcenny. Później udzielali wywiadów. Mówili o produkcji, planie itd. Gdy się do nas dorwali zaczęły się śmiechy.

_____________________________________________
Sorry, że taki krótki, ale nie miałam zbytnio czasu... W ogóle cały czas jestem zmęczona i wszystko mnie boli. To przez to bieganie xd. Oto rozdział 44! :) x Następny za kilka dni, obiecuję!
Natt.

czwartek, 4 października 2012

Rozdział 43.

-No czyś ty zgłupiał?! – zawołałam, gdy schodził z lodowiska.
-Co to miało być? – podszedł do barierki.
-Ale o co ci chodzi? Ktoś związał nasze szaliki i się wywróciliśmy!
-I ja mam w to uwierzyć?! Dobrze, że nie zaczęliście się tam jeszcze całować!
-Co ty…
-A może to z nim chcesz przeżyć pierwszy raz i dlatego mi odmawiasz?!
-Harry!!! – ryknęłam – Nie jestem gotowa na to! Daj już spokój! Ze zwykłego upadku robisz wielką awanturę! Jakby coś między nami było, nie dziwiłabym ci się, ale tak…? Wiesz co ci powiem?! Jesteś… Jesteś…
-Skończ już! – przerwał mi i odszedł.
Prychnęłam pod nosem. No co za cham! Przecież nic takiego się nie stało!
-Czemu Harry poszedł? – dojechał do mnie Liam z Danielle.
-Bo wyobraził sobie, że flirtuję z Zaynem – krzyknęłam.
-A flirtujesz? – Li podniósł brew.
-No czyś ty zgłupiał?! – powiedziałam jednocześnie z Dan.
-Pójdę za nim, bawcie się dobrze…
-Ale nie znasz miasta!
-Mamy telefony – uśmiechnął się, pocałował Dani i poszedł.
-Nie martw się – uśmiechnęła się pocieszająco.
Jeździłyśmy razem jednocześnie śmiejąc się z upadków chłopaków. Gdy Zayn podjechał do mnie przyspieszałam tempo. Głupio mi było… Jednak nie mogło mnie to ominąć. Wolałam z nim pogadać teraz niż przy Hazzie.
-Słuchaj, przepraszam, że tak wyszło – zaczął nieśmiało, jednak nabrał pewności siebie, gdy obdarzyłam go uśmiechem – To był zwykły upadek, ja nic…
-Ja też nic do ciebie nie czuję oprócz przyjaźni – wyprzedziłam go.
Nie chciałam, żeby takie cos powiedział mi chłopak…
-Taa… Chciałem powiedzieć że nic nie zrobiłem specjalnie – spuścił głowę – Dobrze, że już wszystko jasne… - uśmiechnął się blado i odjechał.
Zeszłam z lodowiska i skierowałam się do kawiarni. Przemarzłam w jesiennych ciuchach, więc ogrzeję się kawą. Oddałam łyżwy i przechadzałam się przez centrum w poszukiwaniu przytulnej kafejki.
-Harry – szepnęłam, gdy zobaczyłam loczka z Liamem.
Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam zmierzać w ich kierunku. Liam wcześniej mnie zobaczył, poklepał go po Arku i odszedł.
-Powodzenia – puścił mi oko i wyszedł.
-Hazz… - zaczęłam.
Odwrócił się do mnie i lekko uśmiechnął. Zrobił miejsce koło siebie. Oparłam się o sofę i przytuliłam.
-Zapomnijmy o tym, dobrze? – wczepił we mnie swoje zielone oczęta.
Objęłam go mocniej na znak zgody. Nie myślałam, że tak szybko przestanie się gniewać. Muszę częściej prosić Liama, żeby z nim rozmawiał jak się pokłócimy.
-Ale uwierz, to naprawdę wyglądało, jakbyście coś do siebie…
-Znów się zaczyna – przewróciłam oczami.
-No doobra – pocałował mnie w czoło.
Przyszła kelnerka i wzięła moje zamówienie. Widziałam jak Hazza odwraca się za nią. Trzasnęłam go lekko z liścia.
-Taa… To ty jesteś ten zazdrosny – prychnęłam i usiadłam naprzeciw niego.
-Ojj… Przepraszam – przyszedł obok mnie.
-Weź w ogóle… - udawałam obrażoną i znów zmieniłam swoje miejsce.
Przynajmniej próbowałam, bo musiałam przejść obok Harrego, żeby je zmienić. Ten jednak przytulił się do mojego brzucha. Ja stałam, a on siedział i się tulił. Dziewczyny, które  od początku patrzyły w naszą stronę czaiły się z telefonami.
-Hazza puść! Robią nam zdjęcia – jęczałam.
Pociągnął mnie do siebie i za nic nie chciał puścić.
-Styles! – syknęłam.
-A nie będziesz już złaaaa? – smyrał noskiem mój policzek.
-Nie, ale puść – upierałam się.
On się roześmiał i mnie pocałował. Nie żeby coś, ale dziwne to jest, gdy ludzie się na ciebie patrzą.
-No witaaam! – do naszego uścisku dołączył Louis.
-Auuaaaa! – krzyknęłam, bo oboje zaczęli mnie obejmować i to coraz mocniej.
-Ludzie się na was patrzą, jak na idiotów – skomentował daddy.
-Liii… Pomóż! – wydusiłam.
Tamten wieczór spędziliśmy w cudownej atmosferze. No tak jakby, bo Zayn był nieobecny. To znaczy był obecny, ale zdaje mi się, że nad czymś dumał. I nie tylko ja to zauważyłam.

~~~~~~~kilka dni później~~~~~~~



Ostatnie dni spędzaliśmy na zwiedzaniu miasta i okolic. Chłopcy rozdali miliardy autografów podczas „napadów” fanów. Oczywiście śmiechu było co nie miara. Tylko Zayn czasami odlatywał. Dziś była premiera. Od rana chłopcy byli na próbie, bo zaplanowany był występ. Poza tym przemowy… Wstałam koło południa i zaczęłam od porannej toalety i prysznica.
-Natieeeeeeeeeeeeeeeeee! – darła się Dan.                                 
-Łazienka! – krzyknęłam.
Po chwili poczułam zimny podmuch powietrza, bo Dani otworzyła drzwi.
-Zamknij!
-No dobra, dobra.
-Wiesz… Mogłaś poczekać w pokoju – zauważyłam spłukując włosy.
-Tak, ale nudziło mi się – usłyszałam jej śmiech – Co ubierasz? – zapytała.
-Sądzę, że wybiorę tamtą bladoróżową suknię i perłowe kolczyki. Do tego coś jeszcze dobiorę.
Zaczęłam wykład o tym w co się ubiorę, jak się pomaluję itd. Dan podała mi ręcznik, którym się owinęłam wychodząc spod prysznica. Wszystkie umówiłyśmy się u Paulii, bo miała największą łazienkę. Sukienki powiesiłyśmy obok siebie na drzwiach i zabrałyśmy się za fryzury. Danielle miała wyprostowane włosy i hiszpańskiego koka, w który wpięłam cudowny, biały kwiat .
 

Paula podkręciła włosy Eleanor. Upięła je w różnych miejscach w piękną fryzurę. 

Ja miałam niskiego, niedbałego koka. Ozdobiony był koralikami i srebrnymi dodatkami, które przyczepiła El. 

Wzięłam się za fryzurę Paulii. Po bokach miała luźno zaplecione warkocze francuskie, które na koniec upięłam w kok. 

Jak wszystkie, to wszystkie. Nadszedł czas na makijaż. Delikatnymi ruchami dokończyłyśmy nasz make-up. Było idealnie! Zajęło nam to sporo czasu, ale było warto dla takiego efektu.
 make-up Eleanor

make-up Danielle

 make-up Natalie make-up Paulii

A raczej efektów. Niedługo chłopcy przychodzili się przebrać. Ich stylistka Lou proponowała nam pomoc, ale jakoś dałyśmy radę, co pochwaliła. Sukienki nakładałyśmy na sam koniec. Latałyśmy po tymczasowym mieszkaniu Paulii i Nialla w samej bieliźnie. Chłopcy mieli się przygotowywać u Paula. Oglądałyśmy właśnie „Mamma Mia” na DVD. Widziałam go setki razy, a i tak nie mogłam się napatrzeć. Znałam piosenki Abby na pamięć, co jest dziwne. Na początku filmu leciało „Honey” więc zaczęłyśmy tańczyć i śpiewać, nadal w samej bieliźnie. Wygłupom nie było końca.
-No i kto powiedział, że do śmiechu potrzebni nam są chłopcy? – zapytałam wskakując na stolik do kawy.
-No wiesz co?! – usłyszałam za sobą i poleciałam do tyłu.
Zaczęłam się drzeć, ale na szczęście ktoś mnie złapał. Tym ktosiem był Zayn.
-OMG! Co tu robisz?! – dziewczyny podały mi szlafrok.
-Wszyscy pytają się kto się tak wydziera, więc przyszedłem sprawdzić… A propos Natie, najpierw Harry ratuje cię od randki z podłoga, teraz ja… Kto następny? – zaśmiał się – Zawołam chłopaków.
-Ale siara… - jęknęłam, gdy zamknął za sobą drzwi.
Dziewczyny tylko się zaśmiały. Zbliżała się 20:30, a my jeszcze nie gotowe. W pośpiechu zakładałyśmy sukienki.

kreacja Eleanor

kreacja Danielle

kreacja Natalie

kreacja Paulii
___________________________________________________________
Hahahahaha, okeeey! :D 20 komentarzy na liczniku-JEST! Tak więc wstawiam obiecany rozdział. Już mnie molestują od kilku dni, no to macie xd. Miał być wczoraj, ale nie miałam weny i byłam zmęczona. Dziś z wielkim bólem coś udało mi się naskrobać. Postanowiłam pokazać zdjęcia tego wszystkiego, bo nie jestem pewna, czy patrzycie w odsyłacze ;> Świry z mojej gimbazy założyły twittera i mam z nimi jazdę :/ Trudno, i tak już im powiedziałam, że są pojebani -,- hahaha :D Mija 2. tydzień kiedy nie odzywamy się z Paulą do siebie. Oto piosenka, którą słucham od tego czasu (LOOK) Następny rozdział przy 30 komentarzach!!! Tak więc sprężajcie się, bo czeka świeżutka przygoda z numerem 44! :D
Natt.

sobota, 22 września 2012

Rozdział 42.


Ułożyłam się pod pachnącą pościelą. Od razu zamknęłam oczy, jednak nie mogłam zasnąć. Jak zwykle przeszkadzał mi w tym strach. Sądzę, że chłopak to zauważył, gdyż zaczął mi śpiewać jakąś kołysankę. Uśmiechnęłam się, szepcząc ciche:
-Dziękuję.
No oczywiście, że zasnęłam.

~~~~~~~następny dzień~~~~~~~



-Harry? – zaczęłam szeptać o 3 w nocy.
Przekręcił się na drugi bok. Ani raczył się obudzić. Potrząsnęłam nim lekko. Potem jeszcze mocniej i udało się. Zamruczał. Mimowolnie zaśmiałam się i wyszłam z łóżka. Przeszłam na sofę i sięgnęłam po telefon. Zadzwoniłam do kuchni.
-W czym mogę pomóc? – znużony glos powitał mnie w słuchawce.
-Dobry wieczór – zrobiło mi się głupio, bo był środek nocy – Chciałabym zamówić do pokoju room-service.
Po chwili w pokoju pojawił się wózek z jedzeniem. Wręczyłam chłopakowi napiwek i wróciłam na kanapę. Wózek stał obok, więc sięgałam po to, na co miałam ochotę. Na pierwszy ogień poszły truskawki. Włączyłam „Czasem słońce, czasem deszcz” na DVD i zajadałam się smakołykami. Wysłałam SMSa do dziewczyn.

-„Wpadniecie? Robię wieczór filmowy :D xX.”

-„Oszalałaś?! Jest 4 ;/” – Danielle.

-„Jasne, zaraz będę :)” – El.

-„Niet!” – Paula.

No przynajmniej będę miała jedną osobe do towarzystwa. Eleanor zjawiła się po chwili. Przyprowadziła zaspanego Louisa.
-Gdzie Hazz? – zdziwiła się.
-Śpi…
-Ja też chcę spać. Idę! – oznajmił i skierował się w kierunku sypialni mojej i Harrego.
Zaśmiałyśmy się i ułożyłyśmy wygodnie na sofie. Akurat leciała scena, podczas której aktorzy tańczyli przy piramidach.
-Ohh… Kocham to!
-Tak, ja też – przytaknęła pakując sobie chipsy do buzi.
Po chwili wpatrywania się w ekran telewizora znów mnie zagadnęła.
-Kiedy mu powiesz? – włączyła pauzę.
-Nie wiem… Boję się jego reakcji.
-No przecież cie nie zostawi – przekręciła głowę w bok.
-Tak, wiem.
Gdy skończyłyśmy oglądać zbliżała się 8 rano. 
-Ciekawe, co zrobi Harry, gdy zobaczy Lou zamiast ciebie – śmiała się Eleanor.
-hahahahah. Taa, pewnie zacznie krzyczeć – dołączyłam do niej ocierając ostatnie łzy, które pojawiły się podczas cudownego zakończenia.
-Albo go przytuli i będzie spał dalej, hahahahah.
Wstałam z sofy strzepując resztki okruchów z piżamy. Oprócz tego strzyknęły mi kości, przez co znów dostałyśmy napad śmiechu.
-Mam nadzieję, że oprowadzisz nas z Paulą po mieście?
-Jasne… Często bywałyśmy w Warszawie – uśmiechnęłam się.
-Idziemy ich budzić? – zapytała.
-Oooo tak!
Weszłyśmy cicho do pokoju i kucnęłyśmy po przeciwnych stronach łóżka.
-Wstawaaaaj śpiochu – szeptałam do ucha Hazzy.
El robiła to samo. Oboje uśmiechnęli się opuszczając krainę snów. Lou objął „Eleanor” i zaczął bawić się jej włosami. Już nie mogłyśmy ze śmiechu.
-Skarbie, mam ochotę na kawkę…
-Tak, ja też – odpowiedział Harry.
Chłopcy słysząc swoje głosy poderwali się do góry i tak gwałtownie odsunęli się od siebie, ze aż spadli z łóżka. My już tam byłyśmy tarzając się ze śmiechu.
-To co z tą kawką? – napomniałam dusząc się chichotem.
-Louis! Co ty robiłeś w moim łóżku?! Dlaczego ciebie tam nie było? – zwrócił się do mojej osoby.
-Oglądałyśmy film – odpowiedziałam podnosząc się do pozycji siedzącej – El przyszła z Louisem, a że ty spałeś, to spaliście razem.
-Nie darujemy wam tego! Prawda Harry? – obruszył się Lou.
-Ale czego? – zapytał zdezorientowany loczek.
Spotkał mordercze spojrzenie marchewy i zmieszany zaczął mówić.
-No, no tak. Jasne…! Nie darujemy! – popatrzył na chłopaka, szukając aprobaty.
-My się odegramy – przybili „piątkę”, która bardziej była żółwikiem-piątką.
Zaczęłyśmy się jeszcze bardziej śmiać.
-Muszę się ogarnąć – jęknęła El.
-Nie musisz – przytulił ją Lou i obdarzył soczystym całusem.
-Wychodzimy dziś na miasto, więc muszę…
-Więc chodźmy.
-Tak my też.
Pożegnaliśmy gości i sądziłam, że także pójdziemy się wyszykować. Jednak nie miałam racji. Myślałem, że zawsze będę budził się przy tobie, a tu taka niespodzianka… - pokręcił głową.
-Bez przesady – ruszyłam do łazienki, ale wróciłam się, gdy zobaczyłam jak się kładzie przodem do okna.
-Ohh, nie gniewaj się – pochyliłam się nad nim – To ja powinnam być zazdrosna… Larry – prychnęłam teatralnie.
Nie zdążyłam zareagować jak jego smutna mina przemieniła się w wielkiego banana, a jego ręce gwałtownie przyciągnęły mnie do siebie.
-Jesteś głupi – zaśmiałam się.
-To już słyszałem – zatopił usta w mojej szyi.
Śmiałam się, jak głupia. Już dawno nie byłam tak szczęśliwa. Znów zakochałam się w swoim życiu. Nie chciałam go tracić… Nie chciałam. Miałam dla kogo budzić się co rano i dzielić się z kimś moimi bezsensownymi opowieściami o tym „jak minął dzień”. Ciągle pytałam się dlaczego tak jest, lecz nie znajdowałam odpowiedzi…
-Chodźmy się zbierać, bo musimy wyjść.
-Oooo nieme… - jęknął i mocniej się przytulił.
Bawiłam się jego loczkami zaplatając warkoczyki. Skupiałam na tym całą swoja uwagę. Nawet nie zauważyłam, że przez cały ten czas się na mnie patrzył z wielkim uśmiechem.
-Co? – zapytałam speszona.
-Nic – zaśmiał się i dał mi buziaka w czoło – Kocham cię.
Dwa słowa mające tak wielkie znaczenie… Lubiłam jak to mówił. Czułam wtedy, że jestem dla niego ważna, zajmuje jakieś miejsce w jego życiu… To nigdy nie straci swojej wartości. Przeżyłam cudowną miłość… Nie przeżyłam, lecz dalej przeżywam. Po następnej chwili wygłupów mogłam wreszcie stanąć na równych nogach.Wyciągnęłam ciuchy i kosmetyczkę z walizki i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i owinięta ręcznikiem zaczęłam nakładać makijaż. Włosy upięłam w luźnego koka. Później wcisnęłam się w rzeczy (LOOK) i byłam gotowa. Gdy otworzyłam drzwi do pomieszczenia wpadł Harry.
-Nareszcie! – krzyknął.
Zamknęłam drzwi i zaczęłam się śmiać.
-Boże, jak mi się chciało siku – westchnął, gdy wrócił.
Wybrał ubrania na dziś i znów zniknął w łazience.
-Wreszcie wyglądamy jak ludzie – uśmiechnęłam się do naszego odbicia w lustrze.
-Zawsze wyglądamy – pocałował mnie w policzek i otworzył drzwi.
Dołączyliśmy do reszty. Byli w trakcie jedzenia śniadania w restauracji hotelowej. Spojrzeli po sobie porozumiewawczo i zaczęli rozmowę.
-Co tak długo? – zapytał Zayn z drwiącym uśmieszkiem.
-A wy się skarżycie na brak prywatności ze strony fanów – odparłam z uśmiechem, co skomentowano „Uuuuuuuuuuuuuu”.
Zaśmiałam się i zajęłam miejsce obok Hazzy i Dan.
-Natie, czyś ty zgłupiała żeby pisać do mnie nad ranem? – wyrwała się Paula.
-Sorry, ale nudziło mi się samej…
-Ale przyznaj, że było świetnie – wtrąciła się El ze śmiechem.
-Ooo tak! – przypomniałam sobie pobudkę chłopaków.
Spokojnie zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy na miasto. Ochroniarze zostali za prośba chłopaków. Mieliśmy przecież Paula. Pochodziliśmy po rynku i mniejszych uliczkach. Zaliczyliśmy 2 muzea i poszliśmy na lunch, a na koniec wybraliśmy się do centrum handlowego w celu zakupienia paru ładnych rzeczy. Wczesnym wieczorem wróciliśmy do hotelu.
-I co będziemy teraz robić? – zapytał Zayn.
-Może wypad do jakiegoś klubu?
O dziwo mojej choroby nie byłam zmęczona. Do bólów głowy zdążyłam się przyzwyczaić, a ten nie był zbyt mocny. Postanowiliśmy pójść na łyżwy. Mimo października było dosyć mroźno. Zostawiliśmy w pokojach nasze zakupy i ruszyliśmy na lodowisko. Razem z dziewczynami sunęłam po lodzie. Zrobiłyśmy kółko, a oni nie ruszyli się z miejsca.
-Na co czekacie?
-Na was…
-Chyba oszaleliście – zaśmiałam się.
Pokręcili głowami. Podjechałam do Harrego i wzięłam go za ręce.
-Nie bój się – posłałam w jego stronę uśmiech.
Jechałam tyłem i ciągnęłam go.
-Widzisz? – zapytałam puszczając go.
Wszyscy już jeździli, tylko Zayn został przy barierce.
-Pomogę mu, a ty uważaj.
Błądził oczami po tafli lodu. Zabawnie wyglądał zagubiony.
-Chodź – wyciągnęłam do niego rękę.
Niepewnie ją chwycił. Wykonałam z nim to samo ćwiczenie, co z Harrym. Wokół nas kręciło się sporo ludzi. Puściłam go i chciałam odjechać kawałek, ale nie mogłam. Nasze szale zostały związane, co przyczyniło się do upadku. Miałam twarde lądowanie w przeciwieństwie do Zayna, które leżał na mnie. Pierwszy raz zobaczyłam w jego uśmiechu coś uroczego. Przeraziłam się i odgoniłam tą myśl od siebie.
-Nie przeszkadzam!? – zapytał oschle loczek.
Chłopak zszedł ze mnie zawstydzony. Odwiązaliśmy swoje szaliki. Harry pomógł mi wstać, tak jak i mulatowi. Tyle, że przyciągnął go za kurtkę i syknął:
-Jeszcze raz!
-Harry, zostaw go – poprosiłam.
Chłopak upadł, a Hazza pojechał. Pomogłam mu wstać i wydusiłam ciche:
-Przepraszam…
Pojechałam za Harrym. Co on sobie wyobrażał?! To był zwykły upadek, a on wymyśla już jakieś historie.
__________________________________________________
No i jak wam się podoba? Pisałam go na szybko, bo następne rozdziały mamy dopiero o zimie :D Przez 42 rozdziały opisałyśmy dopiero 3 miesiące... Jestem ciekawa, ile ich wyjdzie, gdy wstawimy ostatni. Muszę się przyznać, ze myślałam o usunięcie bloga z powodu spięcia z Paulą :/ Jednak mimo naszej ostrej kłótni i mojego błędu nie zrobimy tego. Notki będą nadal pisane. Następna przy 20 KOMENTARZACH! Założyłam aska... Jak ktoś chce popytać, to to jest moje konto: http://ask.fm/nattlipsbloow xd.A tak poza tym to muszę się pochwalić uuuudownym tłem, które zawdzięczam @turnthe_light . Zobaczcie, jeśli chcecie, na moim twitterze @natt_lipsbloow Miała to być niespodzianka dla Pauli, ale nie wyszło...  W moim zwyczaju nie jest płaszczenie się, ale:"Dziewczyno, jeśli to czytasz zobacz to!!! Wiem, że źle zrobiłam..." Nie wierzę, ze to napisałam publicznie ;oooo Koniec ogłoszeń parafialnych :D
Natt. xX.