Zajęłam swoje miejsce
obok Harry’ego i zapięłam pas. Ten objął mnie ramieniem i przysunął bliżej siebie.
Oparłam się o jego tors i przymknęłam powieki.
-Nie mogę się doczekać –
słyszałam podniecony głos Zayna.
Wszyscy rozmawiali o
premierze, która ma miejsce pojutrze. Milcząc całą drogę odetchnęłam, gdy
pojawiliśmy się na lotnisku. Dotarliśmy w samą porę na odprawę, która się
kończyła… W ostatniej chwili wpadliśmy do 1. klasy. Niall i Paula siedzieli
razem, El i Lou razem, Dan i Li razem, ja z Harrym i Zayn z Paulem. Ma
przerąbane, bo nie może za bardzo brykać. Hm… Zdarza się. Bezsensownie
wpatrywałam się w ekran telefonu, na którym widniało nasze zdjęcie z ogniska.
Tego pierwszego ogniska, kiedy chłopcy bawili się w ninję w naszych krzakach.
Mimowolnie uśmiechnęłam się do urządzenia. Rozmyślałam nad nadchodzącymi
dniami. Poczułam czyjąś rękę na brzuchu. Tak, to był Harry. Przeniosłam zmęczony
wzrok na niego i posłałam najładniejszy uśmiech, na jaki było mnie stać.
Przysunął mnie bliżej siebie. Moja szyję drażnił jego oddech o zapachu gumy
balonowej. Od razu przypomniały mi się łyżwy, Wiktoria i piosenka „Everythink
about you”.
-Idę do łazienki –
odezwałam się.
Szłam pomiędzy fotelami,
kiedy nagle zakręciło mi się w głowie. Na szczęście szłam na tyle blisko, że
złapałam się oparcia. Wyglądało to, jakbym się potknęła. Rozejrzałam się wokół
i ujrzałam szczerzącego się w moją stronę Harrego. Uchyliłam drzwi i wcisnęłam
się do środka. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Odkręciłam kran i
przemyłam zmęczoną twarz wodą. Zamknęłam oczy i próbowałam przenieść się w
czasie, jednak na marne. Czyjeś dłonie wędrowały po mojej talii. Ponownie
zerknęłam w lustro.
-To jest damska –
powiedziałam rozkoszując się jego dotykiem.
-Oprócz nas nikogo tu nie
ma – ukazał swoje ząbki w szerokim uśmiechu.
-Ty jesteś nienormalny –
sprzeciwiałam się.
Przycisnął mnie do
umywalki. Nie wiedziałam, czy byłam gotowa… W tamtym momencie żyłam chwilą, i tylko to się
liczyło. Zachłanne pocałunki zapierały dech w piersiach. Słychać było tylko huk
silnika i nasze nierównomierne oddechy. Jego ręce błądziły po moim ciele. W
chwili, gdy próbował uporać się z moją koszulką ocknęłam się z cudownego snu.
Strach przeszył moje myśli. Odsunęłam się.
-Przepraszam… - szepnęłam
i wybiegłam z łazienki.
Szłam tą samą drogą, co
wcześniej. Harry tam został. Nie wiem czemu, ale został. Spojrzałam na
przyjaciółkę i Nialla.
-Paula, usiądziesz koło
mnie? – zapytałam w języku polskim.
-Co się stało?! – od razu
wiedziała, że coś nie tak ze mną.
-Please…
-O.K.
~~~~~~~Perspektywa Paulii~~~~~~~
Usiadłam na miejscu
Harrego. Natarczywie wpatrywałam się w nią, tym samym zmuszając do powiedzenia jakiegoś
sensownego zdania.
-Paula? Ty tu? – zdumiał
się, gdy wrócił.
-Tak, mam nadzieję, że
nie przeszkadzam? – czułam się trochę zakłopotana, ale czego nie robi się dla
przyjaciółki.
-Natie, możemy pogadać? –
zwrócił się do niej.
-Później – powiedziała prawie
niedosłyszalnie.
-Dobra, co tu się
dzieje?! – dopytywałam, gdy zdezorientowany zajął miejsce obok Nialla.
Zaczęłam się śmiać jak
skończyła.
-Serio?! W toalecie?!
Lepszego miejsca nie
mogli wybrać. No ale w sumie do niczego nie doszło…
~~~~~~~perspektywa natie~~~~~~~
Boże, jaka ja jestem
głupia! Nie wiedziałam, dlaczego w pewnej chwili tego chciałam, a w drugiej już
nie. To uczucie było dziwne. Boję się tylko, że Harry się obrazi czy coś. No bo
w końcu to się prawie stało! A ja to przerwałam… Moje przemyślenia skomplikowały
się jeszcze bardziej. Oparłam się o ramię Paulii. Mimo, że wiedziałam iż mnie
nie słucha, bo ma w uszach słuchawki, to i tak gadałam. Miałam taka potrzebę…
Gdy dotarliśmy na miejsce nie mogłam ukryć mojego szczęścia. Wypadłam z
samolotu i rozejrzałam się wokoło. Tak, to znajome lotnisko, znajome budynki,
nawet wiatrak obracał się w tą samą stronę, co w dzień wyjazdu do Londynu.
Przytuliłam Paulę, na co się zaśmiała. Też mnie objęła i wpatrywałyśmy się w
linię horyzontu.
-Wreszcie Polska… - odezwałam
się.
-Tak – westchnęła – Ale
chodźmy już, bo nie chcę mi się tu siedzieć do wieczora. A poza tym… Jestem
głodna.
Zaśmiałam się. Zdało mi
się to na dziwne, bo dawno tego nie robiłam… To znaczy prawdziwie się nie
śmiałam. Wyszłyśmy z lotniska. Ruszyliśmy w kierunku warszawskiego hotelu. Nie
mogłam zobaczyć się z rodziną, gdyż mieszkali 400 km dalej. W hallu Paul dał
nam karty-klucze do pokojów. Podążyłam za resztą do windy.
-No to pa! – rzuciła
Paula i zniknęła w pokoju.
Reszta zrobiła tak samo.
Na korytarzu zostałam sama z Harrym. Obojętnie otworzyłam drzwi. Moim oczom
ukazał się piękny pokój. Wszędzie poprzyczepiane były małe lampki, co dawało
uroczy efekt. Słodkie obrazki na ścianach, rodzinna atmosfera, można by rzec.
Weszłam do środka. Na wszystkich szafkach, stołach, krzesłach, parapetach
ustawione były małe świeczki. Oprócz tego, co rusz ustawione były wazony z
tulipanami. Uśmiechnęłam się, gdy poczułam przyjemne dreszcze spowodowane jego
dotykiem.
-Zaraz wracam –
wyślizgnęłam się z jego objęć i pobiegłam do pokoju obok. Wpadłam bez pukania.
Pokój Paulii i Nialla był normalny. Żadnych romantycznych dodatków, ani nic.
Zwykłe pomieszczenie w 5-gwiazdkowym hotelu.
-Sorry – wydusiłam i
wróciłam do siebie.
Loczek akurat grzebał w
swojej walizce.
-Dziękuję… - szepnęłam
zamykając drzwi.
Ten obdarzył mnie
najsłodszym uśmiechem na świecie. Szybko pokonałam dzielącą nas odległość i
wpadłam mu w ramiona. Omamiona zapachem jego perfum zatonęłam w jego objęciach.
-A ja przepraszam –
wypowiedział chowając twarz w moich włosach.
-Ja ciebie też.
-A ty za co? – zaśmiał się.
-Za to, że zwiałam z
łazienki i usiadłam z Paulą.
W odpowiedzi dostałam
czułego buziaka w usta.
-Nie gniewam się –
przybliżył się - Chociaż przyznam, że kusiłaś… - przygryzł wargę, a ja się roześmiałam.
-Jestem zmęczona –
westchnęłam – Nie obrazisz się, jak pójdę się położyć?
-Nie, bo pójdę z tobą –
podskakiwał dotrzymując mi kroku.
-Jesteś w Polsce i jest
wcześnie. Nie chcesz iść na spacer, albo pogadać z resztą? Nie musisz być ze
mną przez cały czas…
-Ale ja chcę! – poprawił sobie
grzywę i wskoczył na łóżko, ciągnąc mnie za sobą – A na zwiedzanie będziemy
mieli jeszcze tydzień czasu.
-Kocham cię...
-Zapamiętaj - pogroził mi placem - Że ja ciebie bardziej.
___________________________________________________
No witam zacnych czytelników! :D Mam nadzieję, że rozdział się podoba? Teraz ja będę wstawiała kilka następnych xd. I mówię Wam, że pojawi się kolejny przy 10 komentarzach! A tak w ogóle, to jak tam szkoła? Ja dopiero pierwszy tydzień, bo wymiana była. Od poniedziałku byłam wzorową uczennicą, ale na niemieckim myślałam, że nie wyrobię! Tak mnie wkurzyła ta debilka od niemca, że myślałam, że jebne jej krzesłem! :/ O.K. Nie będę sobie psuć weekendu pisaniem o niej. Przede mną mnóstwo pracy! Nauka na bieżąco, projekt, prezentacja na geografię (przynajmniej dobrze, że o Egipcie) dodatkowy angielski i kółka zainteresowań po lekcjach. Dużo jak na mnie, ale dam radę, bo muszę pokazać kujonom, gdzie ich miejsce!!! Chłopak z mojej klasy miał NAJWYŻSZĄ średnią ze szkoły! ;ooooooo Ale się rozpisałam :D No to na tyle xd.
Natt. xX.
Boski♥
OdpowiedzUsuńojoj świetny !!! :DD
OdpowiedzUsuńmnie szkoła juz zdazyła dobic xd mam dosc :/
super rozdział <3
OdpowiedzUsuńświetny jak zwykle ;)
OdpowiedzUsuńBoooski kocham <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :-D
asdfgh *.* jak zwykle moje komentarze są yy dziwne XD rozdział jest słoodki, ale kurczaki no ciągle nie daje mi spokoju to że Natie jest chora ;o
OdpowiedzUsuńSuper ! :) dodaj szybko następny <3tylko kiedy Natie powie Harremu, że jest chora ? :]
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty ! ahhaha, tez mamy głupia babe od niemca :d tez mam czasami ochote jej wyjebac krzesłem ! hahaha, taak, jak wyzej Madzia wspomniała, czekamy na ten moment i na to, co sie bedzie dalej dziać.
OdpowiedzUsuńbaski rozdział ... hahah bonie ma to jak krótki numerek w łazience w samolocie hahahaha :D GENIALNE :D
OdpowiedzUsuńczekam na dalej :*
genialny jak zawsze ♥♥♥
OdpowiedzUsuńŚwietny ^^ I 11 komentarz :D
OdpowiedzUsuń