~~~~~~~22. grudzień~~~~~~~
~~~~~~~Perspektywa Natie~~~~~~~
Na dzisiejsze popołudnie
zostałam zaproszona do rodzinnego domu Harrego. Paula kilka dni temu poleciała
razem z Niallem do Irlandii. Byłam sama w domu. Jeszcze jakieś 2 miesiące i
zamieszka tu sama. Kazała mi się nie poddawać, ale wyniki są jakie są i nic już
tego nie zmieni. Wyszykowałam się. Przed świętami to jedyny okres na takie
spotkanie. Ostatecznie się zgodziłam, bo przez ostatnie tygodnie mu odmawiałam
z powodu natłoku pracy. Musiałam zwiększyć liczbę projektów, bo niedługo moje prace
pójdą do kosza. Tak więc o 13:00 przyjechał po mnie Harry. Wcześniej przebrałam
się (LOOK), uczesałam i pomalowałam. Byłam strasznie zdenerwowana tym
spotkaniem, bo miał mnie przedstawić osobiście swojej rodzinie. Najbardziej to
ja się bałam jego mamy. Słyszałam, że jest miła i w ogóle, ale jednak mojemu
chłopakowi zależało na tym, żebyśmy się polubiły. Nie byłam pewna, czy tak się
stanie, ale w najgorszym wypadku nie będę miała się czym przejmować, bo i tak
mnie zabraknie na tym świecie. Jechaliśmy samochodem jakiś 3 godziny. Cały czas
patrzyłam w okno na szybko mijające widoki. W radiu leciało dużo świątecznych
piosenek. Po raz pierwszy w życiu nie sprawiały mi one radości przy oczekiwaniu
na 24. grudnia. Najchętniej zatrzymałabym się w czasie, żeby jak najdłużej żyć.
Harry wziął moja rękę.
-Denerwujesz się? –
zapytał z uśmiechem.
-Nie… No co ty.
-To dobrze, bo już
dojechaliśmy – powiedział i zatrzymał się przed ładnym domkiem jednorodzinnym.
Zdrętwiałam. Wyszedł z
samochodu i otworzył mi drzwi, jednak ja nadal siedziałam na miejscu pasażera.
-Może ja tu poczekam? –
zapytałam z przekonaniem, a ten się roześmiał.
-No nie mogę! – krzyknął
-Co?
-Boisz się… hahahaha!
-Wcale nie!
-Serio? – podniósł brew.
-Tak.
-To wysiądź – powiedział
podpuszczając mnie.
Spojrzałam na niego i
przymrużyłam oczy. Podał mi rękę. W końcu wysiadłam. Szłam najwolniej, jak
mogłam.
-Ale się ociągasz… -
zaśmiał się i wziął mnie na ręce.
-Styles! Co ty odwalasz?!
– zaczęłam się śmiać.
-Niosę cię… - nie
przestawał się uśmiechać.
-Twoja mama pomyśli, że
jestem jakąś kaleką, że musisz mnie taszczyć na rękach – krzyknęłam.
Przed drzwiami postawił
mnie i pocałował..
-Nie masz się o co
martwić – zapewnił i otworzył drzwi.
Z domu wypłynął cudowny
zapach pieczonego kurczaka. O mało z mojej buzi nie wypłynął wodospad. Wszyscy
mówili, że jego mama dobrze gotuje, ale ten zapach był cudowny, a co dopiero
smak…
-Cześć kochanie! –
zawołała ciemnowłosa kobieta, która chwilę potem znalazła się przy nas.
Harry przywitał się z
nią, a potem przedstawił mnie.
-To jest Natalie, moja
dziewczyna – powiedział, po czym pocałował mnie w głowę.
-Miło mi panią poznać… -
powiedziałam po czym podałam jej dłoń, z której przed sekundą zdjęłam
rękawiczkę.
-Mnie również i jaka
pani? Mów mi Anne – uśmiechnęła się i zaczęła mi się przyglądać.
Harry wziął ode mnie
płaszcz i powiesił go na wieszaku.
-Pójdę po walizki, a wy
pogadajcie – zaproponował i zniknął na dworze.
-Dużo o tobie słyszałam –
powiedziała łagodnie – Podobno już pracujesz…?
-Tak, projektuję ubrania.
-Hm… Poważne zajęcie, jak
na 17-latkę.
-No nie wiem… To jest po
prostu, jak zabawa w krawcową, gdy jest się małym. Tylko że te ubrania noszą
ludzie, a nie lalki – zaśmiała się.
-Trafne spostrzeżenie.
Prawie odpadłam.
Pochwaliła mnie! Miałam niezły zaciesz… Harry w tym czasie przyczołgał się z
walizkami.
-Ohh… - zdziwiła się –
Tyle bagaży na kilka nocy?
-Tak… Jutro lecę do
Polski.
-Myślałam, że zostaniesz
na dłużej – rozczarowała się.
-Niestety, nie mogę. Cała
rodzina moja i mojej przyjaciółki się zjeżdża, więc muszę tam być.
-Obowiązki wzywają –
rozchmurzyła się.
-Dokładnie – uśmiechnęłam
się.
-Nie stójmy tak tutaj.
Chodźmy do stołu! – zarządziła.
Chwilę później
znaleźliśmy się w jadalni.
-Cześć brat! – krzyknęła
dziewczyna z dzieckiem na kolanach.
To była Gemma-siostra Harrego,
a uroczy dzieciaczek to była jej córeczka. Chłopak przywitał się z nią.
-A ty pewnie jesteś
Natalie? – zwróciła się do mnie wstając i podając dziecko Harremu – Dużo mi o
tobie opowiadał – zaśmiała się i wyciągnęła do mnie rękę, na co odpowiedziałam
tym samym – Jak o tobie mówił to był strasznie nakręcony, na serio zawróciłaś
mu w głowie.
-Miło mi to słyszeć.
-Gemma! – krzyknęła Anne
z kuchni.
-Idę! – odpowiedziała –
Poznaj Sally, moją córeczkę i błagam popilnuj jej, bo przy nim to ona zaraz
dostanie wstrząsu mózgu – zaśmiałyśmy się.
Podeszłam do Harrego i
zaczęłam rozśmieszać jego siostrzenicę. Była strasznie słodka. Zadzwonił mój
telefon, więc oddaliłam się w poszukiwaniu torebki. Znalazłam ją na wieszaku
pod moją kurtką.
-To urocza dziewczyna –
usłyszałam z kuchni.
-Tak… Oni naprawdę słodko
razem wyglądają. Mam nadzieję, że jej nie wystraszysz, tak jak innych dziewczyn
– zaśmiała się Gemma.
-One nie były dla niego
odpowiednie… - dalej nie usłyszałam.
Po tym, co mówiły zrobiło
mi się jakoś ciepło. Jednak ona mnie polubiła. Wzięłam telefon.
-Halo? Niall, przestań!
Ja rozmawiam – zachichotała.
-Cześć, jak się czujesz?
– zapytałam udając, że nie słyszałam tych ostatnich zdań.
-To chyba ja cię powinnam
o to spytać. Jak tam przyszła teściowa? – zaśmiała się.
-Ty zawsze wiesz, co
powiedzieć… - zawtórowałam jej.
Mała Sally zaczęła
płakać.
-Czy ja słyszę dziecko? –
krzyknęła do słuchawki – Uważam, że jesteś za młoda – powiedziała poważnie i
parsknęłyśmy śmiechem.
-Natie, pomóż!!! –
zawołał Harry z jadalni.
-Muszę kończyć –
powiedziałam i się rozłączyłam.
Pobiegłam do chłopaka i
Sally.
-Co się stało? –
zapytałam dziecięcym głosem, a ona momentalnie przestała płakać
-Cud! – krzyknął Harry.
-Co ty jej zrobiłeś? –
zapytałam śmiejąc się.
-Nic… Zaczęła grymasić,
jak poszłaś i potem zaczęła ryczeć.
Znowu rozbawiałam małą.
Harry dał mi ją na kolana i zaczęłam ją łaskotać. Uklęknął przy nas i trzymał
dziewczynkę za rączkę, ale ona była wpatrzona we mnie i zajęta śmiechem.
Przyglądały się nam Anne i Gemma. Zauważyliśmy to dopiero w tedy, gdy jego
siostra zrobiła nam zdjęcie.
-No to jest śliczne! –
zaczęła się zachwycać – Mogę wstawić na twittera? – zapytała.
-Jasne… - odpowiedziałam
niepewnie.
Chwilę później wzięła
małą na krzesełko, gdy mieliśmy już zasiąść do stołu, lecz dzieciątko zaczęło
płakać i wyciągać rączki w moją stronę.
-Dałabyś radę jeszcze
chwilkę się z nią pomęczyć? – zapytała Gemma.
-Oczywiście! –
powiedziałam i chwilę potem mała Sally znów była na moich kolanach.
Na środku stołu siedział
ojczym Harrego Robin, potem Anne, imiennik mojego chłopaka, który był mężem
Gemmy, następnie młoda mama, Harry i ja. Oraz potomkini Gemmy. Przez cały
obiad, a właściwie to już kolację bawiłam się z Sally i ledwo się powstrzymując
zjadłam mało co. Najchętniej to zjadłabym sama tego pysznego kurczaka, ale
wyszłabym na idiotkę. Siedzieliśmy jeszcze przy stole i rozmawialiśmy.
-Jesteś naprawdę cudowną
dziewczyną – napomniała Anne – Cieszę się, że Harry w końcu nie spotyka się z
ta Caroline – gdy mówiła to imię, to aż się wzdrygnęła.
-To dla mnie komplement –
odpowiedziałam i zanurzyliśmy się w dalszej rozmowie.
Harry cały czas mnie przytulał, co było słodkie.
Wybiła 23:00. Jutro o 17:00 mam samolot do Polski, więc rozeszliśmy się do
pokoi. Weszłam jeszcze na twittera, a Harry poszedł do łazienki. Zdjęcie, które
dodała Gemma rozeszło się po całej sieci. Były różne pytania typu „Już
dorobiliście się dziecka???” Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Ale muszę
przyznać, że fotka wyglądała naprawdę słodko. Gdy loczek wrócił, łazienkę po
nim zajęłam ja. Umyłam się, rozpuściłam włosy, zmyłam makijaż, umyłam zęby,
zdjęłam biżuterię i przebrałam się w piżamę. Gdy byłam już w pokoju paliła się
tylko lampka, a Harry miał zamknięte oczy. Zgasiłam światło i cicho wsunęłam
się pod kołdrę i ułożyłam się na drugim końcu łóżka. Chwilę potem poczułam rękę
na swoim brzuchu.
______________________________________
Witam Was w bardzo świątecznym nastroju. Jstem niesamowicie podekscytowana, bo to moje pierwsze święta od kiedy jestem Directioner! Wiem, że Gemma nie ma dziecka, ale naszło mnie na niańczenie haha :D Zostawiam Was z rozdziałem i wracam do zadań z niemeickiego -,-. Następny wstawi Paula. Liczymy na komentarze!
Natt x.