W progu stał Louis zdejmując sobie z głowy mój stanik.
-Cholera! - przeklnął
Nialler pomagając mi okryć się kołdrą. – Co ty tu robisz Lou?!?!
-Przepraszam! Właśnie was szukam. – mówił zasłaniając oczy
rękoma i odwracając się do nas tyłem – Ludzie zaczynając się zbierać ale chcą
pożegnać solenizanta.
-To będą musieli poczekać. – widać, ze Niall był wkurzony
-Dobra, ogarnijcie się i schodźcie na dół. Czekamy! – zawołał
i wyszedł. Gdy zamknęły się drzwi momentalnie wybuchłam śmiechem. Niall popatrzył
na mnie ze zdziwieniem lecz, gdy zobaczył jak turlam się po łóżku sam zaczął
się śmiać.
-I co? Nikt nie wejdzie? – zapytałam zbierając części mojej
garderoby z podłogi
-Cholera no, przepraszam. Kurde, nie wiedziałem że on tu
wejdzie i…
-Spokojnie. – przytuliłam go
-Nie jesteś zła? – spytał głaszcząc mnie po głowie
-No coś ty. Czy ja wyglądam na kogoś kto się wścieka? Bardziej
boję się o Louisa. Doznał niezłego szoku. Wyglądał jakby zobaczył ducha. –
zaśmialiśmy się
-Taa, teraz będzie miał nauczkę, żeby nauczyć się pukać.
-A ty żeby zakluczyć drzwi. – uśmiechnęłam się – A teraz pomóż
mi z tym zamkiem. – Niall zapiał mi sukienkę i zaczął się ubierać
-I co, dobrze wyglądam? – zapytałam gdy już ogarnęłam swoje
włosy
-Lepiej wyglądałaś 5 minut temu, bez tej sukienki. –
odpowiedział szczerząc się
-Głupku, chodzi mi o to czy mogę tam zejść nie wzbudzając
podejrzeń.
-Tak, wyglądasz ślicznie. A ja?
Podeszłam do niego, poprawiłam mu włosy i pocałowałam.
-Teraz możemy iść. – Niall wziął mnie za rękę i zeszliśmy
pożegnać gości i zakończyć imprezę.
~~~~~~~kilka dni później~~~~~~~
~~~~~~~perspektywa Natie~~~~~~~
Po szkole wybrałam się do lekarza, tak jak obiecałam mojemu
chłopakowi. Weszłam do przychodni, stanęłam w kolejce i czekałam. W między
czasie słuchałam muzyki. Nareszcie nadeszła moja kolej i weszłam do gabinetu.
Lekarzem był starszy pan z okularami na nosie. Miał na sobie biały fartuch.
-Dzień dobry – przywitałam się.
-Dzień dobry, proszę usiąść – powiedział.
Usiadłam na fotelu, a on zaczął kartkować moje badania, które
wykonałam wcześniej. Po chwili zrzedła mu mina. Gdy ją zobaczyłam uśmiech
zszedł mi z twarzy.
-Coś nie tak? – zapytałam niepewnie, a on nie odpowiedział.
-Czy… Czy u pani ktoś miał kiedyś raka? – to mnie zszokowało.
-Tak, mój dziadek. Ale co to ma z tym wspólnego?
-Wyniki badań wskazują na to, że pani także go posiada –
zbladłam.
Już nie docierało do mnie nic innego, co mówił. Cały czas w
głowie miałam jedno zdanie „[…] Pani też go posiada”
-Czy dobrze się pani czuje?
-A jak mam się czuć?! – krzyknęłam.
-Proszę się uspoko…
-Da się coś z tym zrobić prawda? – przerwałam mu.
-To zostało wykryte dość późno i obawiam się, że …
-Niech pan nie kończy – powiedziałam drżącym głosem znowu mu
przerywając – Czyli… Nie długo umrę? – zapytałam i zalał mnie fala gorąca.
-Zostały pani jakieś 5 miesięcy, nie więcej – po tych słowach
osłupiałam.
-Mogę już iść? – wydukałam.
-Tak. Nie długo odezwiemy się do pani – już go nie słuchałam.
Wyszłam z gabinetu zapłakana. Na szczęście byłam sama.
Osunęłam się po ścianie i zaczęłam się zastanawiać, co teraz będzie… „Zostało
pani 5 miesięcy” cały czas szumiało mi w głowie.
-To nie może być prawda – powiedziałam do siebie i w drodze do
samochodu cały czas to sobie powtarzałam.
Radio było wyłączone. Jechałam w ciszy słuchając tylko warkotu
silnika. Dotarłam pod dom, w którym nie długo zostanie sama Paula. Zostawię ją,
Harrego, rodziców, przyjaciół… I nie mam na to wpływu. Otarłam łzy i weszłam do
domu. Wszyscy siedzieli na sofie i oglądali filmy na DVD.
-I jak było? – zapytali od razu, gdy mnie zauważyli.
-Dobrze…
-Z czego te bóle były? – dopytywał się Harry.
-Z nerwów… Mówiłam ci. Sorry, ale idę na górę, jestem
zmęczona.
Weszłam ciężko po schodach. Skierowałam się na łóżko. Nie
płakałam, bo nie miałam czym. Byłam za bardzo przerażona tym, co się stanie,
żeby tracić czas na łzy, które i tak nic nie zmienią. Usłyszałam ciche pukanie.
To Harry. Przyszedł i położył się koło mnie odwracając mnie do siebie.
-Nie wierzę ci… - szepnął.
-Wszystko O.K., naprawdę, ale jestem zmęczona po szkole i dodatkowych
badaniach – skłamałam.
-Ohh, no dobrze – zrezygnował z dalszego pytania.
Przykryliśmy się kołdrą i zasnęliśmy. Teraz potrzebowałam
tylko tego, jego bliskości.
~~~~~~~NASTĘPNY DZIEŃ~~~~~~~
Obudziłam się przytulona do mojego chłopaka. Cicho wymknęłam się
z pokoju i zeszłam na dół z kolejnym bólem głowy. Spotkałam Paulę, która już
nie spała w przeciwieństwie do reszty. Była cała zapłakana. Podbiegłam do niej
i przytuliłam ją.
-Co się stało? – zapytałam, a ona wtuliła się mocniej.
-Natalie… - wyłkała – Ty umierasz… - zesztywniałam.
__________________________
Wracamy z 36! No i w tym rozdziale wszystko się wyjaśnia. Kto zgadł na co choruje Natie? :>
Jak tam wakacje, dziewczyny? Trzeba jeszcze korzystać, bo mało ich zostało :C Ja jeszcze jadę na obóz sportowy ale w tym czasie Natt będzie dodawać rozdziały. :)
Ciekawe co będzie dalej? To czekamy na komentarze! - Paula xx
Ojejku, wiedziałam że to Lou ! haha, on im zawsze przeszkadza :D a co do Natie, to mam nadzieje że jej raka sie wyleczy i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam pierwsze zdanie z tego rozdziału i już zaczęłam się ryć =D
OdpowiedzUsuńZajefajny rozdział ;) Proponuję, żeby podczas badań wykryto błędy, i że nie ma raka (czy jakoś tak :P).
Paaa ♥
zgadzam się z koleżanka wyżej ona nie może umrzeć :((
OdpowiedzUsuńjak ona umrze, to ja sie zalamie !
OdpowiedzUsuńto nie moze sie tak skonczyc no !
czekam na nastepny x
;o mam nadzieję,że Natie nie umrze o.o kurcze teraz no czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńjejku jak zawsze Lou :D on to ma wyczucie czasu :d czekam na następny <33
OdpowiedzUsuńpodejrzewałam że bóle Natie mogą być związane z rakiem ale nie chciałam tego dopuścic do myśli bo nie chce żeby Natie się coś stało . ona musi przeżyć . rozdział świetny a co do Lou to ma naprawdę świetne wyczucie , haha ;)
OdpowiedzUsuńczekam na na następny i zapraszam do siebie :) http://youonlyliveonce2509.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńnie spodziewałam się tego! jestem ciekawa jak się to dalej rozwinie!
OdpowiedzUsuń